sobota, 21 września 2013

Rozdział 46 ;D



Ciepłe promienie słoneczne oświetlały ogród. Patrzyłam w skupieniu na drzewo ledwo poruszające się przy słabych podmuchach wiatru. Pogoda tego dnia była wyjątkowo piękna. Było ciepło, jasno, a słaby wiaterek ledwo poruszał liśćmi na drzewach.  Wszystko wydawało się takie spokojne i niczym niezakłócone, jakby na świecie nie istniały żadne problemy. Niestety one były. Martyny nie ma już od trzech dni. Początkowo nie dawała znaku życia, ale w końcu zadzwoniła do nas i powiedziała, że jest bezpieczna i że wszystko z nią w porządku, lecz nie jest jeszcze gotowa żeby tu wrócić i stanąć  z Niall’em twarzą w twarz. Miejmy nadzieję, że niedługo znów będzie z nami i wtedy wszystko się ułoży oraz wróci do normy.
Wpatrywałam się bezmyślnie w jeden punkt tak, że nie zauważyłam kiedy pojawił się Harry.
- O czym tak myślisz?- zapytał
- Martwię się o to co dalej będzie. Czy oni się pogodzą? A jeśli nie to jak to wszystko będzie wyglądało?
- Nie wiem. Niedługo się tego dowiemy. Miejmy nadzieję, że będzie dobrze. My nie możemy wpłynąć na ich decyzje, to ich życie i oni będą musieli sobie z tym poradzić, dojść jakoś do porozumienia. Tylko czas pokaże jak to wszystko się zakończy. – powiedział. Podobało mi się jego podejście do tej sprawy. Nie próbował na siłę wmawiać mi że wszystko będzie dobrze, bo skąd mógł to wiedzieć.
- Musisz się oderwać od tego wszystkiego, za bardzo się tym przejmujesz. Wstawaj, biegnij się przebrać i za 10 minut chcę cię widzieć uśmiechnięta i w letnich ubraniach, a nie w swetrze w taką pogodę.
- Nie chce mi się. Tak wygodnie się tu siedzi…- powiedziałam robiąc słodkie oczy, ale nie zadziałały one na chłopaka, który wziął mnie na ręce i ruszył do domu.
- Harry, puść mnie !- zaczęłam wierzgać nogami żeby się wyrwać, ale kiepsko mi to szło.- Puść mnie wariacie- krzyczałam jednocześnie się śmiejąc. W końcu chłopak postawił mnie na podłodze i kazał mi iść na górę się przebrać.  Miał rację, był taki piękny dzień, a ja siedziałam w długich spodniach i bluzie. Założyłam wiązaną na szyi białą w jasnozielone wzorki sukienkę  i rozpuściłam włosy. Pobiegłam na dół i zobaczyłam Harry’ego pochylonego nad wielkim koszykiem, do którego wkładał kanapki. Kiedy mnie zobaczył szybko schował coś do kieszeni i oparł się o blat.
- Co tam ukrywasz?- zapałam stając naprzeciwko niego.
- Telefon. – odpowiedział
- Tak? To dlaczego skoro go schowałeś ,on leży na stole?- zapytałam przytulając się do niego
-Udawaj, że go nie widzisz.- powiedział uśmiechając się
- Nie bądź taki. Swojej dziewczynie nie powiesz?- droczyłam się z nim. Przysunęłam się do niego jeszcze bliżej i złączyłam nasze usta w pocałunku, a ręką przeczesywałam delikatnie jego włosy.
- I co powiesz?- zapytałam, lecz chłopak pozostawał nieugięty. . odpięłam guzik jego koszuli i złożyłam delikatny pocałunek. Potem drugi, trzeci, aż w końcu rozpięłam całą koszulę.  Składałam pocałunki na jego torsie i jednocześnie próbowałam nacieszyć oczy tym widokiem.  Harry był wniebowzięty. Cieszył się jak dziecko, które dostanie upragniona zabawkę. . Znów wróciłam do jego ust, które namiętnie pocałowałam. Potem schodziłam coraz niżej aż wreszcie dotarłam do końca jego brzucha. Rękoma złapałam jego pasek od spodni  i spojrzałam mu prosto w oczy, które błagały mnie żebym kontynuowała, ale ja miałam już nieco inny plan.
- To co powiesz mi co tam ukrywasz?- zapytałam uśmiechając się, ale chłopak pokręcił przecząco głową.
- Później- powiedział całując mnie. Kiedy odkleiłam się od niego, zaczęłam zapinać mu koszulę.
