niedziela, 29 grudnia 2013

Liebster Awards

Ogromnie dziękuję autorce bloga http://incrediblelove2.blogspot.com za nominację do liebster awards. Kiedyś już otrzymałam takie wyróżnienie i podawałam blogi, które ja nominuję, dlatego tym razem odpowiem tylko na pytania, bo swoje ulubione opowiadania już podałam :)  Chciałabym jeszcze powiedzieć, że kiedyś, chyba jeszcze raz czy dwa zostałam nagrodzona takim wyróżnieniem, ale nie odpowiedziałam wtedy na pytania, przepraszam autorki tamtych blogów, nie miałam wtedy czasu, potem zapomniałam, a jeśli już mi się przypomniało to nie mogłam znaleźć linków do Waszych blogów, więc przepraszam i w tym miejscu dziękuję również Tym, na których pytania nie odpowiedziałam.

A oto pytania które mi teraz zadano:
1. Jak masz na imię?
Magda :)
2. Ile masz lat?
16 :)
3. Czy masz jakieś zwierzę?
Niestety nie, ale kiedyś miałam królika :)
4. Czy masz jakieś rodzeństwo? Jeśli tak to jakie?
Tak, mam młodszą siostrę
5. Jaki jest twój wymarzony zawód?
Nie mam pojęcia... Chciałabym w przyszłości móc pisać, bo bardzo to lubię, więc może byłaby to praca w jakiejś gazecie lub wydawanie własnych książek...
6. Jaki jest twój ulubiony kolor?
Fioletowy
7. Czy lubisz Londyn?
Kocham ♥ Tak samo jak Holmes Chapel,  Wolverhampton, Mullingar, Doncaster i Bradford ;)
 8. Jakiej muzyki słuchasz?
Najczęściej to One Direction, ale lubię też Eda Sheeran'a, Selenę Gomez i wiele innych wykonawców, a czasem pojedyncze piosenki danej osoby. Głównie jest to pop :)
9. Gdzie mieszkasz?
W mieście
10. Ulubione święto?
Chyba Boże Narodzenie. Te święta mają w sobie magię.
11. Ulubiony przedmiot szkolny?
Język polski, angielski i  chyba geografia :)

Rozdział 49

*Kilkanaście dni później* *Ania*
-Louis nie widziałeś mojego paszportu? Nie mogę go znaleźć.
- Niesyte nie, a ty nie widziałaś gdzieś tej mojej granatowej bluzy? Powinna chyba być gdzieś u ciebie, bo pożyczałem ci ją ostatnio jak byliśmy nad jeziorem i tak się zimno zrobiło. To chyba przedwczoraj było
- A już wiem. faktycznie chyba jest u mnie w szafie.- powiedziałam i zaczęłam szukać ubrania.  Mój chłopak pożyczył mi tę bluzę gdy trzęsłam się z zimna. Jak ja mogłam się bać, ze on mnie skrzywdzi? Przecież jest taki wspaniały, kochany, tak się o mnie troszczy.
- O jest. Dziękuję za pożyczenie jej.- powiedziałam i pocałowałam go w policzek. chłopak przytulił mnie do siebie i podniósł mnie okręcając się wokół własnej osi.
- Dla ciebie wszystko- odpowiedział i poszedł do swojego pokoju zostawiając mnie nad prawie pustą walizką. Pierwszy raz w życiu miałam lecieć do USA i kompletnie nie wiedziałam co mam ze sobą zabrać. A zostało już tak mało czasu... Że też musiałam zostawić wszystko na ostatnią chwilę, nie mogłam zrobić tak jak Nina i spakować się wcześniej? Ale w sumie prawie wszyscy się teraz pakują, spokojnie jest jeszcze dużo czasu, przecież samolot mamy dopiero wieczorem. Starałam się jak najszybciej mobilizować do pracy i po jakiejś godzinie było już widać całkiem niezły efekt. Poszłam na chwilę do kuchni żeby się czegoś napić. gdy weszłam do pomieszczenia zobaczyłam Nialla zajadającego się kanapką.
