-Wstawaj śpiochu!- krzyknęła stojąca
nade mną moja najlepsza przyjaciółka.
- Jesteś potworem. Jak możesz zwlekać mnie z łóżka tak wcześnie?- zażartowałam - A poza tym, to po co mnie budzisz? Co będziemy robić? Gapić się bezmyślnie w ścianę i się nudzić?
- Ale z ciebie optymistka. To, że chłopcy wyjechali nie oznacza jeszcze, że musi być nudno i że mamy siedzieć cały czas martwiąc się o nich.- powiedziała Martyna
- Łatwo ci mówić. Niall jest odpowiedzialny i na pewno nic złego nie zrobi, ale wiesz jaki jest Harry… Pójdzie na jakąś imprezę, opije się, zapomni o mnie i następnego dnia zobaczę go w objęciach jakiegoś blond wieszaka. Dopiero co się pogodziliśmy, a musiał wyjechać i nie wiem co będzie jak wróci. Boje się. Wiem też, że nieraz nie myśli logicznie i daje się ponieść emocjom. Ty maż szczęście, bo jeśli chodzi o Niall’a, to nie trzeba się o takie rzeczy martwić.
- Nie przejmuj się, Harry na pewno będzie się pilnował. A pyzatym Liam ma się nimi wszystkimi opiekować, więc nic złego się nie stanie. Wstawaj szybko, ubieraj się i za 15 minut jedziemy na zakupy.
- Ale ja dopiero co byłam chora i nie powinnam wychodzić z domu.
-Nie przesadzaj, nic ci nie będzie. W galerii jest przecież ciepło. – powiedziała moja przyjaciółka i wyszła. Może faktycznie miała rację? Może nie powinnam się smucić, tylko cieszyć tym, że spędzimy kilka dni tak, jak dawniej, bo od momentu, kiedy każda z nas ma chłopaka, coraz mniej czasu spędzamy razem. Myślę, że te kilka dni będzie dobre, żeby znów było tak, jak dawniej.
Szybko wstałam i ubrałam się w czarne rurki oraz bluzkę w biało-niebieskie paski. Zeszłam na dół przywitać się z resztą moich przyjaciółek.
-Część!- krzyknęłam radośnie
- Cześć Lou!- powiedziała roześmiana Ania. Spojrzałam na siebie i zrozumiałam, że wyglądam jakbym zrobiła włam na szafę jej chłopaka. Lubiłam nosić rzeczy w paski , a dziewczyny często podśmiewały się ze mnie, że kradnę Louisowi jego styl. Na szczęście główny zainteresowany nigdy nie miał do mnie o to pretensji.
- Ania, możemy chwilę pogadać?- zapytałam
-No jasne. Chodźmy do mojego pokoju.- powiedziała i już pi chwili wdrapywałyśmy się po schodach na piętro.
- O czym chciałaś ze mą porozmawiać?- zapytała nieco zdezorientowana
- O tobie i Louisie. Jak w końcu miedzy wami jest, bo ja już się w tym wszystkim gubię.
- Wiesz, tak naprawdę to ja kochałam go już wcześniej , ale bałam się sobie do tego przyznać. Pamiętasz Michała? Tego, który mieszkał nad morzem?- zadała pytanie moim zdaniem niezbyt związane z tematem.
- Pamiętam. Jakbym mogła zapomnieć kogoś, z kim zmam się od kilku lat. Co prawda w zeszłym roku praktycznie się z nim nie widziałam, bo on przyjeżdżał tego dnia, kiedy ja wyjeżdżałam, ale pamiętam go. Zawsze przyjeżdżał w tym samym czasie co ta jego koleżanka z klasy. Karolina jeśli dobrze pamiętam. Ale co to ma do rzeczy?- zapytałam kompletnie zbita z tropu. Ja się pytam o Louisa ,a ona opowiada mi o naszym koledze z wakacji. Zero logiki.
