sobota, 13 kwietnia 2013

Rozdział 32



*Nina*
I jak ci się podobała niespodzianka, którą dla was przygotowałyśmy?- zapytałam z uśmiechem
- Była świetna. Teraz powinienem ci się zrewanżować. – powiedział Liam łapiąc mnie w talii i sadzając na swoich kolanach. Uśmiechnęłam się najpiękniejszym uśmiechem, na jaki było mnie stać i spojrzałam głęboko w jego brązowe oczy. On odpowiedział mi swoim charakterystycznym nieśmiałym uśmiechem i delikatnie mnie pocałował. Nie mogłam uwierzyć we własne szczęście. Jeszcze niedawno byliśmy tylko przyjaciółmi, a ja nawet obawiałam się czy on mnie w ogóle lubi… A teraz moja miłość wreszcie została odwzajemniona.
- Kocham cię- powiedział. W jego ustach brzmiało to tak pięknie.
- Ja ciebie też- odpowiedziałam
- Hi!- krzyknął wesoło Harry
- Cześć!- odpowiedzieliśmy niezbyt zadowoleni z jego obecności.
- Liam, to o czym wczoraj rozmawialiśmy jest nadal aktualne?- zapytał, a mój chłopak pokiwał twierdząco głową.
-O czym wy mówicie?- zapytałam
- O niczym.- powiedział Liam
- Dowiesz się w swoim czasie…- dodał Hazza
- Może pójdziemy do kina?- zapytał mnie najodpowiedzialniejszy z całej piątki
- Ok, możemy iść.- powiedziałam niezbyt świadoma tego, co się tu dzieje.
Godzinę później siedzieliśmy już w ciemnej sali kinowej  przepełnionej zapachem popcornu. Oglądaliśmy straszny wyciskacz łez. Przytuliłam się do Liama, a on objął mnie swoim silnym ramieniem , dzięki czemu czułam się bezpiecznie. Gdy główny bohater umierał, nie mogłam powstrzymać łez, które mimowolnie spływały po moich policzkach. Chłopak, widząc to, otarł łzy z mojej twarzy i spojrzał na mnie swoimi szklistymi oczami. On też się wzruszył, ale nie aż tak jak ja. Wtuliłam się w niego, opierając głowę na  jego ramieniu. Liam, widząc, że film wywarł na mnie wielkie wrażenie, delikatnie głaskał mnie po głowie i jednocześnie bawił się kosmykami moich włosów.

*Zayn*
Idąc po schodach, usłyszałem, ze ktoś jest na dole. Gdy wszedłem do salonu, zobaczyłem Harry’ego i Agnieszkę, którzy z czegoś się śmiali.
- Cześć!- przywitałem się niechętnie, bo niezbyt ją lubię. Nie wiem dlaczego, bo przecież nic mi nie zrobiła, ale jakoś mnie denerwuje.
-Harry, gdzie jest Magda, że romansujesz tu z Agą?- zacząłem żartować
- Poszła z Martyną do sklepu, zaraz powinny wrócić. A co, nie można nawet z przyjaciółką pogadać?
- Można. Tylko, że jak przyjaciółka tak się na ciebie patrzy…
- Sugerujesz coś? Znowu się mnie czepiasz?! Ja nie wiem, jak reszta zespołu z tobą wytrzymuje! Mam cię serdecznie dosyć!- wykrzyknęła i poszła do swojego pokoju
-Jej, ale bulwers – podsumował Hazza
- Nie zna się na żartach. Przejdzie jej zaraz. A gdzie jest reszta?