- Co ty robisz?- zapytał zawiedziony
- Skoro ty mówisz później, to ja też.
- No wiesz co? Robiłaś to tylko po to, żebym pokazał ci co przed tobą schowałem?- powiedział zasmucony
- Oj nie smuć się tym co się nie wydarzyło, ciesz się tym co było.- powiedziałam całując go w policzek. Harry uśmiechnął się i pokręcił z niedowierzaniem głową
- Jak ty mnie umiesz omotać. – stwierdził, a ja uśmiechnęłam się do niego. Miałam na niego swoje sposoby i gdybym tylko chciała mogłabym sprawić, że będzie robił co tylko zechcę, ale nie musiałam. Harry na ogół zgadza się na wszystko o co go poproszę, a jeśli nie to szanuje jego decyzje i nie chcę na siłę czegoś od niego wymuszać, nie jestem taka.
Wsiedliśmy do samochodu i długo jechaliśmy przed siebie. Całą drogę rozmawialiśmy i o głupotach, i o ważnych sprawach, jednak najczęściej śmialiśmy się z siebie nawzajem.  Byłam bardzo szczęśliwa i zapomniałam o wszystkich problemach jakie mnie otaczają.  Liczyła się tylko ta chwila, tylko to, co jest tu i teraz.  Nie wiem jak Harry to robiła, ale przy nim byłam taka szczęśliwa.  Nie potrafiłam się nie uśmiechnąć gdy wdziałam jego uśmiech.  Zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej. Dość gruby mężczyzna podszedł do samochodu i zatankował go.  Przejechaliśmy na parking za stacją. Ludzie pili tu kawę, jedli kanapki, oglądali mapy z trasą ich dalszej podróży, a dzieci biegały wkoło bawiąc się w berka. . Usiadłam na ławce, a chłopak powiedział, ze zaraz wróci. Po chwili przyszedł z dwoma wielkimi lodami w wafelkach.
- Dokąd jedziemy?- zapytałam
- Zobaczysz.- odpowiedział z tajemniczym uśmiechem
- Ale ty tajemniczy dzisiaj jesteś.  Nic mi nie chcesz powiedzieć.
- Ne nic, tylko to, co gdybym ci powiedział, popsułoby ci niespodziankę. – wytłumaczył się i objął mnie ramieniem przy okazji przez przypadek brudząc lodem. Spojrzałam na jego minę i zaczęłam się śmiać. Nie obchodziło mnie to, że w koło jest pełno ludzi, którzy pewnie nie mają ochoty słuchać mojego rechotania. Miałam wspaniały humor i nie zamierzałam tego popsuć. Już chciałam szukać chusteczek, ale Harry przerwał mi pocałunkiem. Teraz on też był cały brudny. Cały czas się z siebie śmialiśmy przerywając tylko w momentach, kiedy nasze usta spotykały się w pocałunku.  Gdy przestaliśmy się wygłupiać, znów wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy dalej.  Wreszcie zatrzymaliśmy się gdzieś.
- To tu?- zapytałam patrząc na drzewa rosnące przed nami. Byłam trochę zawiedziona, bo jakoś inaczej wyobrażałam sobie to miejsce.
- Prawie. Zaczekaj tu chwilkę, ja zaraz po ciebie wrócę. – powiedział wyjmując coś z bagażnika.
- Ok.- powiedziałam.  Chłopak poszedł w głąb lasu i zniknął mi z pola widzenia. Co on wymyślił?  Czekałam 10 minut, lecz nie było go. Kolejne minuty, a nawet sekundy dłużyły się niemiłosiernie. Siedziałam tu już ponad kwadrans i zaczynałam się niepokoić. A jak mu się cos stało? A jak ktoś go napadł? W końcu dostrzegłam w oddali znajomą sylwetkę. Uspokoiłam się.  Zawsze kiedy nie mam co robić i na kogoś czekam , to zaczynają nachodzić mnie czarne myśli.
- Co tak długo?- zapytałam
- Przepraszam- powiedział całując mnie w policzek.
- Chodźmy już.- powiedziałam nieco  znudzona czekaniem.
- Zamknij oczy- poprosił
- Co? Po co? Jeszcze wejdę w jakieś drzewo.
