czwartek, 25 lipca 2013

Rozdział 41



*Nina*
Późnym wieczorem przylecieli Niall, Martyna i Greg. Dziewczyna bardzo martwiła się o Magdę, ale uspokoiliśmy ją i powiedzieliśmy, ze najprawdopodobniej już jutro nasza przyjaciółka wróci do domu.
Rano Harry przywiózł swoją dziewczynę ze szpitala. Bardzo ucieszyliśmy się z jej powrotu. Magda nadal była chora, ale jej stan nie był już aż tak poważny. Zapowiadał się miły dzień, w którym mieliśmy poznać brata naszego przyjaciela.
-Słuchajcie, jest problem.- powiedział Liam, który właśnie skończył rozmawiać przez telefon.
- Co się stało?- zapytałam
- Jutro po południu mamy lecieć do USA na tydzień czy dwa.
- Ale jak to? Tak nagle? Po co?- dopytywałyśmy się.
- żeby udzielić tam paru wywiadów, spotkać się z fanami i promować płytę..
-Ale dlaczego dowiadujemy się o tym dopiero teraz?- zapytał Zayn
- Bo teras nasz menager cierpi na brak zajęcia i wymyśla nam różne głupoty. Stwierdził, że taki wyjazd jest bardzo potrzebny, bo zwiększy naszą popularność za oceanem.- powiedział Liam. Wszyscy zamilkli i zastanawiali się co dalej zrobić.
-Ja nie jadą.- powiedział zdecydowanie Harry, który przerwał panującą tu ciszę.
- Dlaczego?- zapytał Goo Lou
-A niby jak to sobie wyobrażasz? Mam z dnia na dzień wyjechać i zostawić tu samą chorą dziewczynę, która gdyby coś się działo, nie trafiłaby nawet do lekarza, bo mieszka tu od niedawna i nie zna jeszcze aż tak dobrze miasta?  Mam stracić czas, który mógłbym spędzić ze swoją dziewczyną przed jej operacją na udzielanie jakiś idiotycznych wywiadów?
-Harry uspokój się- Liam próbował opanować sytuację
-Nie! Nie uspokoję się, bo nie pojmuję jak można być takim egoistą i kazać nam teraz nagle lecieć do Stanów zostawiając tu dziewczyny same.  Jeśli chcecie, to lećcie, ale ja zostaję.
-Nie możesz zostać! Przecież One Direction to 5, a nie 4 osoby, więc bez ciebie wyjazd nie ma sensu. Nie chcę być osobą, przez którą w zespole dochodzi do sporów. Przecież wasi fani są bardzo ważni. Gdyby nie oni, 1D nie istniałoby , dlatego należy im się coś za to, że kupują wasze płyty, głosują na was jeśli tylko jesteście nominowani do jakiejkolwiek nagrody i zawsze was wspierają. Ja sobie dam radę. Przecież nie jestem aż tak bardzo chora, a poza tym dziewczyny będą ze mną. Nina mieszka w Londynie od urodzenia, więc nie masz się co martwić, nie zgubimy się.- powiedziała Magda.
- Ale ja nie mogę cię tak tu zostawić. Ok, Nina zna miasto, ale żadna z was nie ma prawa jazdy. Co zrobicie jeśli coś się będzie działo?
-Ja z nimi zostanę. Nie znam Londynu na wylot, ale jest Nina, a prawo jazdy mam, więc mogę się przydać, a i tak miałem u was zostać przez parę dni, to chociaż się na coś przydam.- powiedział Greg.
- Naprawdę? Zaopiekowałbyś się dziewczynami w czasie naszej nieobecności?
- No pewnie. Z wielką przyjemnością
- Dziękuję ci. Kamień spadł mi z serca. Teraz, jak już wiem, że dziewczyny są pod twoją opieką, to mogę spokojnie lecieć do Ameryki.- powiedział Harry.
- Musimy się pakować- powiedział Liam i pociągnął mnie za rękę prowadząc do swojego pokoju. 

*Magda*
- Nie chcę wyjeżdżać- powiedział Harry
- Nie martw się, nic mi się nie stanie.
- To nie o to chodzi. Po prostu nie chcę się z tobą rozstawać.
- Ja też nie chcę, ale nie mamy wyjścia. – powiedziałam przytulając się do niego.
