poniedziałek, 24 czerwca 2013

Rozdział 39



*Liam*
- Rozmawiałam z Leną i myślę, ze dziewczyny już się dogadają.- powiedziała Nina.
- To dobrze. Chociaż z nią Magda przestanie się kłócić.
- A jak ci poszła rozmowa z Harry’m?
- Wcale. Stwierdziłem, że gdybym był na jego miejscu, to nie chciałbym, żeby ktoś się mnie czepiał i zasypywał dobrymi radami. Oni muszą sami dojść do porozumienia. Nie możemy się wtrącać we wszystkie ich sprawy. Pomogliśmy Magdzie pogodzić się z siostrą, ale dalej dajmy im samym rozwiązać ten problem.
- Tak myślisz? Może masz rację, ale  pomyśl, co się stanie jak oni będą dalej się kłócić, tak że aż w końcu się rozstaną?
- Nie rozstaną się , a poza tym to ich życie i my nie możemy się wtrącać.
-Ok.- powiedziała przytulając się do mnie
- Może obejrzymy jakiś film?- zaproponowałem. Nina zgodziła się i już po chwili leżeliśmy pod kołdra z wielką miską popcornu. Nie wiem czemu, ale zdecydowaliśmy się na horror, więc dziewczyna cały czas się do mnie przytulała, żeby się nie bać, a ja głaskałem ją po głowie. 