- Nie bój się, będę pilnował, żebyś nie zrobiła sobie krzywdy.  Czy ja cię kiedyś zawiodłem?- zapytał, a ja uśmiechnęłam się i pocałowałam go zamykając oczy. Harry złapał mnie w talii i powoli zaczął  kierować mnie do przodu. Szliśmy dość długo, bo bałam się, że potknę się o jakiś korzeń lub zahaczę o gałąź, więc poruszaliśmy się bardzo powoli. Wreszcie zatrzymaliśmy się i chłopak pozwolił mi otworzyć oczy. Zobaczyłam, że stoimy na łące pełnej pięknych kwiatów. Las został za nami i nie wyglądał już tak nieprzyjemnie, jak na początku. Łąka znajdowała się na górce, z której roztaczał się przepiękny widok na plażę i błękitne morze.  Fale uderzały o skały i rozpryskiwały się z hukiem. Na trawie leżał koc, a na nim kolacja przygotowana przez Harry’ego.  Pomiędzy talerzami i miseczkami leżały pojedyncze róże.  Spojrzałam ze wzruszeniem na Harry’ego i przytuliłam go mocno. Nikt nigdy tak się dla mnie nie starał, tak o mnie nie dbał. Moje serce przepełniała nieopisana radość.  Usiedliśmy koło siebie i wpatrywaliśmy się w zachodzące słońce.  Wtuliłam się w niego, a on objął mnie swoim silnym ramieniem.
- Kocham cię. Nigdy nie spotkałem tak wspaniałej osoby jak ty. – powiedział patrząc mi głęboko w oczy. Czułam, że jego słowa płyną z głębi serca  i są jak najbardziej szczere.
- Ja ciebie tez. Jesteś moim pierwszym chłopakiem, ale mam nadzieję, że również ostatnim. Nie wyobrażam sobie życia z kimś innym niż ty.- powiedziałam czule całując go.
- Ja też mam taką nadzieję. Jestem pewnie, że tak będzie, bo nie spotkałem nigdy nikogo, kogo bym kochał bardziej niż ciebie. – powiedział i pocałował mnie.- Chciałbym ci cos dać.- powiedział wyjmując z kieszeni pudełeczko, które wcześniej przede mną schował. Otworzyłam je i zobaczyłam srebrną bransoletkę  z przywieszkami. Na jednym oczku zaczepione było serduszko, na innym róża, dalej wieża Eiffla, literka „H” i gwiazdka. Była piękna, Ana dodatek każda z tych przywieszek symbolizowała coś związanego z nami lub przypominała o jakimś naszym wspólnym przeżyciu.  Wspólne wypowiadanie życzeń przy spadającej gwieździe, pierwszy pocałunek w Paryżu, romantyczna kolacja na wieży Eiffla  obsypanej różami…  Chłopak zapiął mi ozdobę na ręce, a ja przytuliłam go mocno i pocałowałam.
- Dziękuję- szepnęłam mu do ucha.
- Nie ma za co. Cieszę się, że ci się podoba. – Jest przepiękna. – powiedziałam nie wypuszczając go z objęć.
- Ale nie tak piękna jak twój uśmiech- powiedział i zanim zdążyłam się odezwać, pocałował mnie.  Chwile takie, jak ta, są najpiękniejszymi w życiu i nie chodzi tu o prezenty, tylko o bliskość drugiej osoby, poczucie miłości i bezpieczeństwa.  Sięgnęłam po babeczkę leżąca przede mną.  Nie tylko świetnie wyglądała, ale i wspaniale smakowała.
- Sam piekłem- pochwalił się chłopak, a ja spojrzałam an niego z niedowierzaniem i podziwem.
-Ale jak? Kiedy? Gdzie się tego nauczyłeś? Są pyszne.
- spróbuj tego- powiedział z uśmiechem i podsunął mi pod twarz ciastko. Smakowało jeszcze lepiej niż przed chwilą zjedzona przeze mnie babeczka.  Harry karmił mnie ciastkiem, a ja uśmiechałam się jak głupia. Był tak uroczy i kochany. Kochałam go nad życie i zrobiłabym dla niego absolutnie wszystko.  Chłopak położył się na kocu, a głowę oparł o moje nogi. Od razu zaczęłam bawić się jego włosami. Nie mówiliśmy zbyt wiele, ale nie panowała między nami niezręczna cisza. Jeśli się kogoś kocha i ten ktoś jest dla nas stworzony, to nawet milczenie w jego towarzystw jest przyjemne. Patrzyliśmy na morze, na fale, które delikatnie rozpryskiwały się os kały.