- Tylko Harry, błagam cię nie rób niczego głupiego, bo pamiętaj, że ja jestem w stanie wybaczyć wiele, ale nie wszystko.
- Nie masz się o co martwić. Nawet nie spojrzę na inne dziewczyny i nie będę pił, żebym był w pełni świadomy tego, co robię. Poproszę Liam’a, żeby mnie pilnował.- powiedział i pocałował mnie.
-Ty lepiej sam się pilnuj.
Będę, ale na wszelki wypadek Liam będzie nade mną stał i mnie kontrolował. Mogę ci przysiąc, że nie musisz się martwić, ale pod jednym warunkiem: obiecasz mi, ze mogę być spokojny.
-Nie mogę obiecać ci, że będę zdrowa, chociaż bardzo bym chciała.
- Nie o to mi chodzi.- powiedział, a ja popatrzyłam na niego ze zdziwieniem.- No wiesz brat Niall’a jest całkiem przystojny i w ogóle…
-Myślisz, że mogłabym cię dla niego zostawić? Obiecuje ci, że nie zwrócę uwagi na Greg’a ani na żadnego innego chłopaka.- powiedziałam patrząc mu w oczy i całując jego uśmiechnięte usta, przytuliłam go. Oboje opadliśmy na łóżko. Chłopak obiecał mi, że nie będzie zwracał uwagi na żadne dziewczyny i że nie mam co się martwić.   Potem nachylił się nade mną i pocałował mnie jednocześnie łaskocząc mnie opadającymi na moje policzki lokami. Kilka sekund później zaczął składać pocałunki na mojej szyi. Serce waliło mi jak oszalałe. Bałam się tego co się zaraz może stać, ale jednocześnie sprawiało mi to wielką radość. W momencie kiedy Harry robił mi malinkę, do pokoju wszedł Louis, który jak zwykle nigdy nie zapukał. Spojrzał na nas niepewnie, zrobił się cały czerwony i błyskawicznie odwrócił głowę.
- To ja może przyjdę później i nie będę wam teraz przeszkadzał.- powiedział i chciał wyjść z pokoju, ale miał zamknięte oczy, więc nie trafił w drzwi tylko w ścianę, od której odbił się, nabijając sobie pewnie niezłego siniaka. Przy drugiej próbie opuszczenie pokoju miał więcej szczęścia, bo już bez problemu przeszedł przez drzwi, które szybko zamknął za sobą. Spojrzałam na Harry’ego i jednocześnie zaczęliśmy się śmiać. Biedny Lou, ale musiało mu być głupio.
- Ciekawe, co on sobie o nas pomyślał?- zapytałam
- Pewnie to, o czym ja myślę- powiedział poruszając brwiami i wyciągając rękę w kierunku guzików od mojej bluzki. Rozpiął je wszystkie po kolei i zaczął składać pocałunki na moim dekolcie, a następnie brzuchu.  Nawet nie wiem kiedy zdjął swoją koszulkę ukazując mi swój nagi tors. Przytulił mnie mocno i zaczął błądzić rękami po moich plecach i ciągle całując mnie. Z jednej strony bałam się tego co zaraz może nastąpić, z drugiej nie mogłam się tego doczekać.  W końcu ogarnęły mnie jeszcze większe obawy i w momencie, gdy mój chłopak praktycznie rozpinał mi już biustonosz, poprosiłam, aby przestał. Nie byłam na to jeszcze gotowa.
-Harry, przepraszam, ale…- zaczęłam się tłumaczyć, lecz chłopak przerwał mi pocałunkiem.
-Rozumiem. Na wszystko przyjdzie czas. To ja przepraszam, zapędziłem się za bardzo. – powiedział patrząc mi w oczy i głaszcząc mnie po głowie. Pocałowałam go czule i przytuliłam.  Niestety robiło się coraz później, a Harry musiał się pakować i z wielkim żalem postanowiłam mu o tym przypomnieć.  Hazza nie spieszył się zbyt, tłumacząc się tym, że musi się ze mną pożegnać.  Powiedziałam mu, że czym szybciej się spakuje, tym szybciej będzie miał to z głowy i wstałam z łóżka, kierując się do szafy. Chłopak wyjął walizkę i zaczął wkładać do niej pierwsze lepsze rzeczy, które podeszły mu pod rękę. Bez przemyślenia wrzał wszystko do walizki, tak że pół godziny później była już pełna.
