sobota, 27 października 2012

Rozdział 4


*W nocy z soboty na niedzielę* * Magda*

-  Magda, Magda! Wstawaj musimy już jechać na lotnisko. Przetarłam oczy i zobaczyłam stojącą nade mną mamę.
- A gdzie walizka? – zapytałam zaspanym głosem
- Tata już zaniósł ją do samochodu. Wstawaj szybko!
Błyskawicznie wstałam i już za 15 minut byłam gotowa. W samochodzie siedziała już Martyna. Wyglądała na strasznie zaspaną, ale jednocześnie szczęśliwą. Byłyśmy trochę zdenerwowane, bo obie miałyśmy po raz pierwszy lecieć samolotem. Najgorszy był start. Dalej było już lepiej. Bałyśmy się też lądowania, ale na szczęście obyło się bez większych krzyków, chociaż kobieta siedząca niedaleko patrzyła się jakby chciała zabić nas wzrokiem, za to, jaką panikę robimy. Wreszcie szczęśliwe wysiadłyśmy  z samolotu. Odebrałyśmy nasze bagaże i poczułyśmy, że nogi powoli przestają nam się trząść. W oddali ujrzałyśmy pięciu wysokich chłopców w bluzach z kapturem, trzymających wielką kartkę z naszymi imionami. Podeszłyśmy do nich i miałyśmy ochotę zacząć piszczeć ze szczęścia, ale udało nam się opanować, bo wiedziałyśmy, że nasze piski nie spodobałyby im się, a poza tym ktoś mógłby ich wtedy rozpoznać.
- Cześć! Jestem Liam, Zayn, Niall, Louis i Harry- wszyscy po kolei przedstawili się.
- Ja mam na imię Magda, a to jest Martyna. Bardzo nam miło was poznać.
- Nam również- Zayn odpowiedział za całą piątkę. Martynie odebrało mowę, ale najwyraźniej chłopcy byli na to przygotowani, bo nie zadawali zbędnych pytan tylko wzięli nasze walizki i zaprowadzili nas do samochodu.
*Niall*

Gdy staliśmy na lotnisku z niecierpliwością  wyczekiwaliśmy na samolot dziewczyn. Nie wiedziałem nawet jak one wyglądają, bo tylko Harry widział Magdę. Z tego co mówił, to bardzo sympatyczna, trochę nieufna i zamknięta w sobie dziewczyna. I podobno jest bardzo ładna, a skoro Harry, czyli mój przyjaciel ją polubił, to myślę, że ja też się z nią zaprzyjaźnię. Martyna była dla nas jeszcze większą zagadką, bo jej nawet Harold nie widział i nikt z nas nie miał okazji z nią rozmawiać. Ale skoro Magda ją lubi, to musi byś fajna. Ciekawe jak ona wygląda?
- Idą! Tam są!- nagle z zamyślenia wyrwał mnie Hazza, który patrzył w kierunku dwóch idących w naszą stronę dziewczyn. Pierwsza z nich( jak przypuszczam Magda) była szczupła i dosyć wysoka. Miała długie włosy splecione w warkocz. Jej niebieskie oczy wpatrywały się w nas z radością. Była bardzo ładna. Natomiast, gdy spojrzałem na drugą dziewczynę zamurowała mnie. Nagle poczułem motylki w brzuchu i złapałem się stojącego obok mnie Liama, bo ugięły się pode mną nogi. Martyna była nieco wyższa niż przyjaciółka, miała krótsze i ciemniejsze włosy. Jej śliczne zielone oczy zdawały się być szczęśliwe i jednocześnie lekko przejęte. Na jej twarzy malował się wspaniały uśmiech, który utwierdzał mnie w przekonaniu, że dziewczyna jest z natury wesoła i cieszy się życiem. Chyba właśnie w tym momencie zrozumiałem co to znaczy miłość od pierwszego wejrzenia.
*Magda*

