Przetarłam zaspane oczy i spojrzałam
na przytulonego do mnie Harry’ego. Wyglądał tak słodko, kiedy spał. Patrzyłam
na jego uśmiechające się przez sen usta i zaczęłam myśleć nad tym, jak moje
życie zmieniło się dzięki niemu. Jedna
osoba potrafiła odmienić mój los i z dziewczyny będącej na skraju załamania
nerwowego, myślącej o samobójstwie przemienić mnie w tak szczęśliwą osobę. Przecież kiedy dowiedziałam się, że jestem
chora załamałam się. Najpierw straciłam przyjaciółkę, która okazała się
fałszywa, a potem okazało się, że moje życie jest zagrożone. Niejeden człowiek
by się załamał. Nieraz nachodziły mnie już naprawdę straszne myśli. Na
szczęście poznałam One Direktion i to wywróciło moje życie do góry nogami.
Zyskałam wspaniałych przyjaciół i znalazłam miłość, której tak potrzebowałam. Zmieniłam
się i to bardzo. Nie mam już takich czarnych myśli, zaczęłam kochać życie i cieszyć się nim. Dawniej byłam bardzo nieśmiała, wszystkiego się bałam i
zamykałam się w sobie. Teraz stałam się odważniejsza i nie boje się ludzi, bo
wiem, że ci, którzy są wokół mnie, nie skrzywdzą mnie, a jeśli będzie trzeba,
zawsze mi pomogą. Mam wspaniałych przyjaciół którzy staną za mną murem i mam
chłopaka, który sprawia , że chcę żyć i korzystać z życia jak tylko się da. Nie
wiem przecież jak dużo czasu mi jeszcze zostało, bo operacje serca są strasznie
skomplikowane i nie zawsze się udają, więc powinnam żyć pełnią życia, żebym
przed śmiercią nie odkryła, że całe moje życie było nudne, szare i że nie
zrealizowałam żadnych swych marzeń, planów. To, co wydarzyło się wczoraj na
pewno pozostanie w mojej pamięci na zawsze i będzie mi przypominać o tym, jak
bardzo kochałam Harry’ego. Myślę, że nie będę musiała wspominać uczucia, jakim
go darzyłam, bo ono będzie mi zawsze towarzyszyć, nigdy nie przestanę go
kochać, ponieważ pierwsza miłość jest tą najpiękniejszą, prawdziwą i
niezapomnianą. Nawet jeśli nasze drogi
kiedyś się rozejdą, to i tak on na zawsze pozostanie w moim sercu.
Moje rozmyślania przerwał mi mój chłopak, który właśnie się obudził i ziewnął
przeciągle. Spojrzał na mnie uśmiechając się w tak dziwny sposób, że moje
policzki oblał rumieniec.
- Żałujesz?- zapytał przechodząc od razu do konkretów i nie witając się nawet
- Tego co wydarzyło się wczoraj? Nie. Cieszę się, że zrobiłam to właśnie z
tobą. Dziękuję, że nie zmuszałeś mnie wcześniej, nie naciskałeś, tylko czekałeś
aż będę gotowa. Kocham cię.
- Nie mógłbym cię do tego zmusić, to
musiała być twoja decyzja. Musiałaś być pewna, że mnie kochasz, że ja kocham
ciebie i że chcesz tego.- powiedział
patrząc mi w oczy, a następnie pocałował mnie.
- Wesz, długo zastanawiałam się nad tym, jak ktoś taki jak ty może kochać taką
osobę jak ja. Nie mogłam zrozumieć dlaczego mając do wyboru prawie każdą
dziewczynę na świecie wybrałeś właśnie mnie. Przecież ja się niczym szczególnym
nie wyróżniam.
- Jak to nie? Kochasz mnie, a to sprawia że jesteś wyjątkowa. Dla ciebie nie liczą się moje pieniądze czy
sława. Gdybym nie miał grosza przy duszy, nikt by mnie nie znał, nie dawałbym
ci żadnych drogich prezentów, to ty i tak byś mnie kochała, byłabyś ze mną,
prawda?