- Chodźmy tam- zaproponowałam patrząc na plaże. Harry podniósł się i pomógł mi wstać.  Zbiegliśmy z górki trzymając się za ręce. Zatrzymaliśmy się, gdy poczuliśmy piasek pod stopami uniemożliwiający nam utrzymanie tempa biegu.  Harry zdjął koszulę, podwinął nogawki spodni, wziął mnie na ręce i  ruszył w stronę wody. Zapiszczałam, kiedy poczułam na nogach chłodną wodę.  Przytuliłam się do niego mocniej, żeby nie wpaść do wody. Mój chłopak pocałował mnie i chciał odgarnąć mi grzywkę z oczu, ale nie udało mu się to, bo jakoś nieszczęśliwie wygiął rękę, że poczuł nagły skurcz i przez to upuścił mnie do wody.  Spojrzał na mnie przestraszony, ale ja zaczęłam się śmiać i chlapać go.  Nie pozostał mi dłużny i już po chwili byliśmy cali mokrzy.  Kiedy znów znaleźliśmy się na kocu, zaczynało się już robić ciemno.  Trzęsłam się z zimna. Chłopak zauważył to i podał mi swoją koszulę, która jako jedyna zesz. Jego garderoby była sucha, dzięki temu, ze zdjął ją zanim wszedł do wody. Odwróciłam się tyłem i rozwiązałam troczki od sukienki znajdujące się na mojej szyi. Zdjęłam sukienkę zostając w samej bieliźnie. . Szybko włożyłam za dużą na mnie koszulę i już chciałam ją zapinać, kiedy Harry przytulił mnie od tyłu.
- Harry, zaczekaj. Daj mi się ubrać.
- Przecież jesteś ubrana. Nie wstydź się tak mnie jestem przecież twoim chłopakiem.- powiedział patrząc na mnie smutno. Miał trochę racji. Zwłaszcza, że jak na przykład jesteśmy na basenie to jestem całkiem podobnie ubrana i jakoś nie robię o to afery.  Pocałowałam go i posłałam mu przepraszający uśmiech. Położyliśmy się na kocu i wpatrywaliśmy w rozgwieżdżone niebo. Cieszyłam się z tego, ze jestem tu z nim. W pewnym momencie Harry przysunął się do mnie i zaczął całować mnie po szyi jednocześnie robiąc mi malinki.
- Co ty robisz wariacie?- zapytałam śmiejąc się, ale chłopak nie odpowiedział, tylko dalej mnie całował.  Spojrzał na mnie z tajemniczym uśmieszkiem i pocałował, jak jeszcze nigdy dotąd. Czułam jak przechodzą mnie dreszcze kiedy głaskał Mie po plecach. Kolejne pocałunki były jeszcze bardziej namiętne od poprzednich.  Harry nachylił się nade mną i zaczął rozpinać znajdującą się na mnie koszulę. Przy każdym kolejnym rozpiętym guziku składał pocałunki na moim ciele.  Zaczął błądzić rękoma po moim brzuchu, aż wreszcie zdecydował się na odważniejszy ruch i zjechał ręką niżej, wkładając ją pod moje majtki.  Zadrżałam, kiedy mnie tam dotknął. Chłopak przestraszył się mojego nagłego ruchu i cofnął rękę. Spojrzał na nie wzrokiem, który pytał czy może kontynuować.  Skinęłam głową i zaczęłam całować jego nagi tors.
- Jesteś pewna, ze tego chcesz? Ja mogę poczekać, nie chcę cię do niczego zmuszać.