- Oto nasz dom- powiedział Liam pokazując na wspaniałą willę.
-Jej- powiedziała Martyna
- Ta. Jak go pierwszy raz zobaczyliśmy mieliśmy podobne miny- powiedział Lou z uśmiechem.
- Chodźcie oprowadzimy was- zaproponował Harry. Zrozumiałyśmy już co czują ludzie, którzy mówią ,, jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie”.
- Chodź zaprowadzę cię do twojego pokoju- powiedział Harry i złapał mnie za rękę biegnąc w głąb domu. Zachwiałam się na nogach po pierwsze dlatego, że pociągnął mnie z zaskoczenia i straciłam równowagę, a po drugie dlatego, że złapał mnie za rękę.
- Nie będziesz znowu mdleć prawda?- zapytał ze strachem w oczach
- Nie- roześmiałam się i poszliśmy na piętro. Harry otworzył przede mną drzwi prowadzące do niezbyt dużego, ale za to strasznie przytulnego pokoju.
- I jak ci się podoba?
- Jest świetny
- Mam nadzieję, że sąsiedzi też będą ci odpowiadać. Za jedna ścianą mieszkam ja, za drugą będzie mieszkała Martyna, naprzeciwko niej mieszka Niall, a naprzeciwko ciebie Liam. Za moim pokojem jest jeszcze królestwo Louisa, a dalej Zayna.
- Spoko. Z każdego sąsiada byłabym zadowolona, bo w tym domu nie ma nietajnych osób. No może poza mną
- Hej nie mów tak- powiedział pocieszająco Harry. Popatrzył mi w oczy i powiedział
- Jesteś wspaniała. Czemu uważasz, że jesteś gorsza od innych?-
Wzruszyłam ramionami.- nie mam ochoty teraz o tym rozmawiać, ale obiecuję, że jak tylko zbierze mi się na zwierzenia to zaraz do ciebie przyjdę.
- Trzymam cię za słowo. Pomyśl sobie, że gdybyś nie była fajna to nigdy byśmy cię tu nie zaprosili.
- Serio?- zapytałam niedowierzającym tonem
- Serio- powiedział i przytulił mnie. Nie wiedziałam co mam zrobić. Wiedziałam, że to tylko przyjacielski uścisk, ale jednak mimo wszystko cieszyłam się jakby działo się niewiadomo co. Harry pogłaskał mnie po moich długich włosach i spojrzał mi głęboko w oczy. Nie wiedziałam co się zaraz stanie. Stałam tak wtulona w niego jednocześnie szczęśliwa i mimo wszystko nieco przestraszona, wpatrując się w te jego piękne oczy, gdy nagle usłyszeliśmy huk na korytarzu. Natychmiast od niego odskoczyłam. Nie wiedziałam czemu. Przecież nic złego nie robiłam, przytulałam kumpla. Ale czy na pewno tylko kumpla? Czy na pewno Kocham go tak, jak fanka kocha idola?  Nie miałam czasu się nad tym zastanawiać, bo Harry wziął mnie  za rękę i pobiegliśmy w kierunku drzwi.
* W TYM SAMYM CZASIE*   *Martyna*