*Magda* ( kilka dni później)
Szkoda, ze Lena dzisiaj już wyjeżdża. No, ale trudno takie jest życie. Moja siostra chce wrócić do Polski i zacząć wszystko od nowa. Postanowiła skończyć studia i znaleźć pracę.
Staliśmy na lotnisku i żegnaliśmy Lenę, która po kolei wszystkich przytulała, a Harry’emu szepnęła coś do ucha. Następnie podeszła do mnie i długo nie mogłyśmy się rozstać. Przytulałyśmy się, płakałyśmy i zapewniałyśmy, że już nigdy więcej nie stracimy kontaktu, ani tak się nie pokłócimy.  Wreszcie Lena musiała iść.  Mieliśmy jeszcze udać się do Nandos, ale jakoś nie miałam na to humoru. Wszyscy zaczęli mnie przekonywać, żebym z nimi poszła, wiec co mogłam zrobić?  Usiedliśmy przy stoliku i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Byłam strasznie smutna, kiedy patrzyłam na przytulonych Lou i Anię oraz Ninę i Liam’a. Ja siedziałam pomiędzy Zayn’em i Agnieszką, a Harry daleko ode mnie. Strasznie cierpiałam przez to, że się do siebie nie odzywamy.  Kiedy wyszliśmy z restauracji, okazało się, ze jest typowo angielska pogoda.  Mgła, deszcz i dosyć niska temperatura, a my oczywiście szliśmy na pieszo.  Trzęsłam się cała z zimna, bo nie miałam żadnej bluzy. Harry, widząc to, zdjął swoją kurtkę i chciał założyć mi ją na ramiona, ale ja zrzuciłam ją i powiedziałam, że dam sobie radę bez niego.  Nie wiem czemu to zrobiłam, bo miałam już dość tych naszych sporów, a znowu źle go potraktowałam. Chłopak zabrał kurtkę i odsunął się ode mnie, ale nie założył jej. Kiedy wróciliśmy do domu, usiadłam na tarasie i patrzyłam na deszcz padający do basenu.  Nie obchodziło mnie to, że jest zimno, ani że pada.  W ogóle nic się dla mnie nie liczyło. Najchętniej skoczyłabym do tego basenu i się utopiła.
- Magda, chodź do domu, bo się rozchorujesz.- powiedziała Aga, ale ja dalej siedziałam i wpatrywałam się w taflę wody. Później wołała mnie jeszcze Nina, Liam i Ania, ale ja i tak ciągle siedziałam w tym samym miejscu i nie zamierzałam się ruszyć.  Wszystkich po kolei odsyłałam do domu i myślałam o tym, jaka jestem głupia. Dlaczego ja zawsze muszę wszystko zniszczyć? Przecież było tak pięknie. W głębi serca liczyłam na to, że Harry coś zrobi, żebyśmy się pogodzili, ale wiedziałam, ze nie mam na co liczyć. Wreszcie późnym popołudniem poszłam do domu. Przebrałam się w suche ubrania, otuliłam kocem i włączyłam telewizor. Przez kilka godzin siedziałam patrząc się w ekran i czułam, ze mimo tego, iż siedzę pod kocem, robi mi się coraz zimniej. Gardło bolała mnie, jakby ktoś wbijał mi w nie igły, a oczy zaczynały widzieć niestworzone rzeczy. Zdawało mi się, że ściany lecą na mnie i że jakieś cienie biegają po pokoju. W pewnym momencie dostrzegłam, że drzwi się otwierają i do pomieszczenia wchodzi Harry.
-Jak się czujesz?- zapytał kładąc rękę na moim czole, ale ja straciłam ją.
- Nic mi nie jest, tylko trochę zmarzłam, to wszystko.
- Może masz gorączkę- powiedział i przyłożył rękę do mojego czoła a ja tym razem nie zaprotestowałam.
- Zaraz przyjdę- powiedział i szybko wybiegł z pokoju. Po chwili wrócił z termometrem, kubkiem herbaty i paczką jakiś tabletek.  Zmierzyłam temperaturę i okazało się, że mam 39,8 stopni Celsjusza. Przerażony Harry podał mi kołdrę, okrył mnie nią i przytulił mnie, żeby było mi cieplej.
- Musisz jechać do lekarza i łyknąć tabletki.- powiedział. Spojrzałam na niego oczami dziecka proszącego o niepodawanie mu lekarstw, ale na chłopaka to nie zadziałało. Niechętnie łyknęłam tabletkę i chciałam się położyć, ale Harry kazał mi się podnieść i zbierać się do lekarza.  Nie miałam siły, więc zamiast wstać, opadłam na łóżko. Zrezygnowany chłopak zdjął ze mnie kołdrę i wziął mnie na ręce.
- Zostaw mnie!-  krzyknęłam i w miarę możliwości próbowałam się wyrwać.
- Uspokój się- powiedział spokojnie
-Nie! Zostaw mnie! Za kogo ty się uważasz, że myślisz, że będę robić co chcesz?
- Twoim chłopakiem! Mimo tego, że się do mnie nie odzywasz, to nadal nim jestem i robię to wszystko, bo się o ciebie troszczę.- powiedział i zaniósł mnie do samochodu. Ja już nic nie powiedziałam, bo zrobiło mi się trochę głupio, że tak go traktuje. A nawet jeśli chciałabym coś powiedzieć, nie dałabym rady z powodu bólu gardła. Lekarz zbadał mnie i stwierdził, że mam zapalenie płuc. Mam tak wysoką gorączkę, że możliwe jest, że będę miała zwidy i będę majaczyć. Pielęgniarka dała mi zastrzyk na obniżenie temperatury, a lekarz wypisał receptę i powiedział, że przy mojej wadzie serca taka choroba może być bardzo niebezpieczna.  Harry z uwagą słuchał wszystkich rad mężczyzny i obiecał, że troskliwie się mną zaopiekuje. Kiedy wróciliśmy do domu, wzięłam wszystkie leki i położyłam się. Harry usiadł obok mojego łóżka i cały czas mnie pilnował. Na jakieś dwie godziny zasnęłam, a kiedy się obudziłam, zobaczyłam, że chłopak wciąż siedzi koło mnie. Czułam się już lepiej, więc stwierdziłam, że muszę z nim porozmawiać.
 - Harry, przepraszam cię za to, jak cię wcześniej potraktowałam, ale wiesz ja nie byłam w pełni świadoma co robię.
- Nie przejmuj się tym, rozumiem.
- Ale to nie wszystko! Chciałam cię przeprosić za wszystko co złego o tobie powiedziałam  w czasie naszych kłótni. Wiedz, że tak o tobie nie myślę. Po prostu ja jestem największą idiotką jaką znam i zawsze muszę zrobić coś źle i powiedzieć za dużo, nawet jeśli wcale tak nie myślę.  Przepraszam cię.- powiedziałam i wyciągnęłam do niego rękę.  On uśmiechnął się do mnie i chwycił moją dłoń.
- Nie gniewam się. Zwłaszcza, że ja tez nie jestem bez winy i tak naprawdę przeze mnie te wszystkie nasze problemy się zaczęły. Ja też kilkakrotnie powiedziałem zbyt wiele i niezgodnie z tym co myślę i za to chciałbym cię przeprosić. Uśmiechnęłam się, bo już od bardzo dawna czekałam na chwilę, kiedy wreszcie porozmawiamy jak normalni ludzie.
- Szkoda tylko, że zmarnowaliśmy tyle czasu, który mogliśmy spędzić razem na niepotrzebne sprzeczki. Już za pięć dni przesądzi się mój los i okaże się czy jest mi pisane żyć długo i szczęśliwie, czy umrzeć młodo.
- Będziesz żyła długo i szczęśliwie, jestem tego pewien. A poza tym operację trzeba będzie przenieść na inny dzień, bo najpierw musisz wyzdrowieć i dojść do siebie. – powiedział.
- No to dzięki temu będziemy mieć trochę więcej czasu, który spędzimy razem, szkoda tylko, że póki co czuję się tak, ze nie mam siły wstać z łóżka.
- Trudno. Nie ważne gdzie, ważne z kim, a ja nie zamierzam cie  nawet na chwilę zostawić samej.- powiedział głaszcząc mnie po dłoni.
______________________________________________________
Cześć :D Przepraszam Was bardzo, że tak długo nie dodawałam nic nowego, ale po pierwsze miałam problemy z internetem, a po drugie miałam trochę problemów osobistych.  Jak Wam się podoba rozdział? Przepraszam za ewentualne błędy, ale nie mam już siły sprawdzać. Mam nadzieję, że wybaczycie mi tak długą nieobecność i dalej będziecie czytać to opowiadanie i komentować. Jesteście wspaniałe. Kiedy tylko mam zły humor, czytam wasze komentarze i od razu robi mi się cieplej na sercu. Dziękuję Wam :*