- Oczywiście. Kocham cię za to kim jesteś, jaki masz charakter, jakim jesteś
wspaniałym i troskliwym człowiekiem, a nie za to, że jesteś Harry Syles z One
Direction.- powiedziałam, a chłopak pocałował mnie w czoło. Nie wiem dlaczego, ale dziś czułam się jakby
onieśmielona jego obecnością i bliskością. Nie potrafię określić dokładnie na
czym to polega, ale kiedy patrzył mnie zaczynałam się rumienić, a w moim
brzuchu latały motylki. Z jednej strony cieszyłam się, że nie drążył tematu
związanego z wczorajszym wieczorem, bo jakoś tak dziwnie byłoby o tym
rozmawiać. Wiem, że mogę powiedzieć mu wszystko i w żaden sposób nie żałuję
podjętej wczoraj decyzji, ale nie chciałabym z nim na ten temat rozmawiać,
przynajmniej jeszcze nie teraz. W tej chwili chciałam tylko leżeć tak wtulona w
niego i wpatrywać się w te piękne zielone oczy. Niestety nie dane mi było
spełnić moje życzenie, bo nagle usłyszeliśmy hałas dochodzący z łazienki. Ponieważ ja leżałam z brzegu, postanowiłam
wstać i sprawdzić czy coś się komuś stało. Oczywiście Harry, jak to Harry,
mówił, żebym sobie jeszcze pospała, a on wstanie, ale zaprotestowałam, bo
miałam przeczucie, że tam przydam się ja, a nie on.
Na podłodze w łazience siedziała Martyna. Była bardzo blada i nie wyglądała najlepiej.
Kiedy ona wróciła do domu? Nie było nas raptem jedno popołudnie, a tu nagle
widzę moją przyjaciółkę, która zniknęła z domu na kilka dni. Kiedy ja się
przyzwyczaję do tego, że życie w tym domu wariatów jest tak nieprzewidywalne?
- Co się stało?- zapytałam
- Niedobrze mi- odpowiedziała moja przyjaciółka.
- Może zjadłaś coś nieświeżego?
- Nie. Prawie nic ostatnio nie jem, w ogóle nie mam apetytu.
- To może z nerw jest ci niedobrze. Bardzo to wszystko przeżywasz. Może
powinnaś porozmawiać z Niallem?
-Nie. Nie chcę na niego patrzeć, ten związek nie ma już szans. Mam już to
wszystko gdzieś, nie obchodzi mnie on, niech sobie robi co chce.
- Skoro tak myślisz, to dlaczego tak się przejmujesz? A poza tym nie dałaś mu
się nawet wytłumaczyć. Miedzy nim a tą dziewczyną do niczego nie doszło.
Powinnaś z nim pogadać.
- Nie broń go. I nie będę z nim rozmawiać, nie mam takiego zamiaru. On mnie już
nie obchodzi, zaczynam nowe, lepsze, szczęśliwsze życie, bez niego.
- Lepsze? Szczęśliwsze? Myślisz, że alkohol załatwia wszystkie problemy?-
zapytałam, a dziewczyna spojrzałam na mnie lekko zdziwiony wzrokiem. –
Dziewczyno mam węch, czuć, że musiałaś się nieźle opić. To ci nie pomoże.
-Co się dzieje? Wszystko w porządku?- zapytał Harry, który oczywiście musiał
mieć idealne wyczucie czasu i wejść akurat teraz. Mówiłam mu, żeby tu nie
przychodził jeśli go nie zawołam, ale on nieraz jest uparty jak osioł i musi
zrobić coś, co sobie postanowi.
- Harry, to skomplikowane, idź może zrobić śniadanie, a ja później spróbuję ci
wyjaśnić o co chodzi- powiedziałam i na szczęście chłopak wyszedł.
- Ty też idź. Chce na razie pobyć sama- powiedziała Martyna
- Na pewno? Jakby coś się działo to krzycz. I nie rób niczego głupiego.
- Spokojnie dam sobie radę, muszę tylko uporządkować sobie w głowie niektóre rzeczy.- powiedziała i
pożegnała mnie. Poszłam na dół, gzie mój chłopak przygotowywał śniadanie.
Podeszłam do niego, a on mocno mnie przytulił. Tego teraz potrzebowałam,
schronić się w jego ramionach. Dlaczego ja muszę aż tak przejmować się
problemami innych? I dlaczego Martyna i Niall muszą sobie tak komplikować
życie? Po chwili do kuchni weszli nasi
przyjaciele krzycząc głośno „cześć”.