- I jak ci się podoba twój pokuj?- zapytał mnie Niall
- Jest super- odparłam zgodnie z prawdą
- Miałem nadzieję, że ci się spodoba- uśmiechnął się, ukazując ten swój wspaniały uśmiech.
- A najlepsze jest to, że dokładnie pod tym pokojem jest moje ulubione miejsce w domu czyli kuchnia.- powiedział podekscytowany. Widać było, że jest w swoim żywiole.
- chodź szybko pokarzę ci- powiedział i chwycił mnie za rękę i zaczął biec. Niestety przez to, że mnie dotknął mój mózg zwolnił nieco swoje obroty, a po plecach przeszły mnie dreszcze, co dało taki efekt, że wylądowałam na podłodze.
- Nic ci nie jest? Przepraszam- powiedział przejęty.- Dasz radę wstać- zapytał i zanim się spostrzegłam trzymał mnie na rękach niosąc w kierunku schodów. Poczułam się jak w raju. Byłam szczęśliwa i czułam się tak jakby nic na świecie nie mogło zniszczyć tej chwili. Lecz jednak się myliłam. Z pokoju obok wyszedł właśnie Harry i Magda patrzący na nas jak na idiotów
-Yyy co wy robicie?- zapytał nieśmiało Harry”
- Nie przeszkadzajmy im- powiedziała Magda, która nie wytrzymała i wybuchnęła śmiechem
- Nic. Martyna się przewróciła i pomagam jej dotrzeć do kuchni a co?- zapytał zmieszany Niall
- Chciałeś raczej powiedzieć, że ty mnie przewróciłeś- powiedziałam przypominając wszystkim o swojej obecności.
- Oj pomińmy już ten zbędny szczegół- powiedział czerwieniąc się
- Dobra nie wnikajmy w to co tu się dzieje. Chodźmy do kuchni. Niall prowadź do swojego królestwa- powiedział Harry .
Gdy doszliśmy do kuchni Niall zaczął biegać jak opętany po całym pomieszczeniu, pokazując nam co, gdzie jest.
- Taa. On tak zawsze ma jak tu przyjdzie- powiedział Liam
- A widziałyście już basen?- zapytał Louis
- Nie, jeszcze nie- odpowiedziałyśmy równocześnie
- Tylko jest jeden problem. Ja nie umiem pływać- powiedziała Magda.
- Nie martw się ja też nie- powiedział Zayn.
- Spróbujemy cie nauczyć- zaproponował Liam
- Lepsi od ciebie próbowali- zaśmiała się
- A może urządzimy sobie imprezę nad basenem, żeby przywitać naszych wspaniałych gości- zaproponował Lou
- Ok. Wszyscy zareagowali na to bardzo entuzjastycznie. 
__________________________________________________________

No i mamy czwarty rozdział. Bardzo wam dziękuję za te wszystkie miłe komentarze i za tyle wejść. Dzięki wam zaczynam wierzyć, że mogę być w czymś dobra. Proszę was czytajcie, komentujcie i jeśli podoba wam się ten blog to polecajcie go innym directioners. Z góry dziękuję i mam nadzieję, że będzie was tu coraz więcej :D
   


środa, 24 października 2012

Rozdział 3


*Martyna*
- Mamo wiesz, jak bardzo cię kocham…- powiedziałam do swojej rodzicielki. Mama zaśmiała się- Co chcesz?
- A dlaczego niby muszę mieć do ciebie jakiś interes żeby powiedzieć ci jak cię kocham i jaka jesteś wspaniała- powiedziałam z udawanym oburzeniem
- No nie wiem, bo tak jakoś zawsze ci się to przypomina jak czegoś ode mnie chcesz- powiedziała śmiejąc się.
- No, bo mówiłam ci już, że Magda spotkała One Direction w szpitalu i teraz oni zaprosili ją do siebie i powiedzieli, że może kogoś zabrać, a ona powiedziała, że chciałaby żebym to ja z nią poleciała- mówiłam wyraźnie przesłodzonym głosem robiąc przy tym słodkie oczy pięciolatki, bobo to zawsze działało na moją mamę.
- A kiedy macie lecieć?
- Za 3 tygodnie. Czyli się zgadzasz?!
- No skoro rodzice Magdy się zgodzili i ona z tobą wytrzyma, to bardzo chętnie się ciebie pozbędziemy, żeby mieć od ciebie trochę spokoju- powiedziała dusząc się ze śmiechu.
- Dziękuję!!!!- wykrzyknęłam.- To mój najszczęśliwszy dzień w życiu. Biegnę powiedzieć o tym Magdzie- ale się ucieszy.
*5 minut później *
 Naprawdę zgodzili się- AAAAA- piszczałyśmy ze szczęścia. Magda posmutniała
- Co ja ze sobą zabiorę? Przecież  nie wezmę na spotkanie z One Direction starych i kompletnie niemodnych ciuchów.- powiedziała moja przyjaciółka.
- To chodźmy na zakupy- zaproponowałam.
- No dobra. Tylko musisz pomóc mi coś wybrać
- Jasne- powiedziałam śmiejąc się.
Po godzinie uginałyśmy się już pod ciężarem toreb. Magda kupiła sobie białe conversy , rurki, bluzę, dwie eleganckie bluzki, sukienkę i buty na obcasach . Zawartość  moich toreb różniła się tylko tym, że nie było tam trampek, a zamiast bluzy wybrałam uroczy sweterek . Uwielbiam się stroić, a teraz mam niepowtarzalną okazję. Zmęczone wróciłyśmy do domów i długo jeszcze rozmawiałyśmy przez telefon. Postanowiłyśmy, że już jutro zaczniemy się pakować żeby zobaczyć ile będą ważyć nasze bagaże i żeby niczego nie zapomnieć.

