niedziela, 15 września 2013

Rozdział 45



*Niall*
Wybiegłem z domu za moją dziewczyną próbując ją dogonić, lecz niestety było ciemno i Martyna znikła mi z pola widzenia. Mimo to biegłem przed siebie mając nadzieję, że ją dogonię. Kiedy dobiegłem do parku, zwolniłem nieco, bo nie mogłem złapać tchu.  Rozejrzałem się dookoła, ale nigdzie nie było widać żywej duszy.  Powolnie przechadzałem się ciemnymi alejkami i rozglądałem w poszukiwaniu Martyny.  Dzięki pełni księżyca, miejscami  nie było aż tak ciemno, ale były też takie zakamarki, w których trudności sprawiało dojrzenie czegoś znajdującego się  na wyciągnięcie ręki.  Bezsensownie kręciłem się w kółko krzycząc imię mojej dziewczyny, która przepadła bez śladu. Jeszcze raz rozejrzałem się dookoła i zrozumiałem, że Martyny tu nie ma. Zrezygnowany usiadłem na ławce i spojrzałem na świecące nade mną gwiazdy oraz odbijający cudowną poświatę staw.  Bezradnie schowałem twarz w dłoniach i zacząłem płakać.  Łkałem jak dziecko, bo zdałem sobie sprawę z tego, co zrobiłem i ile straciłem. Jaki ja jestem głupi. Mam, a teraz to już pewnie powinienem powiedzieć miałem, najwspanialszą dziewczynę, jaką tylko mogłem znaleźć i zamiast siedzieć i tęsknić za nią, to mi zachciało się iść na tę cholerną imprezę.  Po co ja tam polazłem i tyle piłem? Gdybym był trzeźwy, nic złego by się nie stało, a tak zraniłem najważniejszą dla mnie osobę. Taka wrażliwa dziewczyna teraz przeze mnie cierpi.  Horan jak ty mogłeś być tak głupi?- zapytałem sam siebie. Nie wiem ile jeszcze siedziałem na tej ławce, ale przypuszczam, że długo.  Cały czas płakałem i użalałem się nad sobą  martwiąc się o to, gdzie jest, co teraz robi i co czuje moja Martyna. 

*Magda*
Czemu ich tak długo nie ma? Gdzie oni są? Te pytania cały czas krążyły mi po głowie i sprawiały, że nie byłam w stanie myśleć o niczym innym. Jak on mógł jej coś takiego zrobić?  Przecież jeszcze kilka dni temu mówiłyśmy, że Niall jest chłopakiem idealnym i na pewno nie wywinąłby Martynie żadnego numeru, a tu proszę. Niczego w życiu nie można być pewnym. Wciąż zastanawiałam się nad tym, co musiała przeżywać moja przyjaciółka. Strasznie się o nią martwiłam, bo  wiedziałam, że Martyna kocha Niall’a bezgranicznie i on jest dla niej jedną z najważniejszych, albo i najważniejszą osobą w życiu. Sądziłam, że on odwzajemnia jej uczucie, ale gdyby tak było  to nie doprowadziłby się do takiego stanu, że nie był w stanie panować nad tym co robi, a tym bardziej to zapamiętać.  Dlaczego on to zrobił? Czy Martyna nic dla niego nie znaczy, czy nie był z nią szczęśliwy? Przecież tak ją kochał, troszczył się o nią, a teraz nagle, gdy nie było jej przy nim, to o niej zapomniał.  Drań. Zawsze uważałam go za słodkiego głodomorka, który świata nie widzi poza moją przyjaciółką, a tu zachował się jak dureń.  
- Wszystko ok? Wyglądasz na zdenerwowaną
- Martwię się o Martynę i nie próbuję pojąć jak Niall mógł się tak zachować. 
- Nie martw się, wszystko sobie wyjaśnią i dojdą do porozumienia. Przecież on ja kocha tylko popełnił błąd. Jest tylko człowiekiem, ma do tego prawo. Nikt nie jest doskonały.  Niell na pewno żałuje tego co zrobił. Nie zadręczaj się tak tym. To ich problem, ich Zycie i oni sami muszą to załatwić. Wiem, że martwisz się o przyjaciółkę, ale ty nie jesteś w stanie im pomóc, a zamartwiając się  możesz tylko sobie zaszkodzić. Na pewno to im nie pomoże. - powiedział przytulając mnie mocno i pocałował w czoło.  Wtuliłam się w niego i po chwili zasnęłam. Przebudziłam się, gdy chłopak wziął mnie na ręce i chciał zanieść do mojego pokoju.
- Śpij spokojnie- powiedział i przytulił mnie na tyle, na ile było to możliwe, bo wspinał się  po schodach ze mną na rękach.  Położył mnie na łóżku i przykrył kołdrą. Popatrzył na mnie w skupieniu i już chciał wyjść, ale poprosiłam go żeby został. Harry bez wahania położył się obok mnie i przytulił tak mocno, że nie miałam jak się ruszyć, lecz nie przeszkadzało mi to.  Jego uścisk sprawiał, że czułam się bezpiecznie  i wiedziałam, że nic złego mi z nim nie grozi, a tego waśnie potrzebowałam. Ponownie usnęłam w jego ramionach, lecz co chwilę się budziłam, bo męczyły mnie straszne koszmary.  W środku nocy obudziłam się zlana potem i cała roztrzęsiona.
- Co się stało?- zapytał Harry, który też się obudził
- Miałam zły sen
- a co ci się śniło?- zapytał troskliwie
- Że cię tracę…- powiedziałam ocierając łzę spływającą samotnie po moim policzku.
- Nie płacz. To był tylko zły sen. Jestem tu z tobą i nigdy cie nie zostawię.- powiedział nie wypuszczając mnie z uścisku i głaszcząc mnie po głowie i policzku. Leżałam próbując zasnąć, a on szeptał mi do ucha tym swoim pięknym głosem słowa, które sprawiły, ze się uspokoiłam i znów czułam się bezpieczna. Po chwili zasnęłam, ale tym razem spałam twardym, kamiennym snem, którego  nie przerywały żadne koszmary. Nie wiem co był zrobiła bez Harry’ego. 