-Ma i to dużo. W zeszłym roku Karolina nie przyjechała razem z nimi, bo była chora i przyjechał tyko Michał ze swoimi rodzicami, a jej rodzina musiała zrezygnować z wakacji. Wtedy spędzałam z Michałem dużo czasu. Zaczęło się całkiem zwyczajnie, jak zawsze śmialiśmy się i razem wygłupialiśmy, ale potem coś zaczęło się zmieniać… Nie pamiętam dokładnie jak to było, bo wszystko działo się bardzo szybko, ale zostaliśmy parą. Byliśmy bardzo szczęśliwi i zakochani. Miesiąc po tym jak wyjechał zobaczyłam na facebooku jego zdjęcie z Karoliną. Pod fotografią napisał, że to jego nowa dziewczyna. Nawet nie miał odwagi powiedzieć mi tego wprost. Nie zadzwonił, ani nie odbierał telefonów, przestał się ze mną kontaktować. I właśnie dlatego tak strasznie bałam się zaufać Louisowi. Bałam się, że znów spotka mnie to samo: zakocham się, a wraz z końcem wakacji skończy się miłość i na dodatek strącę przyjaciela.
- Co za drań. Nie spodziewałabym się tego po nim. Przykro mi.
- Mnie też było przykro, ale już nie zamierzam się tym martwić. Mam teraz wspaniałego chłopaka, który mnie nie zawiedzie i który kocha mnie ze wzajemnością.
- Czyli między wami wszystko jest już dobrze?- zapytałam jeszcze dla pewności.
- Tak, wszystko jest świetnie- powiedziała zadowolona. Ucieszyłam się, że wreszcie jest szczęśliwa, ale też poruszyła mnie historia Michała. Jak ten drań mógł się tak zachować? Dobrze, że Ania wreszcie się po tym pozbierała i teraz jest szczęśliwie zakochana. Postanowiłam już nie myśleć o tym idiocie i skupić się na przyjemnych rzeczach, czyli na naszych wielkich zakupach. Biegałyśmy od sklepu do sklepu i przymierzałyśmy wszystko, co się dało. Kupiłyśmy sobie kilka normalnych rzeczy, takich jak moje niebieskie rurki, brązowa bluza Martyny, czy trampki Niny, ale potem Ania wpadła na pomysł, żebyśmy każdej z nas kupiły jakiś strój wybrany przez pozostałe dziewczyny. W ten oto prosty sposób Ania stała się właścicielką wściekło różowej sukienki, Ninie wybrałyśmy czarne, połyskujące legginsy i obcisłą bluzkę z dość dużym dekoltem, Aga została obdarowana krótką kraciastą spódniczką, Martyna dostała białą tunikę z zabawnym napisem, a mi dziewczyny wybrały krótką, czerwona sukienkę. Myślę, że żadna z nas nigdy nie założy tych rzeczy, bo to kompletnie nie nasz styl. Kolor sukienki Ani mówił sam za siebie, grzeczna Nina dostała ubrania, w których nikomu by się nie pokazała, Agnieszka nienawidzi chodzić w spódnicach, Martyna nie ma w swojej szafie żadnej białej rzezy bo jak powiedziała „biały to nie kolor” , a ja nie wyobrażam sobie siebie w takiej krótkiej i na dodatek czerwonej sukience. Mimo wszystko fajnie było się pośmiać z siebie nawzajem. Później poszłyśmy do kawiarni, gdzie umówiłyśmy się, że każda z nas chociaż raz te ubrania założy. Początkowo Ania nie mogła nas przekonać (oczywiście to wszystko było jej pomysłem), ale w końcu dla świętego spokoju zgodziłyśmy się. Następnie poszłyśmy do domu, gdzie obejrzałyśmy dwie świetne komedie i cały dzień zleciał nam na wygłupach i śmiechach. Niestety w końcu nastał wieczór. Musiałyśmy się pożegnać z Niną, która miała jechać na 3 dni do rodziny mieszkającej poza Londynem. Wyściskałyśmy naszą przyjaciółkę i dziewczyna poszła do domu. Ania i Aga, jak co wieczór, zadzwoniły do swoich rodziców. Czasem im tego zazdroszczę, bo one rozmawiają ze swoimi najbliższymi codziennie, a moi rodzice dzwonią do mnie tylko jak muszą. Dziewczyny miały świetny kontakt z rodziną i były z nią naprawdę bardzo zżyte, a moi rodzice nie dzwonili do mnie nawet po