* Magda*
 - Co prawie 2 kg za dużo? I co ja mam zrobić- lamentowałam patrząc na moją mocno przeładowaną walizkę. Bezradnie usiadłam na podłodze .
- I jak?- zapytała mama, która właśnie weszła do mojego pokoju.
- Lepiej nie pytaj.
- Aż tak źle?
- Prawie 2 kg.
- Ojej to co ty tam zapakowałaś?- mama od razu usiadła obok walizki i zaczęła przeglądać moje rzecz
- A to po co ci?- zapytała pokazując na książkę.- Przecież nie będziesz tam miała czasu czytać.
- No może masz rację, ale i tak walizka jest zdecydowanie za ciężka.
Po trzech godzinach udało nam się opróżnić  walizkę do tego stopnia, że jej waga była idealna, aby nie mieć nadbagażu. W tym momencie zadzwonił telefon. - To pewnie Martyna- pomyślałam. Jednak gdy wzięłam telefon do ręki zobaczyłam, że to Harry do mnie dzwoni. Byłam szczęśliwa, bo po raz pierwszy do mnie dzwonił. Szybko odebrałam telefon.
- Cześć! Chciałem ci powiedzieć, że stan Louisa jest już na tyle dobry, że jutro wraca do domu, więc pomyśleliśmy, że może przyleciałybyście do nas już w niedzielę? Halo Magda słyszysz mnie?
- Tak słyszę, ale nie mogę w to uwierzyć. Dwie tak wspaniałe wiadomości na raz.
- Świetnie to będziemy na was czekać na lotnisku. Do zobaczenia. Pa!
- Pa!- Tylko tyle zdołałam powiedzieć. Szybko zadzwoniłam do Martyny i przekazałam jej radosne wieści.
- Super! Tylko muszę jeszcze trochę ,,odchudzić” moją walizkę- powiedziała.
- Ja już na szczęście mam to za sobą.
- Ale masz fajnie. To co już za 5 i pól dnia lecimy spełnić swoje marzenia?!
 - Tak- powiedziałam nie mogąc uwierzyć we własne szczęście.  
_________________________________________

Hej! Oto trzeci rozdział. wiem, że właściwie nic ciekawego się w nim nie dzieje i jest taki trochę o wszystkim i o niczym, ale takie też muszą być. Obiecuję, że następny będzie już ciekawszy. Dziękuję za wszystkie wejścia  i komentarze:D I proszę was komentujcie, bo nie wiem czy ktoś to w ogóle czyta.