- A ty już jesteś gotowy do podróży?- zapytałam
- Można tak to nazwać. Wpakuję pierwsze lepsze rzeczy i będzie dobrze. Po co się starać?  Fanki i tak mnie kochają, Martyna nienawidzi.
- Niall, nie myśl tak.  Przecież ona cię kocha. Na pewno. Jest na ciebie zła, ale to minie. zobaczysz, ze jeszcze będzie tak jak kiedyś.
- Obyś miała rację.
                                                                          ***
Dzień zleciał nam szybko i bardzo pracowicie. Trzeba było zostawić dom w jako takim stanie, nie zapomnieć o niczym i ogarnąć tych wariatów. Zdecydowanie ja, jako dziewczyna Louisa mam w takich sytuacjach najtrudniej.

*Magda*
Gdy byliśmy już na lotnisku i czekaliśmy na odprawę, chłopcy poszli rozdać kilka autografów, a my czekałyśmy na nich w bezpiecznej odległości. Patrzyłam na tych wszystkich spieszących się ludzi i jak zwykle zaczęłam się trochę denerwować. Nie wiem czemu, ale to uczucie zawsze towarzyszy mi przed podróżą, a już zwłaszcza samolotem. Z jednej strony się nią cieszę, a z drugiej miliony czarnych scenariuszy przebiegają po mojej głowie. Taki już mam specyficzny charakter i choćbym nawet bardzo chciała, nie zmienię tego.  Po kilkunastu minutach przyszli chłopcy i już za chwilę wszyscy siedzieliśmy w samolocie. Byłyśmy strasznie podekscytowane tą podróżą, bo żadna z nas nie była wcześniej w Ameryce.  Dobrze, że lecimy kilka dni wcześniej, bo będziemy mieć czas, żeby pozwiedzać i pochodzić po sklepach. Prowadziłyśmy dyskusje na temat tego, czego najbardziej nie możemy się doczekać, a chłopcy, widząc nasz entuzjazm, zaczęli wspominać ich pierwszy lot do USA. Przez jakieś dwie godziny gadałyśmy, jak nakręcone, aż chyba w końcu omówiłyśmy wszystko, co w tej chwili przychodziło nam do głowy. Byłyśmy dość zmęczone, bo ten dzień był strasznie zabiegany, a poza tym było już późno. Zwinęłam się w kłębek i zaczęłam wpatrywać się w szybę. Wszędzie wokół było ciemno, jedynie, gdy przelatywaliśmy nad jakimś miastem, widzieliśmy jasne punkty. Przymknęłam oczy, żeby szybciej zasnąć. Kilka minut później Harry przykrył mnie kocem i pocałował w czoło. Miałam już tak ciężkie powieki, że nawet nie dałam rady ich podnieść, żeby spojrzeć na chłopaka. Szybko zasnęłam, ale co chwilę się budziłam, bo dokuczał mi ból serca. Lekarz ostrzegał mnie, że w samolocie mogę czuć się nie najlepiej, ale poza tym nic złego nie powinno się dziać. Nie chciałam budzić Harry’ego, który tak słodko spał na siedzeniu obok. Na szczęście nie tylko ja cierpiałam an bezsenność. Zobaczyłam, że Liam też nie śpi.
 -Wszystko dobrze?- zapytał
- Tak, tylko trochę źle się czuję, ale u mnie to normalne podczas lotu. A ty czemu nie śpisz?
- Jakoś nie mogę zasnąć. Denerwuję się tym koncertem i ty, czy uda nam się zdobyć nagrodę.
- Domyślam się, że to dla was ogromny stres, ale dacie sobie radę. Zawsze dajecie. Wiadomo, ze chcecie, żeby wszystko poszło po waszej myśli, ale nie ma co się tym martwić.  Na pewno pójdzie wam świetnie. A co do nagrody, to myślę, ze fani was nie zawiodą i na pewno na was głosowali.