- chcę. Jestem tego pewna.- odpowiedziałam i ujrzałam uśmiech na twarzy mojego chłopaka. Pocałowałam te uśmiechnięte usta, a on przygryzł lekko moją dolną wargę. Przesunęłam językiem po krawędzi jego ust i znów zaczęłam obdarzać pocałunkami jego klatkę piersiową, tak jak robiłam to wcześniej w domu, lecz teraz miało się to zakończyć zupełnie inaczej. Zdjęłam mu bokserki, a on westchnął ze szczęścia. Chciałam wykonać kolejny ruch, ale przeturlaliśmy się tak, że teraz on siedział mnie okrakiem. Po raz kolejny nasze usta spotkały się w namiętnym pocałunku. Harry wsunął dłoń pod mój stanik i delikatnie przejeżdżał palcami po moich piersiach. Drugą ręką powędrował do pleców odpiął zapięcie. Zakładał teraz pocałunki na moim półnagim już ciele. Jego dotyk sprawiał, ze robiło mi się gorąco. Kiedy złożył ostatni pocałunek na Miom podbrzuszu, ściągnął ze mnie ostatnią część mojej garderoby.  Poczułam się dziwnie, gdy leżałam przed nim naga, lecz uśmiech na twarzy mojego chłopaka uspokajał mnie. Harry rozchylił mi nogi i dotknął mnie opuszkami palców. Zadrżałam z podniecenia i wplotłam palce w jego włosy.  Nie wiedziałam, że jeden dotyk może wywołać takie emocje.  Poczułam jego usta i język pomiędzy moimi nogami. Jęknęłam kiedy delikatnie zaczął wchodzić we mnie językiem.  Potem jeszcze raz pocałował namiętnie moje usta i wreszcie poczułam go w sobie. Początkowo jego ruchy było wolne i delikatne, lecz z czasem coraz szybsze i pewniejsze. Wygięłam się w łuk i wydawałam z siebie dźwięki zadowolenia. To co czułam nie jest możliwe do opisania słowami. Jeszcze nigdy nie panowało nade mną tyle silnych emocji.  Jedno jest pewne, to były pozytywne emocje  i byłam zadowolona. W tym momencie zaczęłam kochać Harry’ego jeszcze mocniej niż dotychczas, choć nie sądziłam, ze moje uczucia do niego mogą się jeszcze pogłębić. 
_________________________________________________
Hej! Przepraszam za wszelkie ewentualne błędy, ale nie chce mi się juz tego sprawdzać, nie mam siły. Jak Wam się podoba rozdział, na który tak wszytskie czekałyście? Pisanie go było naprawdębardzo trudne, zajęło mi ponad miesiąc, więc mam nadzieję, że choć trochę Wam się spodoba i że docenicie moją pracę komentując ją. To naprawdę jest dla mnie bardzo ważne, żeby wiedzieć co sądzicie o moich rozdziałach, a już zwłaszcza o tym, bo poświęciłam mu naprawdę wiele pracy i napisanie go było dla mnie ogromnym wyzwaniem. Dopóki pod tym rozdziałem nie będzie dużo komentarzy, nie pojawi się nowy rozdział. Przepraszam, nie chcę Was szantażować, ale kiedy tego ei robię to nikomu nie chce się komentować, więc powiedzmy 12 komentarzy pod tym rozdziałem= nowy. Oczywiście jeśli będzie wiecej będę bardzo szczęśliwa, bo serio ten rozdział był bardzo trudny do napisania i chciałabym żebyście napisały choć krótki komentarz . Mogę na Was liczyć? Nie zawiedziecie mnie? 
Mam jeszcze jedną maleńką sprawę. Słyszałyście już najnowszą piosenkę chłopaków "Diana" ? Co o niej sądzicie? Moim zdaniem jest przepiękna, tekst wspaniały i naprawdę chwytający za serce. Ja popłakałam się przy niej, bo podeszłam do tego tekstu bardzo osobiście i przypomniałam sobie o tym, ze chłopcy są moimi bohaterami i uratowali mnie...
"Pozwól mi być tym, który podniesie twoje serce i ocali twoje życie. Myślę, że nawet nie zdajesz sobie sprawy, że ty uratujesz moje, kochanie" - to tłumaczenie jednego z najpiękniejszych fragmentów tej piosenki. Chciałabym, żeby każda z Was, jeśli będzie jej źle, przyponiała sobie te słowa i pamiętała, że chłopcy was kochają, niezaleznie od tego czy was znają czy nie, to i tak jesteście dla niech ważne. " Nawet mnie nie znasz, ale czuję, że płaczesz"- to słowa chłopców, które również powinnyście zapamiętać. Dziękuje za uwagę jeśli ktokolwiek dotarł do końca tej mojej paplaniny, dziękuję Wam za to, że jesteście tak wspaniałe i kocham Was :* 

niedziela, 15 września 2013

Rozdział 45



*Niall*