- Co dzisiaj robimy? Przecież nie możemy ciągle przejmować się tym, co dzieje
się u głodomorka i Martyny. To ich życie- powiedziała Ania patrząc na
mnie.
- Pojedzmy gdzieś wszyscy, wyrwijmy się stąd.- zaproponował Zayn
- Ale gdzie?- zapytał Liam
- Co byście powiedzieli na noc pod namiotami? Wymyślił Louis
- Byłoby świetnie. Moglibyśmy całe dnie spędzać na wspólnej zabawie, wieczorami
robić ogniska..- rozmarzyła się Aga
- Będzie tak, jak na początku, kiedy wszystko robiliśmy razem. Zauważyliście,
że powoli odsuwamy się od siebie? Kiedy ostatnio siedzieliśmy razem rozmawiając
szczerze czy wygłupiając się? Ostatnio każdy spędza czas tylko ze swoją druga
połówką, a powinniśmy też częściej robić coś razem. Ten wyjazd bardzo nam się
przyda– powiedziała Nina
- Masz rację. Szykujmy się i jedźmy. Zayn, Lou idźcie na strych poszukać
namiotów i śpiworów. Harry poszukaj w garażu piłki do siatkówki, rakietek do
badmintona i innych takich rzeczy , Magda twoim zadaniem jest namówienie
Martyny na ten wyjazd i powiedz jej, że odmowa nie wchodzi w grę, a ja spróbuje pogadać
z Niallem. Ania, Aga, wy jesteście odpowiedzialne za to, żebyśmy nie poumierali
z głodu, a ty Nina, za to, żeby komary nie zjadły nas żywcem, żebyśmy nie
spalili się na słońcu i ogólnie wrócili w jednym kawałku. Ok.?
Tak jest, Daddy- krzyknęliśmy chórkiem i
każdy pobiegł w swoją stronę.
Martyna początkowo nie chciała się zgodzić na wyjazd, ale ostatecznie nasza ósemka
miała lepsze argumenty (czytaj siłę fizyczną) niż ona jedna. Niall'a też jakoś
udało nam się przekonać i to dużo łatwiej niż Martynę. Wystarczyło mu
powiedzieć, że to może być dobra okazja do pogodzenia się z jego dziewczyną. Znosiliśmy
wszystkie rzeczy do przedpokoju i gdy przechodziłam koło okna zauważyłam, że
zaczyna padać deszcz. Jednak to nas nie
zraziło i dalej szykowaliśmy się na wyprawę. Kiedy mieliśmy już wychodzić
usłyszeliśmy przerażający dźwięk grzmotu i zobaczyliśmy błyskawicę przecinającą
niebo. W ciągu ułamka sekundy rzuciłam się na szyję stojącemu obok Zayn’owi, a
Martyna w przypływie paniki prawie udusiłaby Louisa. Obie bałyśmy się burzy od
dzieciństwa i jak widać tak nam zostało. Nina też miała nietęgą minę i kurczowo trzymała się ramienia Hazzy.
Natomiast Ania i Aga były lekko zaszokowane naszym zachowaniem.
-No to chyba biwaku nie będzie-
podsumował Zayn i wszyscy daliśmy się do salonu. Zrobiło się bardzo ciemno,
wiec zapaliliśmy światło i usiedliśmy na kanapie rozmawiając o naszej
niedoszłej wycieczce i o tym, co byśmy na niej robili. Nagle usłyszeliśmy donośne odgłosy grzmotów i
zobaczyliśmy błyskawicę rozświetlającą szare niebo. W tym momencie światło w pokoju zgasło i
momentalnie zrobiło się ciemno. Bez zawahania przytuliłam się do siedzącego
obok Harry’ego.
-Chyba mamy awarię prądu- powiedział Niall.