- Mam taką nadzieję. To samo mi mówiła Nina. Bardzo mnie wspiera, kiedy mam chwile zwątpienia. Cieszę się, że ją mam.
 - jesteście świetną parą. I pomyśleć, że na początku jakoś nie do końca wszystko się między wami układało.
- To tak jak z tobą i Harrym. To też było niezłe. Ty zakochałaś się w nim, on w tobie, ale żadne z was nie miało odwagi się do tego przyznać.
- O tak. Dobrze, ze trochę zaczęliście się wtrącać i pomogliście nam nieco, bo tak to może do tej pory balibyśmy się sobie nawzajem wyznać uczucia. Dziękuję ci. Gdyby nie twoja pomoc wtedy  kto wie jakby to wszystko teraz wyglądało.
- Nie ma za co. Ty też mi pomogłaś. Uświadomiłaś mi, że kocham Ninę i teraz oboje jesteśmy szczęśliwi.- powiedział
Przez jakiś czas rozmawialiśmy jeszcze jak to wyglądały moje początki znajomości z chłopakami, jak teraz nam się układa w naszych związkach i o masie innych rzeczy. Liam to naprawdę wspaniały przyjaciel. Chłopak chętnie dotrzymałby mi towarzystwa do końca lotu, ale był tak zmęczony, że oczy same mu się zamykały. Kiedy wylądowaliśmy w Nowym Jorku było koło południa. Bez większych problemów wydostaliśmy się z lotniska i pojechaliśmy do naszego hotelu.  Budynek był wspaniały. Znajdował się blisko centrum, ale jednocześnie był nieco na uboczu. Z tyłu znajdował się basen, korty tenisowe i wiele innych atrakcji.  Kiedy weszłam do pokoju, który miałam dzielić z Niną i Martyną, byłam zachwycona. Stały tam trzy ogromne łóżka, piękne meble, kwiaty w wazonie, a na kremowej ścianie wisiał obraz przedstawiający plażę i błękitne morze.  Byłam tak zmęczona, ze marzyłam tylko o tym, żeby rzucić się na łóżko i przespać resztę dnia. Niestety nie zdążyłam zrealizować swoich planów, bo do pokoju wpadli wszyscy pozostali. Louis i Harry jak zwykle się z czegoś śmiali i gonili się wokół wszystkich jak dzieci, Niall coś jadł, Liam przytulał się do swojej dziewczyny, a Zayn zrobił dokładnie to, o czym ja marzyłam, czyli położył się na jednym z łóżek. Agnieszka i Ania stanęły obok nas i z rozbawieniem przyglądały się wygłupom Hazzy i Lou. Po jakimś czasie nasi wariaci uspokoili się do tego stopnia, że dało się z nimi porozmawiać.
- To co dzisiaj robimy?- zapytała Ania
- Możemy iść na basen, albo pozwiedzać miasto. Co wolicie?- zaproponował Liam
- Ja się nigdzie nie ruszam. Nie mam już siły. Zostaję tutaj.- powiedział Zayn, który jeszcze nie podniósł się z łóżka.
- Ja też- poparłam go i położyłam się na łóżku obok.