Wybiegłem z domu za moją dziewczyną próbując ją dogonić, lecz niestety było ciemno i Martyna znikła mi z pola widzenia. Mimo to biegłem przed siebie mając nadzieję, że ją dogonię. Kiedy dobiegłem do parku, zwolniłem nieco, bo nie mogłem złapać tchu.  Rozejrzałem się dookoła, ale nigdzie nie było widać żywej duszy.  Powolnie przechadzałem się ciemnymi alejkami i rozglądałem w poszukiwaniu Martyny.  Dzięki pełni księżyca, miejscami  nie było aż tak ciemno, ale były też takie zakamarki, w których trudności sprawiało dojrzenie czegoś znajdującego się  na wyciągnięcie ręki.  Bezsensownie kręciłem się w kółko krzycząc imię mojej dziewczyny, która przepadła bez śladu. Jeszcze raz rozejrzałem się dookoła i zrozumiałem, że Martyny tu nie ma. Zrezygnowany usiadłem na ławce i spojrzałem na świecące nade mną gwiazdy oraz odbijający cudowną poświatę staw.  Bezradnie schowałem twarz w dłoniach i zacząłem płakać.  Łkałem jak dziecko, bo zdałem sobie sprawę z tego, co zrobiłem i ile straciłem. Jaki ja jestem głupi. Mam, a teraz to już pewnie powinienem powiedzieć miałem, najwspanialszą dziewczynę, jaką tylko mogłem znaleźć i zamiast siedzieć i tęsknić za nią, to mi zachciało się iść na tę cholerną imprezę.  Po co ja tam polazłem i tyle piłem? Gdybym był trzeźwy, nic złego by się nie stało, a tak zraniłem najważniejszą dla mnie osobę. Taka wrażliwa dziewczyna teraz przeze mnie cierpi.  Horan jak ty mogłeś być tak głupi?- zapytałem sam siebie. Nie wiem ile jeszcze siedziałem na tej ławce, ale przypuszczam, że długo.  Cały czas płakałem i użalałem się nad sobą  martwiąc się o to, gdzie jest, co teraz robi i co czuje moja Martyna. 

*Magda*
Czemu ich tak długo nie ma? Gdzie oni są? Te pytania cały czas krążyły mi po głowie i sprawiały, że nie byłam w stanie myśleć o niczym innym. Jak on mógł jej coś takiego zrobić?  Przecież jeszcze kilka dni temu mówiłyśmy, że Niall jest chłopakiem idealnym i na pewno nie wywinąłby Martynie żadnego numeru, a tu proszę. Niczego w życiu nie można być pewnym. Wciąż zastanawiałam się nad tym, co musiała przeżywać moja przyjaciółka. Strasznie się o nią martwiłam, bo  wiedziałam, że Martyna kocha Niall’a bezgranicznie i on jest dla niej jedną z najważniejszych, albo i najważniejszą osobą w życiu. Sądziłam, że on odwzajemnia jej uczucie, ale gdyby tak było  to nie doprowadziłby się do takiego stanu, że nie był w stanie panować nad tym co robi, a tym bardziej to zapamiętać.  Dlaczego on to zrobił? Czy Martyna nic dla niego nie znaczy, czy nie był z nią szczęśliwy? Przecież tak ją kochał, troszczył się o nią, a teraz nagle, gdy nie było jej przy nim, to o niej zapomniał.  Drań. Zawsze uważałam go za słodkiego głodomorka, który świata nie widzi poza moją przyjaciółką, a tu zachował się jak dureń.  
- Wszystko ok? Wyglądasz na zdenerwowaną
- Martwię się o Martynę i nie próbuję pojąć jak Niall mógł się tak zachować. 
- Nie martw się, wszystko sobie wyjaśnią i dojdą do porozumienia. Przecież on ja kocha tylko popełnił błąd. Jest tylko człowiekiem, ma do tego prawo. Nikt nie jest doskonały.  Niell na pewno żałuje tego co zrobił. Nie zadręczaj się tak tym. To ich problem, ich Zycie i oni sami muszą to załatwić. Wiem, że martwisz się o przyjaciółkę, ale ty nie jesteś w stanie im pomóc, a zamartwiając się  możesz tylko sobie zaszkodzić. Na pewno to im nie pomoże. - powiedział przytulając mnie mocno i pocałował w czoło.  Wtuliłam się w niego i po chwili zasnęłam. Przebudziłam się, gdy chłopak wziął mnie na ręce i chciał zanieść do mojego pokoju.
- Śpij spokojnie- powiedział i przytulił mnie na tyle, na ile było to możliwe, bo wspinał się  po schodach ze mną na rękach.  Położył mnie na łóżku i przykrył kołdrą. Popatrzył na mnie w skupieniu i już chciał wyjść, ale poprosiłam go żeby został. Harry bez wahania położył się obok mnie i przytulił tak mocno, że nie miałam jak się ruszyć, lecz nie przeszkadzało mi to.  Jego uścisk sprawiał, że czułam się bezpiecznie  i wiedziałam, że nic złego mi z nim nie grozi, a tego waśnie potrzebowałam. Ponownie usnęłam w jego ramionach, lecz co chwilę się budziłam, bo męczyły mnie straszne koszmary.  W środku nocy obudziłam się zlana potem i cała roztrzęsiona.