to, żeby zapytać jak się czuje. W końcu wszystkie rozeszłyśmy się do swoich pokoi. Położyłam się na łóżku i zaczęłam zastanawiać się nad tym, co robi Harry. Bardzo się o niego martwiłam, bo to była jedna z nielicznych osób, której naprawdę na mnie zależało i która troszczyła się o mnie, więc nie chciałam go stracić. Spojrzałam na misia leżącego na poduszce obok mojej głowy i uśmiechnęłam się wspominając dzień, w którym mój chłopak mi go podarował. Tak strasznie za nim tęskniłam, tak bardzo chciałam, żeby był tu ze mną. Niestety nie było to możliwe i musiałam leżeć tu martwiąc się o to, czy na pewno niczego głupiego nie zrobi. Nagle usłyszałam dźwięk dochodzący z szafki nocnej. Spojrzałam na telefon i zobaczyłam wiadomość od Harry’ego. „Spisz już? Jeśli tak to przepraszam. Co robisz? Ja leżę patrząc w niebo za oknem i zastanawiam się czy u ciebie wszystko w porządku. Tęsknię za Tobą” – przeczytałam wiadomość, którą napisał. „ Nie śpię jeszcze. Też właśnie się o ciebie martwię i strasznie tęsknię”- odpisałam szybko. „ Nie martw się, u mnie wszystko ok, tylko nudno tu bez ciebie i bardzo mi cię brakuje. Idź spać, odpocznij sobie. Dobranoc:*** Kocham cię:*”- przeczytałam wiadomość, którą dostałam niemal od razu po wysłaniu mojej i poczułam jak do oczu napływają mi łzy. Nie wiedziałam, że można kogoś tak kochać i tak za nim tęsknić. Wystukałam szybko odpowiedź i cichutko poszłam do pokoju Harry’ego. Położyłam się na jego łóżku i zaczęłam wpatrywać się na nasze wspólne zdjęcie stojące na honorowym miejscu. Przytuliłam się do poduszki, tak pięknie pachnącej nim i miałam nadzieję, że dzięki temu szybciej zasnę. Niestety to nie dało nic z wyjątkiem potoku nowych łez. Poczułam ukłucie w sercu. Zaczęłam ciężej oddychać, bo ból sprawił, że ta czynność sprawiała mi małe problemy. Postanowiłam iść na dół, żeby łyknąć tabletkę. Oczywiście z moim szczęściem musiałam się o coś potknąć i narobić strasznego hałasu.
- Magda, co się stało?- zapytała Martyna, którą najprawdopodobniej obudził dźwięk człowieka walącego z całej siły ręką w ścianę. Tak, tym człowiekiem byłam ja.
- Nic. Szłam na dół i o coś się potknęłam.
- Ale po co w środku nocy gdzieś idziesz?
- Trochę źle się czuję i chciałam łyknąć tabletkę
- Poczekaj tu. Lecę obudzić Grega i zaraz pojedziemy do lekarza.
- Nie, nie trzeba. Zaraz mi przejdzie.
- Trzeba. Po pierwsze jesteś w takiej sytuacji, że nawet najmniejszy ból serca może być czymś groźnym i trzeba to sprawdzić, a po drugie gdyby Harry się dowiedział, że widziałam, że źle się czujesz, a nic bym z tym nie zrobiła, to by mnie chyba zabił. – powiedziała i pobiegła po brata swojego chłopaka. Wiedziałam, że nie mam co się z nią kłócić, bo to nic nie da. Jak Martyna się uprze, to nic nie jest w stanie zmusić jej do zmiany zdania. Pojechaliśmy do najbliższego szpitala, gdzie zrobiono mi badania i podano leki. Lekarz powiedział, że mogę jechać do domu, ale gdyby tylko coś się działo, to natychmiast mamy tu wracać. W drodze powrotnej atmosfera była już znacznie mniej napięta niż wcześniej.
- Przepraszam, że was tak zerwałam z łóżek i w ogóle.
- Nie przepraszaj nas, nie masz przecież za co. To nie twoja wina, że źle się poczułaś. – powiedziała Martyna.
- A poza tym mamy się tobą opiekować, więc jeśli cokolwiek będzie się działo, to od razu biegnij do nas. – dodał Greg.
- Dziękuje wam. Tylko proszę, nie mówcie nic Harry’emu, bo on się będzie martwił i zadręczał tym, że go tu nie było, a ja nie chcę mu przysparzać niepotrzebnych zmartwień, bo i tak nie jest mu łatwo.