- Ja bym poszedł coś zjeść- stwierdził Niall, który właśnie kończył przeżuwać kanapkę. Oczywiście wszyscy parsknęli śmiechem, a on nie widział nic śmiesznego w tym, że jest głodny. W końcu stanęło na tym, że ja, Harry, Zayn i Martyna zostajemy w pokoju, Niall, Aga , Liam i Nina idą do jakiejś restauracji, a Louis i Ania wybierają się na basen. Przytuliłam się do poduszki i niemal od razu zasnęłam. Obudziłam się jakieś dwie godziny później, kiedy wszyscy moi przyjaciele już wrócili i siedzieli w naszym pokoju. Aż dziwne, ze udało im się być na tyle cicho, żeby mnie nie obudzić. Postanowiliśmy darować sobie dzisiaj zwiedzanie i skorzystać z atrakcji znajdujących się an terenie hotelu. Poszliśmy na korty tenisowe. Nikt z nas nie umiał grać, ale dzięki temu było bardzo wesoło. Każdy z nas leżał na ziemi, bo wszyscy graliśmy z takim poświęceniem, ale nikt szczególnie nie ucierpiał. Chłopaki, jak to zwykle oni, robili z siebie wariatów, a Agnieszka robiła im od czasu do czasu zdjęcia. Najbardziej podobały mi się te, na których chłopaki trzymają rakiety jakby grali na gitarach oraz fotografie z ich udawanej wojny, an której karabinami były również rakiety tenisowe. W końcu cali brudni i kompletnie wyczerpani udaliśmy się do swoich pokoi.  Kiedy doprowadziliśmy się do porządku, zaczynało się już powoli ściemniać. Poszliśmy na dwór i usiedliśmy w miejscu, gdzie właśnie rozpalano ognisko. Niall pobiegł po gitarę i za chwilę siedzieliśmy wokół żarzącego się drewna śpiewając różne piosenki. W pewnym momencie dołączyła się do nas mała grupka złożona z kilku dziewczyn i podobnej liczby chłopaków.  Zaprosiliśmy ich do siebie. Było widać, że dziewczyny są fankami zespołu, bo bardzo cieszyły się z tego spotkania i wypytywały chłopaków o różne rzeczy, ale na szczęście nie piszczały na ich widok. To były takie prawdziwe Directioners, które cieszyły się z tego, że mogły spełnić swoje marzenie i spotkać idoli. Znały chłopaków na tyle na ile mogły, bo wiadomo, że z Internetu wszystkiego się nie dowiedzą i akceptowały nas jako ich dziewczyny, co jest dla nas bardzo ważne i miłe, bo przykro jest słuchać jak nieraz fanki mówią przy nas, że chłopcy byliby szczęśliwsi bez nas. Ogólnie te dziewczyny były bardzo miłe, zresztą jak ich przyjaciele. Wiadomo, nie byli fanami chłopaków, One Direction mają raczej więcej wielbicieli wśród dziewczyn,  ale nie wyśmiewali ich, ani nie zachowywali się nieprzyjemnie. Traktowali ich jak zwykłych chłopaków, z którymi siedzą przy ognisku.  Ten wieczór upłynął nam bardzo miło.  Cały czas rozmawialiśmy z naszymi nowymi znajomymi, śpiewaliśmy i wygłupialiśmy się. Chłopcy zachowywali się jak w video diares, niczym się nie przejmowali, wydurniali się na całego i cieszyli się jak dzieci. W tym momencie wróciło tych pięciu nastolatków, których pokochały wszystkie fanki, ci wariaci ze schodów w x-factorze, przy których nie da się nie uśmiechnąć. Dawno już nie widziałam ich w takich humorach, ale miałam jakieś przeczucie, że teraz będzie już tylko lepiej, że problemy zaczną nas omijać, a chłopcy będą szczęśliwi i częściej będą zachowywać się jak moi kochani idioci.