sobota, 22 czerwca 2013

Hej :D

Przepraszam, że tak długo nie dodaję rozdziału, ale obecnie mam problemy z internetem. :( W zeszłym tygodniu rozdział był jeszcze niegotowy, bo nie miałam kiedy pisać. To był ostatni tydzień na poprawę ocen, więc same rozumiecie. A w tym niestety ciągle mam problemy z internetem.:( Teraz korzystam z uprzejmości koleżanki, żeby napisać Wam, dlaczego rozdział tak długo się nie pojawia. Postaram się go dodać najszybciej jak tylko będę mogła. Mam nadzieję, że w ciągu kilku najbliższych dni się pojawi. Być może uda mi się go dodać nawet jutro, ale niczego nie obiecuję. Jeszcze raz Was przepraszam. Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe i dalej będziecie czytać to opowiadanie. :) Jesteście najlepszymi czytelniczkami, jakie mogłam sobie wymarzyć. Dziękuję Wam za to, że jesteście :*

sobota, 8 czerwca 2013

Rozdział 38



*Louis* (kilka dni później)
Siedziałem przed laptopem i przeglądałem zdjęcia na twitterze, gdy do mojego pokoju wpadła Ania.
-Taka ładna pogoda, a ty siedzisz w domu?
-Jakoś tak wyszło. A co stęskniłaś się za mną?- zapytałem uśmiechając się
-Nie, ale bez ciebie nie jest tak  wesoło.
- No wiadomo przecież, że to ja jestem ten mądry, inteligentny, zabawny, z najlepszym poczuciem humoru…
-… Najskromniejszy.- przerwała mi śmiejąc się
- O  to na pewno- poparłem ją , starając się mówić jak najpoważniejszym głosem, co powodowało, ze dziewczyna jeszcze bardziej się śmiała. Strasznie ja lubię i bardzo dobrze się dogadujemy, ale chciałbym żebyśmy byli więcej niż tylko przyjaciółmi. Może powinienem zrobić ku temu jakiś krok?
- O czym tak myślisz?- zapytała
- O tym, że masz piękny uśmiech. – powiedziałem, a ona zarumieniła się i spojrzała w dół, żeby uniknąć mojego wzroku.
- A ty jesteś świetny w wymyślaniu bzdur.- powiedziała znów się śmiejąc
- Ale ja mówiłem serio. W ogóle bardzo cie lubię i świetnie się z tobą dogaduję.
- Ja też cie bardzo lubię. Gdyby nie ty, to by tu było nudno.
- To może… jakbyś chciała… jeśli się zgodzisz to… to może pójdziemy razem na przykład do kina czy do jakiejś kawiarni?- plątałem się, bo nagle zacząłem się denerwować.
- Czemu nie? Idę zapytać reszty, co oni na to.
-Nie. Nie idź po nich. Nie o to mi chodziło. Chciałem, żebyśmy poszli gdzieś sami, tylko we dwoje.- powiedziałem, a niebieskie źrenice Ani rozszerzyły się ze zdziwienia.
-Czyli, że zapraszasz mnie na randkę?
-Nie, to znaczy tak… Znaczy nie… Tak.- powiedziałem już pewniej.
- Super. Już nie mogę się doczekać.- powiedziała całując mnie w policzek i pozostawiając w stanie maksymalnej euforii. 