- Spoko, o niczym się nie dowie, ale jeśli stanie się coś poważnego to mu powiemy.
-Ok, dzięki.
Gdy dojechaliśmy do domu poszłam do pokoju mojego chłopaka. Położyłam się w jego łóżku i wreszcie zasnęłam.
- Jesteś potworem. Jak możesz zwlekać mnie z łóżka tak wcześnie?- zażartowałam - A poza tym, to po co mnie budzisz? Co będziemy robić? Gapić się bezmyślnie w ścianę i się nudzić?
- Ale z ciebie optymistka. To, że chłopcy wyjechali nie oznacza jeszcze, że musi być nudno i że mamy siedzieć cały czas martwiąc się o nich.- powiedziała Martyna
- Łatwo ci mówić. Niall jest odpowiedzialny i na pewno nic złego nie zrobi, ale wiesz jaki jest Harry… Pójdzie na jakąś imprezę, opije się, zapomni o mnie i następnego dnia zobaczę go w objęciach jakiegoś blond wieszaka. Dopiero co się pogodziliśmy, a musiał wyjechać i nie wiem co będzie jak wróci. Boje się. Wiem też, że nieraz nie myśli logicznie i daje się ponieść emocjom. Ty maż szczęście, bo jeśli chodzi o Niall’a, to nie trzeba się o takie rzeczy martwić.
- Nie przejmuj się, Harry na pewno będzie się pilnował. A pyzatym Liam ma się nimi wszystkimi opiekować, więc nic złego się nie stanie. Wstawaj szybko, ubieraj się i za 15 minut jedziemy na zakupy.
- Ale ja dopiero co byłam chora i nie powinnam wychodzić z domu.
-Nie przesadzaj, nic ci nie będzie. W galerii jest przecież ciepło. – powiedziała moja przyjaciółka i wyszła. Może faktycznie miała rację? Może nie powinnam się smucić, tylko cieszyć tym, że spędzimy kilka dni tak, jak dawniej, bo od momentu, kiedy każda z nas ma chłopaka, coraz mniej czasu spędzamy razem. Myślę, że te kilka dni będzie dobre, żeby znów było tak, jak dawniej.
Szybko wstałam i ubrałam się w czarne rurki oraz bluzkę w biało-niebieskie paski. Zeszłam na dół przywitać się z resztą moich przyjaciółek.
-Część!- krzyknęłam radośnie
- Cześć Lou!- powiedziała roześmiana Ania. Spojrzałam na siebie i zrozumiałam, że wyglądam jakbym zrobiła włam na szafę jej chłopaka. Lubiłam nosić rzeczy w paski , a dziewczyny często podśmiewały się ze mnie, że kradnę Louisowi jego styl. Na szczęście główny zainteresowany nigdy nie miał do mnie o to pretensji.
- Ania, możemy chwilę pogadać?- zapytałam
-No jasne. Chodźmy do mojego pokoju.- powiedziała i już pi chwili wdrapywałyśmy się po schodach na piętro.
- O czym chciałaś ze mą porozmawiać?- zapytała nieco zdezorientowana
- O tobie i Louisie. Jak w końcu miedzy wami jest, bo ja już się w tym wszystkim gubię.
- Wiesz, tak naprawdę to ja kochałam go już wcześniej , ale bałam się sobie do tego przyznać. Pamiętasz Michała? Tego, który mieszkał nad morzem?- zadała pytanie moim zdaniem niezbyt związane z tematem.
- Pamiętam. Jakbym mogła zapomnieć kogoś, z kim zmam się od kilku lat. Co prawda w zeszłym roku praktycznie się z nim nie widziałam, bo on przyjeżdżał tego dnia, kiedy ja wyjeżdżałam, ale pamiętam go. Zawsze przyjeżdżał w tym samym czasie co ta jego koleżanka z klasy. Karolina jeśli dobrze pamiętam. Ale co to ma do rzeczy?- zapytałam kompletnie zbita z tropu. Ja się pytam o Louisa ,a ona opowiada mi o naszym koledze z wakacji. Zero logiki.