- Liam z Nina są w kinie, Niall poszedł się położyć, bo boli go głowa, ale nie wiem, gdzie się podział Louis i Ania. Czy tylko mi się wydaje, że coś ciekawego się szykuje?- zapytał unosząc brwi
- Nie wiem. Niedługo się dowiemy.- powiedziałem niechętnie. Nie wiem czemu, ale jakoś wszystko mnie dzisiaj irytuje. Chyba za dużo wczoraj wypiłem. Po kilkunastu minutach przyszły dziewczyny.  Harry wziął od nich  torby z zakupami, a ja nawet się nie ruszyłem. Nie wiem co się dzisiaj ze mną działo, ale miałem napad egoizmu i lenistwa. Później Magda poszła do Agi, a Martyna i Harry o czymś rozmawiali. Z tego, co usłyszałem, wychodzi na to, że Harry coś szykuje dla Magdy i chce, żeby Martyna przypilnowała, żeby nie zepsuła sobie niespodzianki.  Do pokoju wszedł Niall i przytulił Martynę od tyłu, na co dziewczyna zareagowała bardzo entuzjastycznie. Blondyn zaproponował jej jakieś wyjście dzisiaj wieczorem, a ona oczywiście zgodziła się. Czyli wychodzi na to, że  Hazza z Magdą gdzieś idą, głodomorek i jego dziewczyna też, mister łyżka z Niną już gdzieś wyszli, a Lou i Ania gdzieś przepadli. Czyli dzisiejszy wieczór spędzę sam, bo z Agą nie zamierzam. Już wiem dlaczego jestem taki zły. W koło sami zakochani, a ja nie potrafię znaleźć sobie dziewczyny. Nie wiem czemu, ale boję się jakiejś zaufać, bo strasznie przeżyłem tą całą sprawę z Julką. Bardzo mnie skrzywdziła.

*Magda*
Harry zostawił mi na biurku karteczkę, na której napisał żebyśmy spotkali się o 18 koło Big Bena. Miała tam też być Nina z Liam’em. O 17:45 byłam już w umówionym miejscu, ale nikogo jeszcze nie było. Po chwili przyszła Nina i we dwie czekałyśmy na chłopaków. Punktualnie o 18 pojawił się Liam. Czule pocałował swoją dziewczynę i przywitał się ze mną. Czekaliśmy już tylko na Harry’ego. Zegar na wieży pokazywał już godzinę 18:15, a chłopaka dale nie było. Dzwoniliśmy do niego kilka razy, ale nie odbierał. Liam powiedział, że wszyscy razem mieliśmy iść do restauracji, a później gdzieś jeszcze, ale nie chciał powiedzieć gdzie.
- Może Harry się pomylił i jest już na miejscu i czeka na nas?- Nina zaczęła dzielić się z nami swoimi spostrzeżeniami
- Wątpię w to. Sam wymyślił, żebyśmy się tu spotkali.
- To może wy już idźcie, a ja tu zaczekam- powiedziałam
- Zostaniemy z tobą, albo weźmiemy cię ze sobą, ale na pewno nie zostawimy cie tu samej.- powiedziała Nina. Długo musiałam ich namawiać, żeby jednak poszli beze mnie, ale w końcu się zgodzili. Stałam tu teraz sama, a moi przyjaciele poszli na romantyczną kolację. Zaczynałam się już martwic o Harry’ego. Do głowy przychodziły mi różne czarne myśli, a dokładniej dwie opcje: pierwsza, coś mu się stało i druga, wystawił mnie do wiatru. Wybiła 19. Postanowiłam wracać do domu, bo stwierdziłam, że chłopak już nie przyjdzie. Szłam ze spuszczona głową przyglądając się swoim butom i powstrzymując łzy, gdy nagle zderzyłam się z kimś.
- Uważaj jak łazisz!- wykrzyknęłam ze złością nie podnosząc nawet wzroku
- Fajnie się ze mną witasz- usłyszałam znajomy głos i już miałam zacząć na niego wrzeszczeć, ze kazał mi tu tyle czasu czekać i nawet nie raczył odebrać telefonu, żeby mi powiedzieć, że  nic mu nie jest, ale on nie dopuścił mnie do słowa.
- przepraszam cie bardzo, ale szedłem już do ciebie, gdy nagle spotkałem Emmę, która się przewróciła i złamała nogę. Zawiozłem ją do szpitala i musiałem z nią trochę zostać. Miała pecha, bo przyjechała odwiedzić kuzynkę i zanim do niej dotarła to miała wypadek.
- A czemu nie odbierałeś?