- Skończyłem- powiedział zadowolony z siebie -Chodźmy zobaczyć, co chciał Louis- powiedział ciągnąc mnie za rękę. Zeszliśmy na dół, gdzie siedzieli wszyscy nasi przyjaciele.  Na nasz widok Lou zaczął się szczerzyć i posyłać nam znaczące spojrzenia.
- Co chciałeś?- zapytał go jakby nigdy nic Harry
- A już nic. I co pożegnaliście się już?- zapytał cały czas mając banana na twarzy.
- Jak na mój gust, to tak.- powiedziała śmiejąca się Ania.
- O co wam chodzi? Z czego się śmiejecie?- zapytałam
- Z tego.-  powiedziała Nina, podając mi lusterko. W tym momencie przypomniałam sobie o malince, a nawet kilku malinkach, które miałam na szyi i zrobiłam się czerwona, a pozostali zaczęli się jeszcze bardziej śmiać. Nie wiedząc co robić, przytuliłam się do mojego chłopaka i miałam nadzieje, że to coś da, ale niestety ich śmiechy i żarty na nasz temat trwały jeszcze kilkanaście długich minut. Na koniec Louis zadał dobijające mnie do końca pytanie:
- Słuchajcie, jak coś, to kto będzie chrzestnym?- zapytał, a wszyscy zaczęli się jeszcze bardziej śmiać.
- Ale jesteście zabawni. Normalnie koń by się uśmiał- powiedział też mający już tego dosyć Hazza.
- Oj nie obrażajcie się, przecież my tak tylko żartujemy.- powiedziała Agnieszka.
- Żarty żartami, ale jak coś to ja od razu mówię, że ja chcę być chrzestnym.- powiedział Louis.
- I właśnie załatwiłeś sobie focha forever- powiedziałam i więcej się już do niego nie odezwałam.
________________________________________________________________
Hej! :) Przepraszam Was, że tak długo nie dodawałam rozdziału, ale miałam remont i przez to problemy z dostępem do komputera, a nawet jak już miałam jak się dostać, to nie zawsze miałam siłę. Do tego doszedł jeszcze jeden problem: nie byłam pewna czy w ogóle wstawiać ten rozdział czy napisać jakiś zupełnie inny. Część z Was mówiła, że zaczyna się robić nudno i tak dalej. Wiem, że nie dam rady zadowolić wszystkich, ale chciałabym jak największą grupę osób. Nie wiem dokładnie, które z podrzuconych przez Was pomysłów zrealizuję, bo i tak nie zadowolę każdego, a niektóre ciężko będzie tu wpleść, czy nie będą po prostu pasowały. Jest jeszcze taki problem, że mam napisane parę rozdziałów do przodu i nie wiem czy Wam się spodobają, a pisać to wszystko jeszcze raz będzie ciężko. Dlatego jeśli chodzi o wprowadzanie do opowiadania Waszych pomysłów musicie uzbroić się w cierpliwość, ale na pewno jakieś bardzo chętnie wykorzystam i dziękuję Wam za sugestie. Mogę Wam obiecać, że jakiś rozdział erotyczny, na który wszystkie tak czekacie się pojawi, jednak nie wiem jeszcze kiedy. To co było w tym to tylko taka moja mini próba napisania czegoś takiego (niezbyt udana zresztą, ale mniejsza z tym) i dodanie tu już teraz choć fragmentu czegoś na co większość z Was czeka. Opisanie takiej sceny jest bardzo trudne i nie wiem czy mi się to uda, czy będziecie zadowolone, ale spróbuję. Postaram się dla Was zrobić to najlepiej jak umiem, ale potrzebuję troszkę czasu, dlatego od razu mówię, że musicie się uzbroić w cierpliwość, bo w następnym rozdziale na pewno takowej sceny jeszcze nie będzie.
A jak Wam się podoba ten rozdział? jest choć troszkę lepszy niż poprzedni? Wiem, że nie jest najlepszy, ale może chociaż troszkę Wam się spodoba. Proszę Was komentujcie, bo chcę wiedzieć co myślicie, co Wam się podoba, a co nie. Dziękuję tym, którzy komentują i zawsze są ze mną. Jesteście kochane.