- Co się stało?- zapytał Harry, który też się obudził
- Miałam zły sen
- a co ci się śniło?- zapytał troskliwie
- Że cię tracę…- powiedziałam ocierając łzę spływającą samotnie po moim policzku.
- Nie płacz. To był tylko zły sen. Jestem tu z tobą i nigdy cie nie zostawię.- powiedział nie wypuszczając mnie z uścisku i głaszcząc mnie po głowie i policzku. Leżałam próbując zasnąć, a on szeptał mi do ucha tym swoim pięknym głosem słowa, które sprawiły, ze się uspokoiłam i znów czułam się bezpieczna. Po chwili zasnęłam, ale tym razem spałam twardym, kamiennym snem, którego  nie przerywały żadne koszmary. Nie wiem co był zrobiła bez Harry’ego. 

*Następnego dnia*
Zeszłam do kuchni mając nadzieję, że spotkam tam moich przyjaciół, którzy powiedzą mi jak cała ta sprawa się zakończyła. Jednak kiedy weszłam do pomieszczenia, zobaczyłam tam tylko Niall’a.  Chłopak siedział patrząc bezmyślnie na szklankę wody.  Miał zapuchniętą od płaczu twarz, a jego oczy w ciągu tej jednej nocy straciły cały swój blask.
- Niall, co się wczoraj stało? Gdzie Martyna?
- Nie ma.- dopowiedział spokojnie nie podnosząc wzroku znad naczynia.
- Ale jak to nie ma? Gdzie jest? Co się tam wczoraj stało?
- Nic się nie stało, a jej nie ma- powiedział spokojnie.
- Człowieku czy ty możesz mówić jaśniej?- zapytałam poirytowana
- Nie mam pojęci gdzie ona jest! Całą noc jej szukałem, ale nie znalazłem! Nic jej nie wyjaśniłem, bo nie widziałem jej odkąd wybiegła wtedy z domu! Miałem nadzieję, że po prostu tu wróciła, ale nie! Nie ma jej, przepadła jak kamień w wodę!- krzyczał wybuchając jednocześnie histerycznym płaczem. W życiu nie widziałam go w takim stanie. – I to wszystko to moja wina! Nie wiadomo co się z nią dzieje, ani gdzie jest, bo jestem idiotą! Jak ja mogłem coś takiego zrobić? Jeżeli coś jej się stało, to ja sobie tego nie daruję! Zabiję się, żeby nie musiała więcej przeze mnie cierpieć!
- Niall, uspokój się!- spróbowałam go przekrzyczeć. - Zraniłbyś ją jeszcze bardziej gdybyś coś sobie zrobił. Przecież ona cię kocha i nie chce twojej krzywdy.  Może teraz jest na ciebie zła, ale to nie znaczy, że nie jesteś dla niej ważny. Samobójstwo nie rozwiązuje problemów. To, że  ty wtedy miałbyś już wszystko głęboko gdzieś, nie znaczy, ze wszystko byłoby dobrze. Martyna by się załamała, chłopaki straciliby najlepszego przyjaciela i człowieka, dzięki któremu istnieje zespół, bo One Direction bez któregokolwiek z was to nie to samo. My strąciłybyśmy przyjaciela i jednocześnie idola, bo to, że cie znamy nie zmienia faktu, ze jesteśmy twoimi fankami.  Pomyśl też o nich. Jesteś dla nich wzorem do naśladowania. Co one by zrobiły gdyby dowiedziały się, ze odebrałeś sobie życie? Zwłaszcza te słabsze psychicznie, które mają mnóstwo problemów przytłaczających je tak, ze czasem nie mają nawet siły znaleźć motywację, żeby wstać z łóżka. Życie często podkłada nam kłody pod nogi, ale nie  wolno zawsze potykać się o nie i upadać. Trzeba iść dalej i walczyć z problemem, a nawet jeśli zdarzy nam się upadek, to musimy szybko wstać jeszcze silniejsi niż przedtem i dalej mierzyć się ze wszystkimi przeciwnościami losu.
- Ale ja to schrzaniłem. Przeze mnie cierpi najważniejsza dla mnie osoba.- powiedział nie przestając szlochać.