 ____________________________________________________
Hej! Bardzo, bardzo przepraszam Was za tak długą przerwę, ale tak jak wspominałam już w komentarzu po ostatnim postem musiałam najpierw uporać się z kilkoma problemami i dopiero mogłam zająć się blogiem. Jest taki problem, że teraz mam zupełnie więcej nauki niż w zeszłym roku na dodatek mam dalej do szkoły i trochę czasu schodzi na dojazdy, więc na ogół wieczorem, kiedy miałabym chwilkę, żeby wziąć się za opowiadanie, nie mam siły siły żeby cokolwiek napisać, nie mówiąc już o wenie. Przemyślałam sobie ostatnio kilka rzeczy, zastanawiałam się nawet nad zaprzestaniem pisania lub zawieszeniem bloga, ale nie chcę tego robić i postanowiłam go kontynuować. Nie wiem jak często będą ukazywały się rozdziały, postaram się dodawać je najczęściej jak będę mogła. Mam już kilka pomysłów, co ma się dziać w opowiadaniu, jak rozwinąć niektóre wątki, nie wiem czy wszystkie Wam się spodobają, bo niektóre są dość.. określę je jako  zaskakujące, bo nie wiem jakiego słowa tu użyć. Chcę wprowadzić parę zmian w życiu bohaterów i mam nadzieję, że Wam się spodobają. W każdym razie nie jest źle, nowe pomysły wpadają mi do głowy, muszę tylko przelać je na papier, a potem na bloga i postarać się robić to szybciej niż ostatnimi czasy i mam nadzieję, że będzie dobrze. Nie gniewacie się na mnie za ta przerwę? Jeszcze raz Was przepraszam i mam nadzieję, że mimo wszystko zostaniecie ze mną  i dalej będziecie czytać moje opowiadanieProszę Was komentujcie ten rozdział, to dla mnie bardzo ważne, po pierwsze mobilizuje do dalszej pracy, a po drugie pokaże czy ktoś tu w ogóle jeszcze jest.

środa, 6 listopada 2013

Rozdział 48



Wszyscy zerwaliśmy się na równe nogi i pobiegliśmy zobaczyć, co się stało. Nie powiem, że przez myśl nie przeszła mi historia związana z  horrorem, który opowiadał nam Louis.  W otwartych drzwiach stała młoda , szczupła kobieta, a obok niej, na podłodze siedziała mała blondynka i głośno płakała. Stanęliśmy zdezorientowani, bo wszystkich zamurowało.
- Dziewczyny, to jest Lou, nasza stylistka i jej córka Lux. Lou, to jest Nina, Magda, Ania, Martyna i Agnieszka.- powiedział Liam. Okazało się, że kobieta wracała z córką ze sklepu, ale złapały gumę i nie mogły jechać dalej, a akurat były w pobliżu, więc pomyślały, że mogą u nas przeczekać burzę.  Huk i krzyk, które słyszeliśmy, gdy Liam wyszedł do przedpokoju okazały się Gosami wydawanymi przez Lux, która poślizgnęła się i upadła. Muszę przyznać, że historia, którą opowiadał Tomlinson  zrobiła na nas spore wrażenie i trochę poniosła nas wyobraźnia. Stylistka zespołu okazała się bardzo miła, a jej córka urocza. Rozczulił mnie widok Harry’ego bawiącego się z nią. Chłopak podrzucał małą, a ona śmiała się. Dzieci mają piękne życie. Cieszą się z najmniejszych drobnostek, a wszystkie ich problemy są takie proste i błahe. Lou przypomniała nam, ze niedługo jedziemy na rozdanie nagród muzycznych do USA i ze przydałoby się zacząć myśleć nad naszymi strojami.  Miała już pomysł co do ubrań chłopców, ale nie wiedziała jeszcze jak my powinnyśmy wyglądać. Zaczęła analizować kto z kim idzie i komu w jakim kolorze będzie najładniej. Wtedy pojawił się pewien problem.  Przecież Agnieszka nie ma chłopaka w zespole (dokładniej to w ogóle nie ma), a Martyna nie odzywa się do Nial’a. Lou podsumowała to tak:
- To wasza być może jedyna szansa, żeby pojawić się na takiej imprezie i nie warto zmarnować jej przez jakieś kłótnie, a poza tym jeśli Niall pojawi się tam sam, to zaraz wybuchnie afera. Nie warto. Możecie się kłócić, być na siebie źli i ja się w to nie wtrącam, ale na ten jeden dzień macie się pogodzić i udawać, ze wszystko jest ok. Po pierwsze po to, żeby miło przeżyć ten dzień, a po drugie żeby media się do nas nie przyczepiły i nie zaczęły plotkować o tym, że Niall Horan pojawił się na tej gali bez swojej dziewczyny. A co do Agi, to może iść z Zaynem. Przecież oboje jesteście sami, wiec nie ma żadnych przeciwwskazań, żebyście poszli razem. Szkoda by było gdyby Agnieszka została w domu i musiała oglądać to wszystko w telewizji, a nie mogłaby zobaczyć na żywo. Nie musicie przecież udawać zakochanej pary. Od razu zaznaczycie, ze jesteście tylko przyjaciółmi, żeby potem nie było niedomówień. I problem załatwiony.- dziewczyny niechętnie, ale jednak zgodziły się na taki układ. Teraz pozostało już tylko zastanowić się nad szczegółami takimi jak fryzura, makijaż czy strój. Było jeszcze kilka dni na przemyślenie tego, ale akurat złożyło się tak, ze mieliśmy na miejsc stylistkę, więc można było pożytecznie wykorzystać ten czas.  Najpierw Lou rozmawiała z Niną i Liamem . Dzielili się pomysłami i prowadzili dyskusję na temat naszego wyjazdu. Nasza pozostała ósemka w tym czasie zajmowała się Lux. Muszę przyznać, że opieka nad małą dziewczynką nie jest tak  łatwa, jakby się wydawało. Kiedy jej mama w końcu skończyła omawiać z naszymi przyjaciółmi wszystkie szczegóły, byłam wykończona. Myślę, że nie tylko ja, bo pozostali też nie tryskali energią. Lou pogadała z nami jeszcze o wszystkim i o niczym i zauważyła, ze przestało padać, więc postanowiła wrócić z córką do domu.
- To co robimy?- zapytał Hazza
- Może obejrzymy jakiś film?- zaproponował Louis. Wszyscy zgodziliśmy się, ale jak zwykle pojawił się nasz standardowy problem, czyli jaki gatunek wybrać. Część chciała horror, inni komedie, a jeszcze inni dramat. Zdecydowaliśmy się, ze obejrzymy trzy filmy, z każdego proponowanego gatunku po jednym. Usadowiliśmy się na kanapie z wielką miską popcornu i włączyliśmy jakiś dramat. Film bardzo mnie poruszył, bo kiedy patrzyłam na tę ludzką tragedie, uświadomiłam sobie, ze może mnie też już niedługo czeka śmierć i zamiast spędzić życie z Harrym, zakończę je przedwcześnie. To straszne uczucie, przeczuwać, że już niedługo zakończy się tą ziemską wędrówkę. Może niepotrzebnie tak zaangażowaliśmy się w ten związek, skoro i tak nie dane nam będzie być razem. Jednak dzięki temu, jak Harry zachował się wobec mnie w obecnej sytuacji, że mimo wszystko tak się zaangażował, świadczy o tym, że naprawdę mnie kocha. Ciekawe czy będzie za mną tęsknił kiedy już odejdę z tego świata? A co jeśli zaraz po mojej śmierci znajdzie sobie nową dziewczynę i zaraz o mnie zapomni? Chcę, żeby był szczęśliwy, ale nie chciałabym, żeby zaraz po moim odejściu kimś był. Boję się, że tak to zapomniałby o mnie. Wiem, że jesteśmy bardzo młodzi i że on na pewno ułoży sobie życie, ale chciałabym żeby o mnie nie zapomniał, bo ja kocham go całym sercem i nigdy nie obdarzę większym uczuciem niż jego. Na samą myśl o tym, ze kiedyś nie będzie nawet pamiętał, że był ze mną, zaczęłam płakać. Harry spostrzegł to i od razu mnie przytulił. Nie wiedział dlaczego płaczę, myślał, ze to film mnie tak poruszył. A ja nie mogłam zapanować nad emocjami i myślą, że już niedługo mnie tu nie będzie, nie będę mogła się do niego przytulić, wyżalić mu się, a on będzie miał nową dziewczynę. Coraz bardziej szlochałam, a chłopak zorientował się, ze coś jest nie tak.
- Co się stało?- wyszeptał mi do ucha głaszcząc mnie po głowie, a ja zamiast mu odpowiedzieć, zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Nie wiedziałam co mu powiedzieć. Że myślę o własnej śmierci, której tak strasznie się boję?