Przepraszam Was, że tak bardzo się rozgadałam, ale jakoś nie mogłam zmieścić tego wszystkiego w dwóch zdaniach. Na koniec zapytam Was jeszcze tylko jak wam się podoba Best Song Ever? :) Mi bardzo, a oglądając teledysk nie mogłam powstrzymać się do śmiechu :)

wtorek, 9 lipca 2013

Rozdział 40

*Magda*
Był środek nocy, a ja spałam kamiennym snem aż do tej chwili. Spojrzałam na siedzącego obok mnie Harry’ego i uśmiechnęłam się do niego. Chłopak odpowiedział mi tym samym i przyłożył dłoń do mojego policzka.
- Chyba masz gorączkę- stwierdził i podał mi termometr. Tak, jak przypuszczał nie było dobrze. Mimo tego, że kilka godzin temu dostałam zastrzyk i wzięłam tabletki, miałam wysoką temperaturę. Harry pobiegł do pokoju naprzeciwko i obudził Liam’a. Chłopcy przyszli do mojego pokoju rozmawiając o tym, co w zaistniałej sytuacji zrobić i już po chwili miałam na czole zimny okład, jednak nie pomógł mi on. Po jakiś piętnastu minutach przyszła Ania, którą obudziły hałasy wydawane przez chłopaków. Kiedy dziewczyna dowiedziała się, co się dzieje, wzięła sprawy w swoje ręce i zadzwoniła po pogotowie.  Przewieziono mnie do szpitala i podano kolejny zastrzyk. Potem przeprowadzono badanie serca, którego wyniki nie były zadowalające. Mój stan był krytyczny i najprawdopodobniej do operacji nie wyjdę już ze szpitala. Nie chciałam się na to zgodzić, ale Harry, który był tu ze mną, przekonał mnie. Ustaliliśmy z lekarzem, że gdy tylko mój stan nieco się polepszy, na własną odpowiedzialność wrócę do domu. Mój chłopak usiadł na krześle obok mojego łóżka i chciał ze mną zostać, ale pielęgniarka kategorycznie mu tego zabroniła i kazała jechać do domu się wyspać. 

*Martyna*
Dopiero dzisiaj poznałam rodziców Niall’a, bo wcześniej nie było ich w domu, ponieważ jego tata wyjechał na tydzień w jakiejś sprawie służbowej, a mamę dopadła grypa.  Brat mojego chłopaka jest bardzo fajny i bez problemów się dogadaliśmy, ale strasznie bałam się spotkania z jego rodzicami.  Jestem przecież dziewczyną ich kochanego syna i będą na mnie patrzeć krytycznie, żeby stwierdzić czy na pewno do Niall’a pasuję.  Na szczęście niepotrzebnie się bałam, bo państwo Horan okazali się bardzo miłymi ludźmi.  Od razu mnie polubili i traktowali jak członka rodziny. Jedyne, co nie podobało mi się w ich zachowaniu to ich stosunek do siebie nawzajem.  Rozumiem, że są po rozwodzie, ale to przecież nie oznacza, że są dla siebie obcymi ludźmi. Praktycznie wcale się do siebie nie odzywali i traktowali się bardzo chłodno.  Kiedy patrzyłam na nich i na nas byłam przerażona, bo zrozumiałam, że ludzie, którzy darzyli się tak wielkim uczuciem, po kilku latach mogą się nienawidzić.  Mam nadzieję, że nas nie spotka nic takiego.  Kiedy leżeliśmy w łóżku w pokoju Niall’a, opowiedziałam mu o moich obawach.
- Nie martw się, ja na to nie pozwolę. Nie zostawię cię i nie dam ci odejść.- powiedział przytulając mnie.  Obdarowałam go ciepłym uśmiechem i zaczęłam przeczesywać jego włosy, a on pocałował mnie. W tym momencie ktoś zapukał do drzwi i bez czekania na naszą odpowiedź wszedł. To był Greg.
- Hej. Nie przeszkadzam wam?- zapytał
- Nie, no co ty, wchodź. – powiedziałam i brat mojego blondynka usiadł na krześle obrotowym.