poniedziałek, 22 października 2012

Rozdział 2


Gdy się ocknęłam nie pamiętałam co się stało. Zobaczyłam tylko nad sobą trzy pielęgniarki cieszące się tym, że wreszcie odzyskałam przytomność.
- Co się dzieje? Gdzie ja jestem?
- Miałaś pobieranie krwi i zemdlałaś- wyjaśniła mi najwyższa pielęgniarka.
- No tak wiadomo. Jak zawsze- pomyślałam, jednak nie powiedziałam nie, bo nie miałam siły, nie byłam w stanie wydobyć z siebie dźwięku. Tym bardziej, że pamiętałam scenę z przed gabinetu. Gdy pielęgniarka wyprowadziła mnie na korytarz nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Na krześle siedział blady i wyraźnie przestraszony Harry. Ugięły się pode mną   nogi. Przestraszona kobieta kazała mi usiąść . Harry zaczął pytać ją jak się czuję i widziałam, że wyraźnie się ucieszył, gdy dowiedział się, że wszystko ze mną ok.
- Ale mi napędziłaś strachu. Jeszcze nigdy nie widziałem jak ktoś mdleje- powiedziało mnie, a ja nie byłam w stanie nic powiedzieć. Odebrało mi mowę. ON się do mnie odezwał. Harry Styles przejął się tym, że straciłam przytomność i teraz mi o tym mówił. Byłam w siódmym niebie. Marzyłam, aby ta chwila trwała wiecznie.
- Jak się czujesz?- zapytał
- Lepiej, dziękuję- wydukałam- Ty jesteś Harry Styles- zdołałam powiedzieć. Chłopak uśmiechnął się.
- Widzę, że faktycznie już ci lepiej i tak jestem Harry Styles- powiedział uśmiechając się serdecznie tym swoim uśmiechem.
- Przepraszam, ale jestem wielką fanką One Direction i marzyłam o tym żeby zobaczyć choć jednego ze swoich idoli i miałam bilet na wasz koncert, ale wylądowałam w szpitalu i wszystkie moje marzenia legły w gruzach i miałam już dosyć mojego beznadziejnego życia…
- Wow- przerwał mi Hazza. – Nie wiedziałem, że na mój widok można dostać takiego słowotoku. Uśmiechnęłam się, bo nie wiedziałam co mam powiedzieć i nagle pomyślałam, że jeśli Harry tu jest to może reszta zespołu też.  Okazało się, że tak, bo chłopcy trafili tu po wypadku, ale czterem z nich  na szczęście nic poważnego się nie stało. Niestety Louis nie miał tyle szczęścia i jego stan był bardziej poważny. Zrobiło mi się strasznie smutno, ale spojrzałam na Harrego i spostrzegłam, że on jest jeszcze bardziej przygnębiony niż ja. Po jego policzkach zaczęły spływać łzy. Pierwszy raz widziałam jak jakiś chłopak przy mnie płacze i nie wiedziałam co mam robić, więc dotknęłam jego dłoni ( w tym momencie przeszły mnie dreszcze) i poklepałam go po ręce mówiąc, że będzie dobrze. Spojrzał na mnie nieśmiało się uśmiechając i zacisnął swoją dłoń na mojej. Poczułam się cudownie, choć wiedziałam, że to nie czas i nie miejsce. Siedzieliśmy tak w ciszy przez prawie pół godziny. Nie prosiłam go, aby coś mówił i nie zasypywałam go też tysiącami pytań. Wiedziałam, że czasem trzeba z kimś posiedzieć i pomilczeć. W pewnym momencie Harry puścił moją dłoń i powiedział – Dziękuję.
-Nie ma za co- odparłam. – ja tez dziękuję za to, że się o mnie martwiłeś. Jeszcze nigdy nikt tak się mną nie przejmował.