*Następnego dnia*
Zeszłam do kuchni mając nadzieję, że spotkam tam moich przyjaciół, którzy powiedzą mi jak cała ta sprawa się zakończyła. Jednak kiedy weszłam do pomieszczenia, zobaczyłam tam tylko Niall’a.  Chłopak siedział patrząc bezmyślnie na szklankę wody.  Miał zapuchniętą od płaczu twarz, a jego oczy w ciągu tej jednej nocy straciły cały swój blask.
- Niall, co się wczoraj stało? Gdzie Martyna?
- Nie ma.- dopowiedział spokojnie nie podnosząc wzroku znad naczynia.
- Ale jak to nie ma? Gdzie jest? Co się tam wczoraj stało?
- Nic się nie stało, a jej nie ma- powiedział spokojnie.
- Człowieku czy ty możesz mówić jaśniej?- zapytałam poirytowana
- Nie mam pojęci gdzie ona jest! Całą noc jej szukałem, ale nie znalazłem! Nic jej nie wyjaśniłem, bo nie widziałem jej odkąd wybiegła wtedy z domu! Miałem nadzieję, że po prostu tu wróciła, ale nie! Nie ma jej, przepadła jak kamień w wodę!- krzyczał wybuchając jednocześnie histerycznym płaczem. W życiu nie widziałam go w takim stanie. – I to wszystko to moja wina! Nie wiadomo co się z nią dzieje, ani gdzie jest, bo jestem idiotą! Jak ja mogłem coś takiego zrobić? Jeżeli coś jej się stało, to ja sobie tego nie daruję! Zabiję się, żeby nie musiała więcej przeze mnie cierpieć!
- Niall, uspokój się!- spróbowałam go przekrzyczeć. - Zraniłbyś ją jeszcze bardziej gdybyś coś sobie zrobił. Przecież ona cię kocha i nie chce twojej krzywdy.  Może teraz jest na ciebie zła, ale to nie znaczy, że nie jesteś dla niej ważny. Samobójstwo nie rozwiązuje problemów. To, że  ty wtedy miałbyś już wszystko głęboko gdzieś, nie znaczy, ze wszystko byłoby dobrze. Martyna by się załamała, chłopaki straciliby najlepszego przyjaciela i człowieka, dzięki któremu istnieje zespół, bo One Direction bez któregokolwiek z was to nie to samo. My strąciłybyśmy przyjaciela i jednocześnie idola, bo to, że cie znamy nie zmienia faktu, ze jesteśmy twoimi fankami.  Pomyśl też o nich. Jesteś dla nich wzorem do naśladowania. Co one by zrobiły gdyby dowiedziały się, ze odebrałeś sobie życie? Zwłaszcza te słabsze psychicznie, które mają mnóstwo problemów przytłaczających je tak, ze czasem nie mają nawet siły znaleźć motywację, żeby wstać z łóżka. Życie często podkłada nam kłody pod nogi, ale nie  wolno zawsze potykać się o nie i upadać. Trzeba iść dalej i walczyć z problemem, a nawet jeśli zdarzy nam się upadek, to musimy szybko wstać jeszcze silniejsi niż przedtem i dalej mierzyć się ze wszystkimi przeciwnościami losu.
- Ale ja to schrzaniłem. Przeze mnie cierpi najważniejsza dla mnie osoba.- powiedział nie przestając szlochać.
- Niall, spokojnie. Wszystko się jakoś ułoży. Popełniłeś błąd, ale naprawisz go.  Sztuka miłości jest też sztuką wybaczania, więc jeśli ktoś cię kocha, to wybaczy ci, ale pod warunkiem, ze już nigdy nie zawiedziesz tej osoby. Ja wierzę w to, że jak minie trochę czasu, to Martyna cię wysłucha i zrozumie, ale nie możesz jej już nigdy więcej zawieść- mówiłam łagodnie do przytulającego się do mnie blondyna. Który nie mógł pogodzić się ze swoim losem. 
________________________________________________
Hej! Przepraszam, że dopiero o tej godzinie dodaje rozdział, ale wcześniej nie mogłam. Jak tam początek szkoły? Mam nadzieję, że dobrze.  Ten rudział chciałabym zadedykować wszystkim czytelniczkom, które mają jakieś problemy, nieważne czy małe czy duże, a szczególnie tym prześladowanym lub nieakceptowanym przez rówieśników.  Jeśli któraś z Was ma taki problem, to trzymam kciuki, żeby wszystko było dobrze. Każdy rozpoczynający się rok szkolny przypomina mi o tym co ja kiedyś przeżyłam i nie chciałabym, żeby któraś z Was czegoś takiego doświadczyła. Życzę Wam wszystkim powodzenia w tym nowym roku szkolnym i mam nadzieję, że wszystkie przetrwamy go bez większych przeszkód. Oczywiście jak zwykle dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem, naprawdę wiele to dla mnie znaczy.  Kocham Was :* A jak Wam się podoba ten rozdział? Wiem, że taki troszkę o niczym, ale jakoś nie miałam weny, mam nadzieję, że choć trochę Wam się spodoba :) 