- Jak ja bym chciał, żeby wszystko było tak, jak dawniej, kiedy wszyscy byliśmy razem, a rodzice nie kłócili się.  Wiem, że może mówię jak małe dziecko, które nie radzi sobie z tym, co się dookoła niego dzieje, ale ja po prostu czasem mam już tego dosyć. Rodzice  rozmawiają ze sobą tylko kiedy muszą, a ze mną widzą się raz na kila tygodni. Ty mieszkasz w Londynie i spotykam cię tylko w czasie świąt.- powiedział.
- Wiem i przykro mi z tego powodu, ale co ja mogę zrobić?- zapytał Niall
- Nic. Nie chcę, żebyś coś robił, bo wiem, że to niemożliwe. Po prostu czasem zastanawiam się, jakby wyglądało nasze życie gdyby rodzice nie rozstali się, a ty nie byłbyś w zespole.
- Na pewno byłoby inaczej, ale niestety jest jak jest.  A może przyjedziesz do nas, do Londynu na kilka dni?
-Nie. Nie chcę wam robić problemu.
- Ale byłoby bardzo fajnie jakbyś przyjechał. Tam nigdy nie można się nudzić, bo zawsze ktoś coś ciekawego wymyśli. – powiedziałam.
- No właściwie, to może gdybym przyjechał na kilka dni, to nic by się nie stało. – powiedział uśmiechając się.
-To pojutrze lecimy do domu?- zapytał Niall
- Tak- odpowiedziałam przytulając mojego blondynka.
- Cieszę się, że w końcu znalazłeś sobie dziewczynę- powiedział Greg.
- Nawet nie wiesz jak ja się z tego powodu cieszę. – odpowiedział Niall.
Przez prawie całą noc siedzieliśmy we troje rozmawiając o wszystkim, co nam akurat przyszło do głowy. Rano obudził mnie telefon. Dzwoniła Nina, która powiedziała, że Magda jest chora i leży w szpitalu. Byłam przerażona tym, co usłyszałam, bo strasznie martwiłam się o przyjaciółkę. Obudziłam szybko Niall’a i opowiedziałam mu o wszystkim. Udało nam się wymienić bilety na dzisiejszy lot, więc zaczęłam się pakować, ponieważ wieczorem mieliśmy lecieć do Londynu.

*Ania*
Rano wszyscy razem pojechaliśmy do Magdy do szpitala. Dziewczyna leżała w łóżku czytając książkę i wyglądała zdecydowanie lepiej niż wczoraj. Przez prawie dwie godziny rozmawialiśmy z naszą przyjaciółką. Niestety pojawiła się pielęgniarka i stwierdziła, że taki tłum nie może być u pacjenta, tym bardziej, że Magda leży tu od wczoraj i na szczęście nie zostanie tu aż tak długo, jak na początku myślano, dlatego nic jej się nie stanie, jak przez kilka dni nie będzie się z nami widziała. Oczywiście takie było zdanie pielęgniarki, a nie nasze. Harry został ze swoją dziewczyną, a my poszliśmy do domu. Zjedliśmy obiad i każdy poszedł w swoja stronę. Liam i Nina gdzieś pojechali, Zayn usadowił się przed telewizorem, moja siostra poszła do swojego pokoju, a Louis zaproponował mi spacer. Zgodziłam się. Szliśmy trzymając się za ręce, ale nic nie mówiliśmy. Odkąd jesteśmy parą nic nie jest już tak, jak kiedyś. Dawniej ze wszystkiego się śmialiśmy, często się uśmiechaliśmy i dobrze czuliśmy się w swoim towarzystwie. Teraz jest tak sztywno i nienaturalnie. Louis zrobił się poważny i nie był już sobą. Dręczyło mnie to, dlatego postanowiłam podzielić się z nim moimi przemyśleniami. Chłopak powiedział, że zachowuje się tak, bo chciałby być idealnym chłopakiem, ponieważ bardzo zależy mu a mnie.
- Ale Louis, nie powinieneś się zmieniać. Przecież wszyscy lubią cię za to, że zawsze jesteś radosny, a nie poważny.
- Masz rację, przepraszam. Ja po prostu chcę, żebyś była szczęśliwa.
- To przestań na siłę udawać kogoś, kim nie jesteś.- powiedziałam, a on zaczął się jak zwykle uśmiechać.  Kiedy wróciliśmy do domu, nie mogliśmy uwierzyć w to, co widzimy. Zayn i Aga siedzieli na kanapie z wielka miską popcornu i oglądali jakąś komedię.