*Nina*
-Liam, wiesz martwię się o Magdę. Od czasu tej imprezy ona i Harry ciągle się kłócą, prawie ze sobą nie rozmawiają, Lena ją jeszcze nakręca przeciwko niemu i z nią też się ciągle kłóci. Ona ciągle jest smutna i prawie cały czas płacze.
- Ja nie widziałem, żeby płakała.- przerwał mi Liam.
-Bo ona to robi tak, żeby nikt z nas nie widział, bo nie chce nam zawracać głowy.
- Przecież jest naszą przyjaciółką i jej problemy to też nasze problemy.
-wiem, ale według mnie ona myśli, że jest z tym sama i ze nikt nie jest w stanie jej pomóc. Trzeba coś z tym zrobić.
- Pewnie, tylko co?
- Tego jeszcze nie wiem, ale na pewno musimy jej pokazać, że z nią jesteśmy
-Ok, to chodźmy do niej.- zaproponował.
Magda siedziała owinięta ciepłym kocem i oglądała jakiś film.
- Co robisz?- zapytał Liam
- Tańczę.- odpowiedziała ze złością – nie widać, że oglądam film?
-Widzę. Przepraszam, ale tak jakoś nic lepszego nie przyszło mi do głowy, a chcieliśmy z tobą porozmawiać.- wytłumaczył się. Magda  powiedziała, że z Harry’m  nie rozmawiała już trzy dni, a wcześniej jak coś do siebie mówili, to  były same kłótnie. Martyna i Niall polecieli do jego brata, więc dziewczyna nie ma przy sobie swojej najlepszej przyjaciółki i czuje, że nie ma się komu wyżalić. Zapewniliśmy ją, że ma nas. Później powiedziała, że mączy ją ta cała sytuacja z Leną i boi się tej operacji. Siedzieliśmy z Liam’em i próbowaliśmy ją pocieszyć. Po jakimś czasie nasza przyjaciółka czuła się już lepiej i chciała znów zostać sama, więc poszliśmy sobie. Ustaliliśmy, że Liam pogada z Harry’m, a ja z Leną. Nagle drzwi się otworzyły i do domu wszedł Lou z Anią. Oboje byli bardzo zadowoleni i widać było, że coś  jest między nimi.
-Słuchajcie, jesteśmy parą.- powiedział Louis, a wszyscy wytrzeszczyli na nich oczy. Oni opowiedzieli nam w skrócie jak to się stało, a my cieszyliśmy się ich szczęściem. Nawet Magda się uśmiechnęła. Tylko Lena rzuciła jakiś złośliwy tekst i poszła sobie.  Stwierdziłam, że muszę wykorzystać moment, kiedy możemy spokojnie porozmawiać.
- Możemy pogadać?- zapytałam
-Niby o czym?
-O Magdzie. Wiesz, ona strasznie się cieszyła, jak się dowiedziała, że się odnalazłaś, ale też bała się, że nie będziecie się mogły dogadać. I niestety jej obawy okazały się słuszne, bo ciągle się kłócicie. Nie wiem, jak wcześniej wyglądały wasze relacje, ale myślę, że Magda mogła na ciebie liczyć, miała w tobie oparcie, a teraz ona boi się tobie o czymkolwiek powiedzieć.
-Wiem, że może traktuję ją trochę nie tak jak powinnam, ale ja już sporo w życiu przeszłam i nie chcę, żeby Magda powtarzała moje błędy
- To co się stało jak wyjechałaś?
- Nie chcę o tym rozmawiać. Po prostu ja się martwię o moją siostrę  i chcę, żeby była szczęśliwa.
- No i była. Jak zaczęłaś się wtrącać, to zaczęła kłócić się z Harry’m  i chodzić ciągle smutna. Oni naprawdę są piękną parą i on jej nie skrzywdzi.
- Może i masz rację, ale wiesz, tu jest też taki problem, że ja pamiętam Magdę jako dziecko, a tu teraz nagle się okazuje, że to już nie jest małą dziewczynka. Trochę ciężko mi się do tego przyzwyczaić.
- Domyślam się, ze to nie jest dla ciebie łatwe, ale musisz coś zrobić, bo jest coraz gorzej. Z Harry’m się nie odzywa, z tobą ciągle kłóci i w ogóle cały czas jest smutna. Jeśli naprawdę chcesz dla niej jak najlepiej, to nie czepiaj się tak jej związku z Harry’m , przestań się z nią kłócić i powiedz jej, co się z tobą przez te wszystkie lata działo. 