-Ma i to dużo. W zeszłym roku Karolina nie przyjechała razem z nimi, bo była chora i przyjechał tyko Michał ze swoimi rodzicami, a jej rodzina musiała zrezygnować z wakacji. Wtedy spędzałam z Michałem dużo czasu. Zaczęło się całkiem zwyczajnie, jak zawsze śmialiśmy się i razem wygłupialiśmy, ale potem coś zaczęło się zmieniać… Nie pamiętam dokładnie jak to było, bo wszystko działo się bardzo szybko, ale zostaliśmy parą. Byliśmy bardzo szczęśliwi i zakochani. Miesiąc po tym jak wyjechał zobaczyłam na facebooku jego zdjęcie z Karoliną. Pod fotografią napisał, że to jego nowa dziewczyna. Nawet nie miał odwagi powiedzieć mi tego wprost. Nie zadzwonił, ani nie odbierał telefonów, przestał się ze mną kontaktować. I właśnie dlatego tak strasznie bałam się zaufać Louisowi. Bałam się, że znów spotka mnie to samo: zakocham się, a wraz z końcem wakacji skończy się miłość i na dodatek strącę przyjaciela.
- Co za drań. Nie spodziewałabym się tego po nim. Przykro mi.
- Mnie też było przykro, ale już nie zamierzam się tym martwić. Mam teraz wspaniałego chłopaka, który mnie nie zawiedzie i który kocha mnie ze wzajemnością.
- Czyli między wami wszystko jest już dobrze?- zapytałam jeszcze dla pewności.
- Tak, wszystko jest świetnie- powiedziała zadowolona. Ucieszyłam się, że wreszcie jest szczęśliwa, ale też poruszyła mnie historia Michała. Jak ten drań mógł się tak zachować? Dobrze, że Ania wreszcie się po tym pozbierała i teraz jest szczęśliwie zakochana. Postanowiłam już nie myśleć o tym idiocie i skupić się na przyjemnych rzeczach, czyli na naszych wielkich zakupach. Biegałyśmy od sklepu do sklepu i przymierzałyśmy wszystko, co się dało. Kupiłyśmy sobie kilka normalnych rzeczy, takich jak moje niebieskie rurki, brązowa bluza Martyny, czy trampki Niny, ale potem Ania wpadła na pomysł, żebyśmy każdej z nas kupiły jakiś strój wybrany przez pozostałe dziewczyny. W ten oto prosty sposób Ania stała się właścicielką wściekło różowej sukienki, Ninie wybrałyśmy czarne, połyskujące legginsy i obcisłą bluzkę z dość dużym dekoltem, Aga została obdarowana krótką kraciastą spódniczką, Martyna dostała białą tunikę z zabawnym napisem, a mi dziewczyny wybrały krótką, czerwona sukienkę. Myślę, że żadna z nas nigdy nie założy tych rzeczy, bo to kompletnie nie nasz styl. Kolor sukienki Ani mówił sam za siebie, grzeczna Nina dostała ubrania, w których nikomu by się nie pokazała, Agnieszka nienawidzi chodzić w spódnicach, Martyna nie ma w swojej szafie żadnej białej rzezy bo jak powiedziała „biały to nie kolor” , a ja nie wyobrażam sobie siebie w takiej krótkiej i na dodatek czerwonej sukience. Mimo wszystko fajnie było się pośmiać z siebie nawzajem. Później poszłyśmy do kawiarni, gdzie umówiłyśmy się, że każda z nas chociaż raz te ubrania założy. Początkowo Ania nie mogła nas przekonać (oczywiście to wszystko było jej pomysłem), ale w końcu dla świętego spokoju zgodziłyśmy się. Następnie poszłyśmy do domu, gdzie obejrzałyśmy dwie świetne komedie i cały dzień zleciał nam na wygłupach i śmiechach. Niestety w końcu nastał wieczór. Musiałyśmy się pożegnać z Niną, która miała jechać na 3 dni do rodziny mieszkającej poza Londynem. Wyściskałyśmy naszą przyjaciółkę i dziewczyna poszła do domu. Ania i Aga, jak co wieczór, zadzwoniły do swoich rodziców. Czasem im tego zazdroszczę, bo one rozmawiają ze swoimi najbliższymi codziennie, a moi