-Nie ma sprawy- powiedział. – Jutro wychodzę już ze szpitala, ale zostaję jeszcze w Polsce ze względu na Louisa. Może wymienimy się numerami telefonu, gdyby któreś z nas miało ochotę się pozwierzać, albo podnieść się jakoś na duchu- powiedział. Nie mogłam w to uwierzyć. Harry Styles prosił mnie o numer telefonu. Podałam mu swój i zapisałam sobie jego. Obiecałam , że jutro zadzwonię i pożegnałam się z Harrym, gdyż zrobiło się już późno, a mnie czekała jeszcze seria badań.
***Następnego dnia rano
Dowiedziałam się właśnie wspaniałej wiadomości: wieczorem opuszczę szpital! Na niektóre wyniki będę musiała czekać bardzo długo, ale nie będę już musiała przebywać w tym okropnym miejscu. Napisałam sms-a do Martyny i postanowiłam zadzwonić do Harrego. Gdy przekazałam mu radosną wiadomość ucieszył się. Powiedział też, że stan Louisa nieznacznie, ale jednak poprawił się. Bardzo mnie to ucieszyło. Harry musiał akurat coś załatwić więc niestety nie mogłam z nim długo rozmawiać. Wieczorem przyjechali po mnie rodzice. Byłam bardzo szczęśliwa. Gdy dotarliśmy do domu rozpakowałam się i pobiegłam przywitać się z Martyną, która mieszkała niedaleko. Gdy dowiedziała się kogo spotkałam w szpitalu nie mogła mi uwierzyć.
- Żartujesz?!
- Nie. Naprawdę spotkałam Harrego!
- Ściemniasz?!
- NIE! Mniej więcej przez jakieś 10 minut tak wyglądała nasza rozmowa, bo dopiero wtedy Martyna zrozumiała, że faktycznie mówię prawdę.
- A Niall’a widziałaś? – zapytała. Zaczęłam się śmiać. No jasne nie ma Niall’a nie ma nic ciekawego. Martyna jest w nim zakochana. Jest jej idolem. Ja wariuję na punkcie Harrego, ona Niall’a. postanowiłyśmy zadzwonić do Harrego. Niestety powiedział, że następnego dnia wylatuje do Londynu, bo Lou przenoszą do londyńskiego szpitala i cały zespół opuszcza nasz kraj. Posmutniałyśmy, ponieważ to oznaczało, że nigdy więcej nie zobaczę Harrego, a Martyna nawet raz nie ujrzy Niall’a. Robiło się już późno, więc wróciłam do domu.  Weszłam na twittera i zobaczyłam, że chłopaki napisali, że na pewno jeszcze kiedyś do Polski przyjadą i  że dziękują wszystkim fanom. Pod spodem był jeszcze dopisek od Harrego- Dziękuję pewnej fance, którą spotkałem, gdy byłem w szpitalu. Podniosłaś mnie na duchu i pomogłaś przetrwać trudne chwile. Zamurowało mnie. Harry mi dziękował! Napisałam podziękowania do mojego idola, a on błyskawicznie odpisał, że to on dziękuje i że chciałby też pomóc mi zapomnieć o moich problemach i zaprasza mnie, abym przyjechała za 3 tygodnie do Londynu.
- Mogę zabrać przyjaciółkę?- napisałam
- No jasne. Będzie nam bardzo miło was gościć. A twoi rodzice się zgodzą?
- Mam nadzieję, że tak- napisałam  i natychmiast pobiegłam do mamy i taty i powiedziałam im o wszystkim. Po wielu prośbach niechętnie, ale zgodzili się. Teraz pozostało mi jeszcze powiedzieć o wszystkim Martynie i mieć nadzieję, że jej rodzice się zgodzą