- Ciiii… Spokojnie, wszystko będzie dobrze. Powiedz, co się stało.- powiedział spokojnym i troskliwym głosem.
-Harry… Będziesz mnie pamiętał? Proszę cię obiecaj mi, że nigdy o mnie nie zapomnisz.
- Ale dlaczego miałbym o tobie zapominać? Przecież jesteśmy razem i zawsze będziemy. Wszystko jest w porządku. Ja nigdy Ce nie opuszczę, więc nigdy nie zapomnę o tobie.
- Ale, Harry, mi chodzi o to, czy będziesz o mnie pamiętał, kiedy ja umrę. Proszę cię nie zapomnij o mnie, wspomnij nieraz to co między nami było, odwiedź mój grób…
- o czym ty mówisz? Przecież nie umrzesz. Wyzdrowiejesz i wszystko będzie dobrze, będziemy żyli długo i szczęśliwie.  Razem. Nie potrafiłbym przeżyć życia bez ciebie, ono nie będzie miało wtedy sensu. Ty masz dla kogo żyć, musisz walczyć. Jeśli nie dla siebie, to dla mnie. Musisz mieć poczucie, ze jesteś komuś potrzebna.
- Ale…  Ale nie zapomnisz mnie? Proszę cię obiecaj mi to.
- Nie! Nie obiecam ci tego. A wiesz czemu? Bo jeśli to zrobię, będziesz wiedziała, ze możesz stąd odejść, a ja ci na to nie pozwolę- powiedział delikatnie unosząc mi brodę, tak, abym patrzyła prosto w jego zielone tęczówki.
- Mogę ci za to obiecać coś innego. Przysięgam, że zawsze będziesz najważniejszą osobą w moim życiu, ze zawsze będziesz mogła na mnie polegać i ze zawsze będę cię kochał. Ty przeżyjesz tę operację, bo musisz żyć.  Jesteś dla mnie wszystkim i musisz walczy o swoje zdrowie, dla nas. Nie dam ci odejść, bo cię kocham.- powiedział patrząc mi głęboko w oczy  jego słowa były jednocześnie pewne i stanowcze oraz ciepłe i spokojne. Wiedziałam, że płyną z głębi serca. Wzruszyło mnie to, co powiedział i po moich policzkach spłynęło kilka maleńkich łez.
- Dlaczego nadal płaczesz? Nie wierzysz mi?- zapytał, a ja przytuliłam go mocnej i pocałowałam jego malinowe usta.  Nasz pocałunek był niezwykły, magiczny. Ten jeden gest wyraził więcej, niż wszystkie słowa, które byśmy wypowiedzieli.
- Kocham cię i wiem ze ty mnie też. Nie poddam się, będę walczyć o moje życie. Dla ciebie.- powiedziałam i zobaczyłam uśmiech na jego twarzy. Do końca filmu siedziałam na kolanach mojego chłopaka wtulona w niego.  To sprawiało, ze czułam się bezpiecznie, ze nie bałam się już tak tego, co się wydarzy, bo wiedziałam, że mam obok siebie osobę, dla której jestem ważna i która kocham mnie tak mocno jak ja ją. Gdy dramat się skończył, Zayn włączył horror. Nie skupiałam się na nim w ogóle, bo nie lubiłam takich filmów, a poza tym ciągle myślałam o mojej rozmowie z Harry’m.Tak strasznie się bałam, że będę musiała go tu zostawić i odejść w zaświaty.  Jak wygląda tam życie? Czy ono w ogóle istnieje, czy wraz z końcem ziemskiej wędrówki kończy się wszystko? W tym momencie uświadomiłam sobie, ze najbardziej w życiu boję się dwóch rzeczy: utraty bliskich oraz śmierci.  Im więcej o tym myślałam, tym bardziej robiło mi się smutno. Zaczęłam przeczesywać loki Harry’ego, żeby tak o tym nie myśleć. Chłopak przez cały czas trzymał mnie w swoich silnych objęciach i uśmiechał się do mnie. Wyglądał tak słodko, że niemożliwe było spojrzenie na niego i niezakochanie się.  Miałam ochotę już zawsze patrzeć na te uśmiechnięte usta, urocze zielone oczy, dołeczki w policzkach i potargane przeze mnie włosy. Z mojej głowy wyparowały wszystkie złe i przykre mysli. Zachciało mi się spać, więc oparłam głowę na torsie mojego chłopaka i wtuliłam się w niego. Zasnęłam w zaledwie kilka sekund.  Przebudziła się dopiero, gdy Harry się podnosił, żeby zanieść mnie do łóżka.