- padła mi bateria. Przepraszam.- powiedział robiąc słodkie oczy. Byłam na niego zła, ale jednocześnie wiedziałam, że to nie jego wina i nie mógł postąpić inaczej. Przez pół godziny siedzieliśmy jeszcze w restauracji, a potem musieliśmy już jechać. Chłopcy nie chcieli nam powiedzieć gdzie jedziemy, a my byłyśmy bardzo ciekawe co oni wymyślili. W dodatku zawiązali nam oczy, więc nawet nie widziałyśmy gdzie jedziemy.  Po kilku minutach wysiadłyśmy z auta i już chciałyśmy zdjąć chustki a oczu, ale chłopcy nie pozwolili nam. Harry złapał mnie w talii i zaczął gdzieś prowadzić. Przed nami szła Nina z Liam’em, który co chwila mówił: - Uważaj schody, wysoki próg…
Po chwili zatrzymaliśmy się i mój chłopak mnie puścił po czym zaczął rozwiązywać chustkę  na moich oczach. Gdy wreszcie mu się udało zobaczyłam, że przed nami stoi wysoki, mody chłopak. Uśmiechnęłam się, bo zrozumiałam, że chłopcy przyprowadzili nas na koncert Ed’a Sheeran’a, a osoba stojąca przede mną, to sam piosenkarz. Z wrażenie zaniemówiłam. Kompletnie się tego nie spodziewałam. Miałam kilku swoich idoli, których zawsze chciałam zobaczyć (oczywiście numerem jeden było one Direction), a Ed znajdował się na tej liście. Mimo tego, że Sheeran był piosenkarzem, którego lubię i cieszyłam się ze spotkania z nim, to nie czułam tego samego, co wtedy, gdy spotkałam 1D.Ed przywitał się z nami i dał nam swój autograf, po czym przeprosił nas i powiedział, że musi już iść na scenę.
- I jak wrażenia?- zapytał Harry
- Super.  Dziękuję ci.- powiedziałam i rzuciłam mu się na szyję. Nina przytulała Liam’a i dziękowała mu. Później staliśmy tuż obok sceny i słuchaliśmy naszego nowego znajomego. Kiedy miał śpiewać „Lego house” uśmiechnął się do nas i powiedział, że tą piosenkę dedykuje swoim nowym przyjaciółkom. Oczywiście nikt nie wiedział o kogo chodzi, ale my pękałyśmy z dumy. Po koncercie siedzieliśmy za kulisami i rozmawialiśmy.
- I ja wam się podobał koncert?- zapytał Ed
- Było super, a zwłaszcza jak śpiewałeś „Give me love”.
- Dzięki.- powiedział skromnie. Jeszcze przez ponad godzinę siedzieliśmy rozmawiając i żartując sobie ze wszystkiego. Potem Liam pojechał odwieść Ninę , a Harry i ja udaliśmy się do domu gdy weszłam do swojego pokoju, na biurku zoczyłam wielki bukiet różowych tulipanów z karteczka, na której było napisane „kocham cię
___________________________________________________
Cześć! Przepraszam Was, że tak dawno niczego nie dodawałam, ale miałam teraz strasznie ciężki okres i naprawdę nie dawałam rady. Po pierwsze nie miałam czasu, żeby pisać, a po drugie nie miałam weny, bo byłam tak zmęczona, że jak miałam pisać to zasypiałam nad zeszytem. Teraz jeszcze przez najbliższy tydzień czy dwa też może być różnie z dodawaniem rozdziałów, ale postaram się dodać następny za tydzień. Obiecuję, że najwyżej za 2 tygodnie wszystko wróci do normy i będę częściej dodawać rozdziały.
A co sądzicie o tym? Według mnie jest trochę nudny, ale tak jak mówiłam, nie miałam za bardzo weny. Mam do Was prośbę: komentujcie. Dla Was to jest kilka minut, a dla mnie informacja, że nie pisze tego dla siebie i że wam się podoba. Nie muszą być jakieś nie wiadomo jak długie. Naprawdę jedno czy dwa zdania też mnie zadowolą. Dziękuję tym, którzy komentują:) Następny rozdział pojawi się jak pod tym będzie co najmniej 10 komentarzy. Przepraszam, nie chcę Was szantażować, ale nie mam wyjścia, bo tak to nie komentujecie, a wejścia jakieś są, więc to znaczy że ktoś to czyta,dlatego bardzo proszę komentujcie:)