- Skąd ci to przyszło do głowy? To nie awaria, to duchy- powiedział Lou, a
wszyscy spojrzeli na niego nie wiedząc czy mają się śmiać, czy czekać na dalszy
przebieg akcji
- Ale ja mówię poważnie- powiedział widząc nasze zaskoczone miny. – To jest
idealna okazja do opowiadania strasznych historii, a ja akurat jedną znam. Wszystko
co powiem jest absolutną prawdą i wydarzyło się całkiem niedaleko stąd. Chcecie
posłuchać? – zapytał. Zgodziliśmy się,
bo i tak nie mieliśmy ciekawszego zajęcia, a poza tym Louis był już tak
nakręcony na opowiadanie tej historii, że
nie dałoby się go powstrzymać.
- Wydarzyło się to kilkanaście lat temu na tej samej ulicy, na której
znajdujemy się teraz. Pewna dziewczyn siedziała w swoim pokoju czytając książkę
i nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że wszystko co przeczytała
zaczynało dziać się wokół niej. Kiedy spojrzała w lustro zobaczyła, że w ogóle
nie przypomina samej siebie, była blada miała mnóstwo ran na twarzy, wyłupiaste
oczy i bardziej przypominała ducha niż człowieka. Aby się ratować postanowiła wywołać ducha. (…) Przez to wszystko, co się wydarzyło
musiała żyć w wielkim bólu i cierpieniu, a nie mogła umrzeć, bo została
obdarowana nieśmiertelnością. Od tego czasu błąka się po świecie i zgodnie z
przepowiednią uda jej się oddać komuś swój los, kiedy wróci do punktu z którego
wyruszyła i w tak straszny i ponury dzień, jak dzisiaj, zapuka do któryś drzwi oraz
zabije mieszkańców tego domu. – zakończył Louis, a wszystkie dziewiczy jakimś
dziwnym cudem nagle nie mogły odkleić się od chłopaków, których już prawie
dusiły swym bardzo silnym, jak na tak szczupłe osoby, uściskiem. Historia była
tak straszna, że bałam się otworzyć oczy, a co dopiero przestać przytulać się
do Harry’ego. Dosłownie kilka sekund później usłyszeliśmy pukanie do drzwi i
jęki, jakby płacz oraz jeszcze jakieś hałasy. W tym samym momencie niebo znów
zostało przepołowione przez błyskawicę. Liam wstał i poszedł kierunku drzwi
-Nie idź tam! Krzyknęła Nina, która
teraz ściskała mocno rękę Zayn’a. Wszyscy pozostali ją poparli. Mimo tego
chłopak poszedł do przedpokoju i zapanowała cisza. Po chwili usłyszeliśmy
przeraźliwy krzyk i donośny huk.
_________________________________________________
Jej udało mi się dodać rozdział normalnie chyba trzeba to gdzieś zapisać. A tak serio to bardzo, bardzo, bardzo Was przepraszam, że tyle czasu nic się nie pojawiło, dlaczego to już wiecie, bo tłumaczyłam w poprzednim poście. Postaram się dodawać częściej rozdziały, ale nie wiem jak mi się to uda, wiecie szkoła nie oszczędza, ale postaram się. Dziękuję Wam za wszystkie wejścia i komentarze pod poprzednim rozdziałem. Jesteście wspaniałe kocham Was :*
Mam jedną ważną informację. Może ktoś z Was zauważył, a może nie, ale od jakiegoś czasu na Oficjalnym Polskim Blogu o One Direction w zakładce "polecane blogi/strony" widnieje link do mojego opowiadania za co autorom bloga jestem niezwykle wdzięczna i serdeczne im dziękuję :)
No i standardowe pytanie: jak Wam się podoba rozdział? Jak myślicie kto pukał do drzwi? ;) Proszę komentujcie, bo to ogromnie mobilizuje, więc może jak będzie sporo komentarzy to uda mi się zmobilizować żeby szybciej napisać kolejny rozdział :)
A i jeszcze jedno przepraszam, że straszna historia Louisa jest tak przerwana po wstępie i dalej jest tylko zakończenie, a tak naprawdę historii to za bardzo nie ma, ale kompletnie nie umiem pisać strasznych opowieści i stwierdziłam, że z dwojga złego lepiej zrobić tak niż ze strasznej opowieści zrobić komedię. Nie mogłam też opowiedzieć jakiejś znanej mi z opowieści znajomych, bo zazwyczaj wymiękam już po" pewnego razu" czy " w strasznym domu". Taki ze mnie bohater ;)