- Zawieszenie broni?- zapytałam
- Ale przecież my się nie kłócimy, tylko nie zgadzamy się w wielu sprawach, ale to nie znaczy, ze nie możemy razem obejrzeć filmu. – powiedział Zayn
- Może przyłączycie się do nas?- zaproponowała Agnieszka. Byliśmy w takim szoku, że ci dwoje się nie kłócą, że bez zastanowienia usiedliśmy obok nich. Kiedy film się skończył, poszliśmy do ogrodu. Usiadłam na bujance obok Louisa i patrzyłam na zachodzące w oddali słońce.  Myślałam o tym, jaka jestem okropna. Przecież on mnie kocha, a ja… No właśnie co ze mną?  W zeszłe wakacje miałam chłopaka i wraz z końcem wakacji skończył się nasz związek. Mieszkaliśmy daleko od siebie, więc nie mogliśmy się widywać. Po jakimś czasie stwierdziliśmy, że to nie ma sensu i oficjalnie zakończyliśmy nasz związek.  On znalazł sobie nową dziewczyną, a ja wypłakiwałam oczy, mając nadzieję, że to uleczy moje złamane serce.  Od tego czasu nie chcę mieć chłopaka, nie chcę się zaangażować, bo boję się, że kiedy zacznie mi zależeć, to skończą się wakacje  i on stwierdzi, że związki na odległość nie mają przyszłości. Może dlatego nie chcę dać szansy Louisowi?  Boje się go pokochać, dlatego bronię się przed tym. Spojrzałam na niego, zastanawiając się, czy on mógłby mnie zranić.  Jako przyjaciele dogadujemy się świetnie i dlatego boję się, że jeśli teraz, jak jesteśmy parą, pokłócimy się, to stracę najlepszego przyjaciela. Chłopak usiadł bliżej mnie i spojrzał na zachodzące słońce, w które się wpatrywałam.
- Nie kochasz mnie, prawda?- zapytał nagle
- Lou, to nie tak. Po prostu ja już raz byłam w podobnej sytuacji i skończyło się złamanym sercem, dlatego nie chcę powtórki.
- Przecież musisz znów komuś zaufać i mieć nadzieję, że z tą osoba ci się uda.  Każde rozstanie jest po to, aby można było rozpocząć nowy, lepszy związek i dowiedzieć się, że nie ma czego żałować.  Nie przekonasz się o tym, dopóki sama nie odpowiesz sobie na to jedno pytanie: czy mnie kochasz?
Spojrzałam głęboko w jego niebieskie oczy  i chciałam mu powiedzieć, że jest dla mnie ważny, że mogę na niego liczyć, że nie chciałabym go nigdy stracić i że darzę go wielkim uczuciem, ale nie mogłam. Nie byłam w stanie się odezwać.  Chłopak delikatnie położył dłonie na moich policzkach i zbliżył się do mnie. Poczułam jego oddech na twarzy i zrozumiałam, że jeśli teraz niczego nie poczuję, to nie ma sensu ryzykować straty przyjaciela. Louis pocałował mnie, a ja odwzajemniłam pocałunek. Poczułam jak po plecach przechodzą mnie dreszcze, a serce łomocze przyspieszonym rytmem, Teraz już z czystym sumieniem mogłam spojrzeć mu w oczy i powiedzieć:
- Kocham cię.
________________________________________________________________
Cześć! Na początku chciałabym Was bardzo, bardzo, bardzo przeprosić za tak długa nieobecność.  Musiałam trochę od tego wszystkiego odpocząć i uzbierać siły na te wakacje. Ale teraz mam nadzieje, że będzie już lepiej i będę częściej dodawała rozdziały :) A jak mijają Wam pierwsze dni najpiękniejszych miesięcy w roku? Mam nadzieję, że dobrze :) Macie jakieś ciekawe plany?  Ja wyjeżdżam w góry, ale to dopiero w sierpniu. :)
A jak Wam się podoba rozdział? Mam nadzieję, że teraz, jak nauczyciele już nie męczą waszych biednych głów, to dacie radę napisać chociaż parę słów o tym co myślicie na temat rozdziału. Dacie rade? Proszę Was bardzo, to strasznie dużo dla mnie znaczy i niesamowicie poprawia mi humor oraz moja beznadziejną samoocenę. Jesteście wspaniałe i dziękuję Wam wszystkim ♥