rodzice dzwonią do mnie tylko jak muszą. Dziewczyny miały świetny kontakt z rodziną i były z nią naprawdę bardzo zżyte, a moi rodzice nie dzwonili do mnie nawet po to, żeby zapytać jak się czuje. W końcu wszystkie rozeszłyśmy się do swoich pokoi. Położyłam się na łóżku i zaczęłam zastanawiać się nad tym, co robi Harry. Bardzo się o niego martwiłam, bo to była jedna z nielicznych osób, której naprawdę na mnie zależało i która troszczyła się o mnie, więc nie chciałam go stracić. Spojrzałam na misia leżącego na poduszce obok mojej głowy i uśmiechnęłam się wspominając dzień, w którym mój chłopak mi go podarował. Tak strasznie za nim tęskniłam, tak bardzo chciałam, żeby był tu ze mną. Niestety nie było to możliwe i musiałam leżeć tu martwiąc się o to, czy na pewno niczego głupiego nie zrobi. Nagle usłyszałam dźwięk dochodzący z szafki nocnej. Spojrzałam na telefon i zobaczyłam wiadomość od Harry’ego. „Spisz już? Jeśli tak to przepraszam. Co robisz? Ja leżę patrząc w niebo za oknem i zastanawiam się czy u ciebie wszystko w porządku. Tęsknię za Tobą” – przeczytałam wiadomość, którą napisał. „ Nie śpię jeszcze. Też właśnie się o ciebie martwię i strasznie tęsknię”- odpisałam szybko. „ Nie martw się, u mnie wszystko ok, tylko nudno tu bez ciebie i bardzo mi cię brakuje. Idź spać, odpocznij sobie. Dobranoc:*** Kocham cię:*”- przeczytałam wiadomość, którą dostałam niemal od razu po wysłaniu mojej i poczułam jak do oczu napływają mi łzy. Nie wiedziałam, że można kogoś tak kochać i tak za nim tęsknić. Wystukałam szybko odpowiedź i cichutko poszłam do pokoju Harry’ego. Położyłam się na jego łóżku i zaczęłam wpatrywać się na nasze wspólne zdjęcie stojące na honorowym miejscu. Przytuliłam się do poduszki, tak pięknie pachnącej nim i miałam nadzieję, że dzięki temu szybciej zasnę. Niestety to nie dało nic z wyjątkiem potoku nowych łez. Poczułam ukłucie w sercu. Zaczęłam ciężej oddychać, bo ból sprawił, że ta czynność sprawiała mi małe problemy. Postanowiłam iść na dół, żeby łyknąć tabletkę. Oczywiście z moim szczęściem musiałam się o coś potknąć i narobić strasznego hałasu.
- Magda, co się stało?- zapytała Martyna, którą najprawdopodobniej obudził dźwięk człowieka walącego z całej siły ręką w ścianę. Tak, tym człowiekiem byłam ja.
- Nic. Szłam na dół i o coś się potknęłam.
- Ale po co w środku nocy gdzieś idziesz?
- Trochę źle się czuję i chciałam łyknąć tabletkę
- Poczekaj tu. Lecę obudzić Grega i zaraz pojedziemy do lekarza.
- Nie, nie trzeba. Zaraz mi przejdzie.
- Trzeba. Po pierwsze jesteś w takiej sytuacji, że nawet najmniejszy ból serca może być czymś groźnym i trzeba to sprawdzić, a po drugie gdyby Harry się dowiedział, że widziałam, że źle się czujesz, a nic bym z tym nie zrobiła, to by mnie chyba zabił. – powiedziała i pobiegła po brata swojego chłopaka. Wiedziałam, że nie mam co się z nią kłócić, bo to nic nie da. Jak Martyna się uprze, to nic nie jest w stanie zmusić jej do zmiany zdania. Pojechaliśmy do najbliższego szpitala, gdzie zrobiono mi badania i podano leki. Lekarz powiedział, że mogę jechać do domu, ale gdyby tylko coś się działo, to natychmiast mamy tu wracać. W drodze powrotnej atmosfera była już znacznie mniej napięta niż wcześniej.
- Przepraszam, że was tak zerwałam z łóżek i w ogóle.
- Nie przepraszaj nas, nie masz przecież za co. To nie twoja wina, że źle się poczułaś. – powiedziała Martyna.