5 komentarzy:

  1. podoba się, oj podoba :)
    żal mi Nialla, niech no ta Marttyna się w końcu znajdzie, już wtedy popamięta, że nie ucieka się od Niallera choćby nie wiem co ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział świetny:). Czekam na kolejny.+ chciałabym mieć taką wenę jak ty, więc nie pisz że jej nie masz :p

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział nie mogę się doczekać następnego. dodaj jak najszybciej. Pozdrawiam Kasia ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super super super! Kocham tego bloga a ty niesamowicie piszesz :3 Mam nadzieje że niedługo dodasz kolejny rozdział :*
    Pozdrawiam
    Ola :333

    OdpowiedzUsuń
  5. Po pierwsze sorry, że tak rzadko komentuję, ale jestem potwornym leniem i jakoś tak ostatnio nic mi się nie chce.To ta szkoła tak wymęcza chyba:)
    A co do rozdziału to Nialler nieźle narozrabiał..Mimo, że po pijaku, ale nie ładnie z jego strony.Rozumiem Martynę i współczuję jej nie chciała bym znaleźć się na jej miejscu.Ale jednak kiedy czytam o płaczącym Niallu który ma takie myśli jakie ma to jego też mi szkoda...Gdyby mógł pewnie cofnął by czas i nic głupiego by nie zrobił:)No ciekawi mnie jak ten wątek się rozwinie dalej:)
    A więc życzę ci dużo weny i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział:)

    OdpowiedzUsuń