- Zastańmy tu przecież oglądamy film.- powiedziałam zaspanym głosem
- Jesteś już zmęczona, chodźmy na górę, powinnaś się położyć.- powiedział kładąc mnie na materacu i przykrył mnie kołdrą.  Już chciał wyjść z mojego pokoju, ale wyciągnęłam do niego rękę. Chwycił moją dłoń i delikatnie zaczął ją głaskać.
- Zostań ze mną. Nie zostawiaj mnie samej.
- Zostanę.- powiedział i położył się obok. Zasnęłam w jego ramionach śniąc najpiękniejsze sny. 
___________________________________________________________
Hej kochane! co tam u Was? Mnie strasznie męczą w szkole, ale mam nadzieję, że ta najgorsza fala sprawdzianów jest już za mną. Przepraszam, że tak długo nie dodawałam rozdziału, ale po pierwsze miałam straszne urwanie głowy w szkole, a po drugie nie było zbyt dużo komentarzy i czekałam aż dodacie ich więcej, bo już zaczynałam się martwić ich mała ilością. Ale na szczęście jak zwykle mnie nie zawiodłyście. Dziękuję Wam bardzo za to, kocham Was:* Jak Wam się podoba ten rozdział? Proszę Was komentujecie, bo jak nie ma komentarzy, to ja nie mam motywacji do dalszego pisania. Postaram się dodawać częściej rozdziały, ale niczego nie obiecuję, to zależy od Was i od tego jak bardzo będą mnie męczyć w szkole.
A jak Wam się podoba Story of my life? co sądzicie o piosence i teledysku? Ja je kocham, są świetne nie mogę się już doczekać całej płyty :)

poniedziałek, 21 października 2013

Rocznica :D




Kochane dzisiaj mija dokładnie rok odkąd założyłam bloga. Nie mogę w to uwierzyć. Nie sądziłam, że tyle będę pisała, a tym bardziej, że przez tak długi czas znajdzie się ktoś, kto będzie to czytał. Dziękuję Wam z całego serca za wszystkie wejścia, komentarze. Kiedy teraz przeglądam pierwsze rozdziały widzę te komentarze, słowa zachęty, to płaczę.  Łzy same napływają mi do oczu, bo jestem tak szczęśliwa, że odważyłam się założyć tego bloga, podzielić się z Wami moimi pomysłami i okazało się, że chyba, aż tak strasznie źle nie piszę skoro jesteście ze mną już rok.  Mam nadzieję, że dotrwacie ze mną do końca tego opowiadania. Jej nie wiem co jeszcze napisać, mam tyle myśli w głowie, a jakoś nie mogę tego ubrać w słowa. Tyle wspomnień mam z tym blogiem, z opowiadaniem. Na początku  do pisania motywowała mnie przyjaciółka, z którą teraz niestety nie jesteśmy już tak blisko jak jeszcze rok temu :(  Ale cieszę się, że mam chociaż tak piękne wspomnienia. 



Cieszę się też, że mam tak wspaniałe czytelniczki. Jesteście najlepsze na świecie, nie zamieniłabym Was nigdy na żadne inne :*



Jeszcze raz bardzo dziękuję Wam za ten wspaniały rok, zdecydowanie najlepszy w moim życiu. Dzięki Wam. DZIĘKUJĘ ! :*