*Magda*
Louis i Ania już druga godzinę dzielili się z nami swoim szczęściem. A dokładniej to Lou ciągle mówił, a Ania od czasu do czasu coś dopowiedziała.  Nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że entuzjazm Louisa  za bardzo jej się nie udzielił. W końcu chłopcy musieli jechać na próbę i zostałyśmy same.
-Cieszysz się, że jesteście razem? Jakoś tego  po tobie nie widać.
- Cieszę się, Louis to wspaniały chłopak, tylko to wszystko się tak szybko potoczyło. On był tak zadowolony, ze zgodziłam się z nim pójść i kiedy chciał mnie pocałować nie potrafiłam powiedzieć „nie”. Nie wiem jak ja się w tym związku odnajdę, bo jako przyjaciele dogadywaliśmy się świetnie i nie chciałabym tego stracić. Ja raz przeżyłam wielkie załamanie miłosne i kolejnego nie chcę.  A z resztą ja nie jestem pewna tego, co do niego czuję. Stwierdziłam, że nie będę mu robić przykrości i może z czasem zrozumiem, że na pewno go kocham.
- A co jeśli nie?
- Nie wiem. Wolę o tym nie Myślec, bo to najlepszy chłopak jakiego znam i nie chcę go zranić.
- Musimy pogadać- powiedziała Lena, która właśnie weszła do pokoju.
- To może ja lepiej pójdę- powiedziała niepewnie Ania i szybko wyszła.
- Chciałam cie przeprosić. Zachowywałam się okropnie, ale wiesz, ja po prostu nie umiałam pogodzić się z tym, że ty jesteś już zupełnie inną osobą niż byłaś, że straciłam tyle czasu. Ja praktycznie cię nie znam, bo nie było mnie w najważniejszych momentach twojego życia, nie wiem co lubisz, a czego nie. Kiedy zobaczyłam cię z Harry’m to nie umiałam tego zaakceptować, ale miałaś  rację.  On jest świetnym chłopakiem i naprawdę cie kocha. Trzymam za was kciuki.
- Tylko teraz to już jest chyba trochę za późno, bo nie wiem czy my się pogodzimy. Odkąd zaczęłaś się wtrącać jest coraz gorzej.
- Przepraszam. Już za kilak dni wyjeżdżam do Polski i nie będę wchodzić z butami w twoje życie, ale chce, żebyśmy się do tego czasu pogodziły.
- Ok, ale pod jednym warunkiem. Powiesz mi, co się z tobą przez ten cały czas, kiedy cię nie było działo.
-Dobra.  Na początku wszystko było super. działanie dla tych akcji charytatywnych i tak dalej, ale później wysłali nas na jakąś wyspę i nie mogliśmy stamtąd wrócić, bo nikomu nie chciało się po nas przysłać samolotu. Mniej więcej wtedy zaczęłam mniej dzwonić, bo było mi głupio, ponieważ wyszło na to, że rodzice mieli rację. Następny nasz wyjazd był jeszcze większa porażką. Porwano nas i przetrzymywano w nieludzkich warunkach.  Kiedy wreszcie udało nam się wrócić do Europy, dowiedziałam się, że mnie szukacie i postanowiłam wrócić. .- powiedziała ocierając z oczu łzy.  Nie mogłam w to uwierzyć. Wiedziałam, że na świecie jest wiele zła, ale nie przypuszczałam, że coś takiego spotka bliską mi osobę.  Przez kilka godzin Lena opowiadała mi o szczegółach tego porwania i o tym, co się  wtedy stało. Na całe szczęście uratowano ją i zdobyła się na odwagę, żeby mi o tym opowiedzieć oraz pogodziłyśmy się.
____________________________________________________________
Hej! Co tam u Was? U mnie kiepsko. Wiadomo koniec roku, poprawianie ocen i kompletny brak czasu. Na dodatek byłam chora i niestety nie obyło się bez wizyty w szpitalu, ale na szczęście wszystkio jest już dobrze:) A jak Wam się podoba rozdział? Mam nadzieję, że jesteście zadowolone z rozwoju akcji. Proszę Was postarajcie się o jak najwięcej komentarzy, bo jak nie komentujecie, to nie mam motywacji do pisania. Ja rozumiem, że jest taki czas, że każdy ma urwanie głowy w szkole, ale naprawdę ja nie proszę o niewiadomo jak długie komntarze. Wystarcze, że napiszecie cokolwiek, żebym tylko wiedziała, że czytacie i nie piszę tego dla siebie. Dziękuję tym osobom, które komentują i zawsze mnie wpierają.  Jesteście świetne :)