- Niall, spokojnie. Wszystko się jakoś ułoży. Popełniłeś błąd, ale naprawisz go.  Sztuka miłości jest też sztuką wybaczania, więc jeśli ktoś cię kocha, to wybaczy ci, ale pod warunkiem, ze już nigdy nie zawiedziesz tej osoby. Ja wierzę w to, że jak minie trochę czasu, to Martyna cię wysłucha i zrozumie, ale nie możesz jej już nigdy więcej zawieść- mówiłam łagodnie do przytulającego się do mnie blondyna. Który nie mógł pogodzić się ze swoim losem. 
________________________________________________
Hej! Przepraszam, że dopiero o tej godzinie dodaje rozdział, ale wcześniej nie mogłam. Jak tam początek szkoły? Mam nadzieję, że dobrze.  Ten rudział chciałabym zadedykować wszystkim czytelniczkom, które mają jakieś problemy, nieważne czy małe czy duże, a szczególnie tym prześladowanym lub nieakceptowanym przez rówieśników.  Jeśli któraś z Was ma taki problem, to trzymam kciuki, żeby wszystko było dobrze. Każdy rozpoczynający się rok szkolny przypomina mi o tym co ja kiedyś przeżyłam i nie chciałabym, żeby któraś z Was czegoś takiego doświadczyła. Życzę Wam wszystkim powodzenia w tym nowym roku szkolnym i mam nadzieję, że wszystkie przetrwamy go bez większych przeszkód. Oczywiście jak zwykle dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem, naprawdę wiele to dla mnie znaczy.  Kocham Was :* A jak Wam się podoba ten rozdział? Wiem, że taki troszkę o niczym, ale jakoś nie miałam weny, mam nadzieję, że choć trochę Wam się spodoba :) 

niedziela, 8 września 2013

Hej kochane!

Domyślam się, że Was zawiodłam, bo pewnie liczyłyście na nowy rozdział w ten weekend, a ja nic nie dodałam. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie, ale nie miałam za bardzo jak. Zaczął się rok szkolny, a ja poszłam do nowej szkoły, gdzie wymagania są o wiele większe. Na dodatek nie znam nikogo z mojej nowej klasy, nie wiem co gdzie jest w szkole, nie wiem czego spodziewać się po nauczycielach.... To zajmowało moje myśli przez ostatni tydzień i byłam tym wszystkim tak zmęczona, że albo od razu kładłam się spać, albo jeśli siedziałam przed komputerem, to nie miałam siły niczego tu napisać. Dodatkowo miałam jeszcze trochę problemów osobistych, ciężko było mi rozstać się ze starymi przyjaciółmi i pogodzić się z tym, że nie będziemy już razem w klasie, a do tego przeżyłam załamanie miłosne. Wiedziałyście, że złamane serce aż tak boli? Ja niestety przekonałam się o tym ostatnio.  A jak tam u Was po rozpoczęciu roku szkolnego? Mam nadzieję, że lepiej niż u mnie :)
Jeśli chodzi o dodawanie rozdziałów, to postaram się to robić jak najczęściej i starać się dla Was najbardziej jak się tylko da. Nie wiem czy w tygodniu uda mi się dodać rozdział, jeśli nie to obiecuję że następny pojawi się w weekend. A potem też mam nadzieję, że uda mi się dodawać rozdziały w weekend. Najprawdopodobniej będą się pojawiały koło soboty, co tydzień:) Może tak być? Mam ostatnio nieco problemów z weną, więc może nie zawsze udawać mi się dotrzymywać tej umowy, jednak będę się dla Was starać, bo kocham pisać, kocham ten blog no i przede wszystkim kocham Was :* Dziękuję Wam za wszystkie miłe słowa, które od Was usłyszałam, to zawsze motywuje mnie do dalszego pisana. Jesteście wspaniałe.
Na zakończenie chciałabym Wam powiedzieć, że jakiś czas temu założyłam sobie twittera, więc jeśli któraś z Was chciałaby mieć ze mną jakiś kontakt, żeby dowiedzieć się czegoś na temat opowiadania, albo tak po prostu żeby pogadać, to serdecznie Was zapraszam.  @this_is_us_1_d to ja  :) Jeżeli tylko macie do mnie jakieś pytania, albo po prost Wam się nudzi, to bardzo chętnie zamienię z Wami parę słów:)  Jeśli chcecie napiszcie mi w komentarzach swoje twittery, żebym mogła ws follownąć :)
To chyba wszystko co miałam Wam do powiedzenia, jeśli ktoś w ogóle dotarł do końca tej mojej paplaniny, to bardzo dziękuję za uwagę ;* Kocham Was i życzę powodzenia w nowym roku szkolnym :*