_______________________________________

Tak jak obiecałam jest drugi rozdział:D mam nadzieję, że wam się spodoba. Dziękuję wam bardzo za takie miłe komentarze i proszę was komentujcie, bo widzę, że trochę wejść na bloga jest, ale komentarzy zbyt dużo nie ma, a nawet nie wiecie jak miło się je czyta;) tak więc proszę piszcie chociaż krótkie komentarze żebym wiedziała, że ktoś to w ogóle czyta :)

niedziela, 21 października 2012

Rozdział 1


ROZDZIAŁ 1

Magda siedziała w poczekalni przed gabinetem kardiologa z niecierpliwością wyczekując swojej kolejki. Gdy dziewczyna miała 6 czy 7 lat wykryto u niej wadę serca  i musiała jeździć do lekarza na coroczne kontrole. Zawsze się ich bała, bo nienawidziła szpitali, bała się igieł, a na widok krwi mdlała. Jednak tym razem była bardziej zestresowana niż zawsze, ponieważ od jakiegoś czasu serce często ją bolało. Spotkanie z lekarzem wcale nie poprawiło jej humoru, ponieważ okazało się, że Magda musi iść na kilka dni do szpitala, żeby przeprowadzić badania i w razie potrzeby poddać się operacji. Była załamana. Wiedziała, że  operacja może się nie powieść co może doprowadzić Magdę do kalectwa lub nawet śmierci. Całą drogę do domu dziewczyna płakała. Nie potrafiła nad tym zapanować. Łzy same płynęły jej z oczu, gdyż po pierwsze bała się o własne życie, a po drugie wiedziała, że jej marzenia legły właśnie w gruzach. W najbliższą sobotę miał się odbyć koncert One Direction czyli ulubionego zespołu Magdy, a ona miała nawet  bilet. Zbierała pieniądze prawie rok i jak lew walczyła o bilety, a teraz okazało się, że wszystko na marne. To była jej jedyna szansa na zobaczenie idoli. Była wściekła. Następnego dnia rano Magda w szpitalu pożegnała się z rodzicami, którzy niestety nie mogli zostać z córką. Magda była na nich trochę zła, bo po raz kolejny rodzice bardziej  przejmowali się  pracą niż własnym dzieckiem. Dwa dni później  w piątek dziewczyna przeglądała różne strony internetowe  na swoim laptopie mając nadzieję, że może znajdzie jakieś zdjęcia 1D z Polski. Zamiast tego znalazła szokującą informację: WIELKI KONCERT ONE DIRECTION ODWOŁANY. –To nie może być  prawda. Dlaczego?- pomyślała.  Okazało się, że chłopcy mieli wypadek i ich stan był na tyle ciężki, że koncert odwołano. To całkowicie dobiło Magdę. Jej życie było zagrożone, jej najlepsza przyjaciółka ją olała, bo się nią ,,znudziła” miała problemy z własną samoocena i na dodatek jej ulubieńcy mieli wypadek. Gorzej już być nie mogło. Załamana Magda zadzwoniła do jedynej osoby, która ją rozumiała czyli do przyjaciółki, z którą znały się odkąd skończyły po cztery lata.  Martyna  również była wielką fanką One Direction. To zbliżało dziewczyny do siebie jeszcze bardziej. Wcześniej były tylko koleżankami, ale teraz stawały się najlepszymi przyjaciółkami. Gdy Magda zakończyła rozmowę na salę weszła pielęgniarka zapraszająca dziewczynę na badanie krwi. Magdzie na samą myśl o tym zrobiło się słabo. Gdy doszła pod salę okazało się, że gabinet jest zajęty i musi poczekać, gdyż przed nią była jeszcze jedna osoba. Zestresowana Magda usiadła koło wysokiego chłopaka z ciemnymi włosami. Gdy nieznajomy spojrzał w jej stronę uświadomiła sobie, że to jest Harry.  Minę miał podobną do miny Magdy, a jego wielkie, zielone oczy wpatrywały się w dziewczynę  i zdawały się być bardzo smutne. Magda była w szoku. Zaniemówiła. Właśnie spotkała najwspanialszego chłopaka na świecie. Właśnie teraz kiedy już myślała, że jej życie jest bez sensu i legło w gruzach. Niestety pielęgniarka nie pozwoliła jej nacieszyć się widokiem jego słodkich, głębokich oczu, bo zabrała Harrego na badanie pozostawiając Magdę samą
  – To chyba najbardziej pokręcony dzień w moim życiu.- pomyślała Magda. Rano myślała, że nie ma po co żyć, a teraz spotkała chłopaka swoich marzeń. Niczego więcej od życia nie chciała.

____________________________________
Cześć! Właśnie zaczynam pisać mojego pierwszego bloga.  Mam nadzieję, że wam się spodoba. Piszcie komentarze co sądzicie o tym opowiadaniu. Z góry dziękuję i życzę miłego czytania:D