- A poza tym mamy się tobą opiekować, więc jeśli cokolwiek będzie się działo, to od razu biegnij do nas. – dodał Greg.
- Dziękuje wam. Tylko proszę, nie mówcie nic Harry’emu, bo on się będzie martwił i zadręczał tym, że go tu nie było, a ja nie chcę mu przysparzać niepotrzebnych zmartwień, bo i tak nie jest mu łatwo.
- Spoko, o niczym się nie dowie, ale jeśli stanie się coś poważnego to mu powiemy.
-Ok, dzięki.
Gdy dojechaliśmy do domu poszłam do pokoju mojego chłopaka. Położyłam się w jego łóżku i wreszcie zasnęłam.
_________________________________________________
Hej! Wiem, obiecałam częściej dodawać rozdziały ,a na ten i tak musiałyście sporo czekać, ale niestety moi rodzice ciagle wymyślają mi coś, żebym tylko się nie nudziła :/ Dziękuję za te wszystkie miłe komentarze. Nawet nie wiecie jak się cieszyłam czytając je :) Naprawdę miałam już chwile zwątpienia w tego bloga, ale dzięki Wam znów odzyskuje wiarę w to, że pisanie tego opowiadania ma sens :)Naprawdę dziękuję, jesteście wspaniałe :* Dałybyście radę pod tym rozdziałem postarać się o jakieś 12 komentarzy? Naprawdę byłoby mi bardzo miło :) Prosze Was postarajcie się:) Jeśli komentarze będa się pojawiały dość szybko, to ja też postaram sie jak najszybciej dodać rozdział :)
A co myślicie o zaręczynach Zayn'a? Ja wciąż jestem jeszcze w szoku i do końca nie wiem co o tym myślec. Z jednej strony ciesze się ich szczęściem, ale z drugiej są jeszcze bardzo młodzi... Nie mi to oceniać, to ich życie, a ja jako ich fanka mogę im tylko serdecznie pogratulować :)
A co myślicie o zaręczynach Zayn'a? Ja wciąż jestem jeszcze w szoku i do końca nie wiem co o tym myślec. Z jednej strony ciesze się ich szczęściem, ale z drugiej są jeszcze bardzo młodzi... Nie mi to oceniać, to ich życie, a ja jako ich fanka mogę im tylko serdecznie pogratulować :)
bardzo podoba mi się ten rozdział ! ;) naprawdę masz talent i dziękuję że po ciężkim dniu mogę sobie wieczorkiem wejść i przeczytać tak fajny rozdział na świetnym blogu :D a teraz lecę spać ;d jeszcze raz dzięki ;*
OdpowiedzUsuńDziękujemy za opinie zapraszamy na nowy rozdział :P A co do twojego czytamy i nie możemy się doczekać kolejnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział! :D świetnie prowadzisz tego bloga. Jeden z moich ulubionych blogów ;) Oby tak dalej ;3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ola :*
kocham ten rozdział :& tylko czemu Magda nie chce włożyć tej czerwonej sukienki? wg mnie, by bardzo pasowała do Hazzy xD
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Perrie i Zayn się zaręczyli. Wg mnie wcale nie są na to za mlodzi, pracują w ciężkiej branży, mają mało czasu dla siebie, więc to też powinno im pozwolić na częstsze spotkania xD a sama mam koleżankę, która tydzień temu, na swoich 18. urodzinach się zaręczyła z chłopakiem 20-latkiem xD
Ann Toran :**
Fajny rozdział. Pisz kolejny ;)
OdpowiedzUsuńPaulina
boskie <3
OdpowiedzUsuńŚwietne, normalnie boskie. Czekam na następny xd
OdpowiedzUsuńKasia:*
No piękne, świetnie piszesz. A co do zaręczyn, to się cieszę z ich szczęścia, ale dla mnie to trochę za wcześnie :)
OdpowiedzUsuńIza:D
BoSkIE,33
OdpowiedzUsuńLisa
Kocham twoje rozdziały *.*
OdpowiedzUsuńPati ;33333
Cud, miód i malina xd
OdpowiedzUsuńOla
Mój komentarz jest 12, o tak. Czekam z niecierpliwością naąstępny rozdział xd
OdpowiedzUsuńAśka :)